Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piąty

Blue stał naprzeciwko człowieka. To znowu się działo, znowu stali naprzeciwko siebie na końcu Snowdin. Jednak tym razem będzie inaczej. Nie da się znowu zabić, nie pozwoli na to. I nie pozwoli człowiekowi zabić wszystkich w Podziemiu, w tym jego brata.

Z każdym resetem coraz bardziej tracił wiarę w to, że człowiek może się zmienić. Nie potrafił już wyciągnąć ramion, by zaproponować mu uścisk, by obiecać, że go poprowadzi i mu pomoże...

Zacisnął dłoń na chuście, zawiązanej na szyi. Nikomu tego nie mówił, ale nosił ją, by mieć wrażenie, że coś chroni jego szyję przed nadciągającym nożem, by mieć choć złudne uczucie bezpieczeństwa...

-znowu się tu spotykamy- powiedział Blue, mierząc Charę wzrokiem- lecz tym razem będzie inaczej. Tym razem nie przejdziesz.

Chara zaśmiała się.

-widzę, że dzisiaj bawimy się inaczej. Jednak oboje znamy koniec tej zabawy. Zabijam ciebie, twoich przyjaciół i twojego brata. A ty nic nie możesz na to poradzić.

Blue zacisnął pięści.

-zostaw Papyrusa w spokoju! - krzyknął Blue- nie pozwolę ci go skrzywdzić!

Był gotów to zrobić. Był gotów wyrzec się własnych przekonań, by chronić najbliższych. Zrozumiał, że w ostatecznym rozrachunku ratujemy tych, na których najbardziej nam zależy, poświęcając resztę. Podjął wybór, zabije swoje przekonania, wszystko, w co wierzył, by ratować tych, których kocha.

Chara zaśmiała się. Ta linia czasu zaczynała ją ciekawić.

-co mi zrobisz, jeżeli tego nie zrobię? Nic, bo nie potrafisz mnie skrzywdzić. A nawet jeżeli ci się uda mnie zabić, to i tak zresetuję. Jak zawsze.

Blue odetchnął. Wiedział o resetach. Czytał też notatki Papyrusa na ten temat. Wiedział, że nie powinien przeszukiwać wtedy jego pokoju, ale martwił się o brata i chciał znaleźć przyczynę jego stanu. Poza tym chciał mu skonfiskować zapasy papierosów.

Miał plan. Musiał być bardziej zdeterminowany od człowieka, by zabić go raz na zawsze. Wiedział, że potwory nie mogą czuć determinacji, ale nie powinny też pamiętać resetów, czyż nie? Niektórzy mówią, iż zasady są po to, by je łamać. Zaraz przekona się, czy wszystkie można złamać.

Musiał to zrobić. Musiał chronić brata, Alphys, Undyne... Wszystkich. Był jedynym, kto stał pomiędzy człowiekiem, a resztą podziemia. Skupił się na swoim postanowieniu, na tych wszystkich razach, kiedy umarł, a po nim zapewne, a nawet prawie na pewno, reszta podziemia, jego brat, jego przyjaciele. Nie dopuści do tego, nie znowu. Nie chciał umierać... I nie zginie. Już nigdy więcej.

Poczuł dziwne ciepło w klatce piersiowej, mówiące mu, że da radę, że wszystko będzie dobrze.

Chara ruszyła na niego z nożem. Blue zablokował atak. Chciał znowu powiedzieć, że może jeszcze się wycofać, że może stać się kimś lepszym, ale ugryzł się w język. To nie miało sensu, człowiek się nie zmieni. Musiał teraz walczyć o przetrwanie. Teraz już wiedział, że to człowiek jest przyczyną smutku i rezygnacji jego brata. Nie dopuści, by dłużej nią był. Problem najlepiej rozwiązać przez wyeliminowanie jego przyczyny, czyż nie? Zablokował kolejny atak, po czym zaatakował.

Chara cofnęła się i zaatakowała znowu. Raz z prawej, potem z lewej. Skakała z miejsca na miejsce, atakując z różnych stron. Znała sposób walki Blue, wiedziała, co ten zrobi.

Blue z kolei blokował ataki przeciwniczki, czekając, aż ta się zmęczy. Wiedział, że musi zmienić sposób walki. Chara zbyt wiele razy z nim walczyła, by nie znać jego następnych ruchów. Stworzył kości wokół siebie, po czym posłał je we wszystkich kierunkach. Dziewczyna zwinnie je ominęła i sięgnęła nożem ku szyi Blue. Ten uchylił się, jednak nóż i tak przejechał po jego gardle. Zakaszlał, wiedział, że znowu przegrał. Obraz zaczął mu się zamazywać przed oczami.

-przegrałeś- powiedziała Chara- ale dziękuję za dobrą walkę. Dawno się tak nie bawiłam.

-nie...- szepnął Blue- nie umrę, nie teraz...nie mogę ich zawieść...

Nie chciał umierać. Bardzo nie chciał. Bał się śmierci, nie chciał przechodzić przez to znowu... Czy to naprawdę tak się skończy? Nie, nie mógł na to pozwolić. Był Wspaniałym Blue, przyszłym członkiem Straży Królewskiej. I nie podda się tak łatwo.

Dziwne ciepło w jego klatce piersiowej urosło, grzało go niczym mały płomyczek. Blue momentalnie odzyskał ostrość widzenia. Nie przegra, nie zawiedzie przyjaciół, nie pozwoli, by Papyrus dalej cierpiał przez człowieka. Nagle przed nim pojawiła się pomarańczowa ramka, a w niej był napis RESET. Czy to był ten reset, o którym tyle czytał? Ten reset, dzięki któremu człowiek bawił się w boga? Uśmiechnął się lekko i położył na nim dłoń.

Znowu był na początku walki. Stał naprzeciwko zdezorientowanego człowieka.

-teraz to już nie ty władasz linią czasu- powiedział Blue, po czym zaatakował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro