Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział czwarty

Było cicho. Bardzo cicho. Wśród ciszy dało się jednak usłyszeć czyjeś ciche kroki.

-mam już dość, Pap- powiedział Dust, patrząc na ducha swojego brata- kiedyś przynajmniej Error mnie czasami odwiedzał, ale od dawna go tu nie było.

-może jest zajęty- odparł Papyrus- jako niszczyciel AU na pewno ma dużo pracy.

-pewnie masz rację- rzekł Dust.

Czuł się samotny. Był sam z duchem swojego brata. Czasem jednak miał wrażenie, że cienie szepczą za jego plecami, ale kiedy się odwracał, nikogo nie widział. Był tylko on i wiecznie towarzyszący mu duch.

Nagle usłyszał za sobą zglichowany głos.

-witaj, Dust- powiedział Error.

Dust odwrócił się z uśmiechem.

-Error!- krzyknął Dust- dawno cię tu nie było.- Podbiegł do przyjaciela i zauważył chowającego się za nim Killera-kto to?- zapytał Dust, patrząc na Killera.

-jestem Killer- powiedział Killer.

-a ja Dust- odparł Dust.

Po chwili pomiędzy Killerem a Dustem wywiązała się żywa rozmowa. Co chwilę obaj wybuchali śmiechem.

Error patrzył na nich z boku i mimo woli uśmiechnął się. Wiedział, że im trochę pomógł i... cieszył się z tego. Czuł, że właśnie to chce robić. Przestać niszczyć i pomagać tym, którzy pomocy nie mogli otrzymać.

Podszedł do rozmawiających szkieletów.

-Dust, mam pytanie- powiedział Error.

-o co chodzi?- zapytał Dust.

-ja i Killer zamierzamy stworzyć grupę, która pomagałaby takim jak my. I nie dopuszczała do tego, by ktoś był w podobnej sytuacji- rzekł Error.

Dust spojrzał na niego zaskoczony.

-przecież jesteś niszczycielem. Dlaczego nagle chcesz pomagać?- zapytał Dust.

-ponieważ Ink nie sprawdza się jako Obrońca AU i wiem, jak to jest nie móc liczyć na nikogo. Ja też mam uczucia i nie chcę, by inni cierpieli jak my. Ink dopuszcza do tego, by w innych światach działy się takie rzeczy jak u nas, a nie raz nawet gorsze. Ktoś musi to zakończyć- odparł Error.

Dust uśmiechnął się.

-pomogę wam. Zostaniemy bohaterami.

-wątpię, by traktowali nas jak bohaterów, nawet, jeżeli zaczniemy pomagać innym światom- powiedział Error- Tam, gdzie pomożemy, owszem, będą nas lubić, ale czy reszta multiversum nas polubi? Wątpię, by nawet zwrócili uwagę na to, co zrobimy. Poza tym spójrz na nas. Czy tak według nich wyglądają bohaterowie? Czegokolwiek nie zrobimy, będą widzieć nas jako złych.

-nie chodziło mi o to, by reszta multiversum widziała w nas bohaterów. Prawdziwy bohater nie żąda zaszczytów ani uwagi. Pomaga, bo tak trzeba. I my tacy będziemy- odparł Dust.

Error uśmiechnął się.

-to do dzieła.

*****

Ink spojrzał na swoje nowe fiolki. Były przezroczyste, a ich zawartość miała tylko trzy kolory: złoty, czarny i bliżej nieokreślony odcień oliwkowego, powstały ze zmieszania dwóch poprzednich. Uśmiechnął się z satysfakcją. Kradzież jabłek z Dreamtale i wyciśnięcie z nich soku to był najlepszy z jego pomysłów. Zaraz naprawdę zacznie czuć.

Wziął oliwkową buteleczkę i wypił jej zawartość. Natychmiast poczuł eksplozję emocji. Czuł na raz wszystko. Radość, smutek, tęsknotę za czymś, czego nie znał, podekscytowanie... Emocje targały nim i rozsadzały go od środka. Uśmiechnął się. Nigdy jeszcze nie czuł niczego tak intensywnie, prawdziwie... Czuł, jakby do tej pory prowadził szare, bezbarwne półżycie. Teraz jego życie nabrało barw, wyrazistości. Jednocześnie miał ochotę tańczyć ze szczęścia i zabić kogoś w złości.

Podobał mu się ten stan. W końcu był kimś, kto naprawdę czuje. W końcu mógł prowadzić prawdziwe życie.

Spojrzał na AU i po raz pierwszy od bardzo dawna poczuł ekscytację na myśl, by pójść do jednego z nich i pozwiedzać. Chciał iść na łąkę i zbierać kwiaty.

A potem zatańczyć kankana na czyimś grobie.

Zacisnął dłoń na pędzlu przerażony, jak gwałtownie zmieniają się jego emocje. Nie przewidział tego łącząc ze sobą soki z jabłek. Myślał, że jego emocje będą stabilne i po prostu będzie czuł obydwa rodzaje emocji. A okazało się, że skacze ze skrajności w skrajność. Wiedział, że nie powinno tak być. I bał się samego siebie i swoich nowych emocji.

Ale nie potrafił znieść myśli, by już więcej nie pić soku z Jabłek z Dreamtale. Te emocje, mimo iż straszne, były intensywne i nawet te negatywne dawały mu więcej radości niż pozytywne z farbek. To były jego emocje, jego własne, nie sztuczne emocje z farb. Wolał ten dziwny stan niż pół życie, które prowadził dotychczas.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro