Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29-Decyzja

Liam POV:

- Ty idioto! Co ty wyprawiasz!- W ostatniej chwili zdążyłem zagrodzić drogę bratu, tak, aby nie skoczył.

- Co cię to obchodzi! Odsuń się!-Warknął.

- Nie!

- Kurwa, odsuń się!

- Nie wiem co ci odwaliło, ale zamiast być przy swojej dziewczynie to ty zamierzasz skoczyć z urwiska i złamać sobie kark. Tak, to rzeczywiście jest normalne zachowanie!

- Liam, ty nic nie rozumiesz...ona...ona...umiera. Ja już nie mam po co żyć!

- Ta, umiera...szkoda tylko, że jakieś dziesięć minut temu gadałem z nią i ma się dobrze.

- Co ty pierdolisz?! Jej lekarz mówił mi, że zostały jej góra cztery godziny życia.

- Jak mi nie wierzysz, to idź i sam się przekonaj.

20 minut wcześniej 

Kiedy mój brat wybiegł ze szpitala postanowiłem sprawdzić co go doprowadziło do tego stanu. Pierwszy raz w życiu widziałem żeby miał łzy w oczach. Poszedłem w stronę sali, w której leży Laura. Po drodze, rozglądałem się za Susan, ale nigdzie jej nie znalazłem. Zapukałem do drzwi. Kiedy usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka. 

Zobaczyłem lekko bladą dziewczynę, która w tym momencie się czesała. Spojrzała na mnie i aż jej szczęka opadła ze zdziwienia. No tak, trochę czasu się nie widzieliśmy.

- Co ty tu robisz?! Wynoś się! Natychmiast!

- Laura, spokojnie. Chciałem pogadać. Max uciekł ze szpitala z łzami w oczach i chciałem dowiedzieć się co się stało.

- Czekaj...co zrobił?! Musisz go tu jak najszybciej sprowadzić! Teraz!- Wstała z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do mnie.- Ruszaj się, on może sobie coś zrobić!

- Niby czemu miałby sobie coś zrobić? Dobrze się czujesz?

- Nie ma czasu na wyjaśnienia, idź już!

- Dobrze, dobrze. Już idę!- W momencie, gdy miałem wyjść, drzwi do sali się otworzyły, a do środka wszedł lekarz z jakąś tacką. Gdy zobaczył Laurę, wszystko co miał w rękach upadło na ziemię. 

Laura POV:

30 minut wcześniej 

- Już wiem co chcę zrobić.

- Słucham zatem.

- Chcę...Wrócić na ziemię. Nie zostawię Max'a samego. Kocham go.

Kobieta uśmiechnęła się, a następnie powiedziała:

- Dobra decyzja, będziesz świetną królową

- Co?!...O czym ty mówisz?!...-Nie zdążyłam dokończyć, gdyż obraz zaczął się rozmazywać. 

Chwilę później otworzyłam oczy i spostrzegłam, że leże w szpitalnym łóżku. Moja skóra zaczęła nabierać rumianego koloru. Chyba wszystko wraca do normy. 

Postanowiłam, że poszukam Max'a. Tak, wiem, jestem lekkomyślna i nieodpowiedzialna, ale nie pozwolę, żeby coś mu się stało. W momencie, gdy się czesałam, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam-Proszę.- To kogo zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Max POV:

Teraźniejszość 

Jeśli mnie okłamał, to źle skończy. Biegłem do szpitala najszybciej jak się dało. Liam obudził we mnie iskrę nadziei. Rozsądek mówił, że to nie możliwe, a z drugiej strony serce pragnęło, żeby to co mówił Liam okazało się prawdą. 

Wpadłem do tego przeklętego budynku i od razu skierowałem się do sali, w której leży dziewczyna. Gdy byłem już po drzwiami dopadły mnie wątpliwości. Co, jeśli tam wejdę i zobaczę to co ostatnio? Nie przeżyłbym tego. 

Powoli otworzyłem drzwi. Plecami do mnie stała ona...cała i zdrowa. Rozmawiała z lekarzem. Łzy pojawiły się w moich oczach. Tym razem były to łzy szczęścia. W pewnym momencie, Laura odwróciła się i mnie zobaczyła. Chciała coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem jej na to. Wziąłem ja w objęcia i pocałowałem. Między jednym, a drugim całusem, wyszeptałem:

- Nigdy więcej mi tego nie rób.

- Zaraz rzygnę tęczą.

- Zamknij się, Liam.- Mruknęła Laura, a następnie pogłębiła nasz pocałunek.


Mam nadzieję, że się nie pogubiliście, bo ten rozdział jest trochę inny. Dawno już nie prosiłam o gwiazdki i komentarze, więc jeśli chcecie next to proszę o:

- 14 gwiazdek 

- 7 komentarzy 

Wiem, że dacie radę:-*





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro