Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.Czy ty prubujesz mnie otruć


Zamknęli drzwi  do kuchni  i Sophie oparła się o nie.  Nagle zrobiło jej się słabo i czarno przed oczami , chciała podejść  do kranu po wodę ale nie dała rady
- Czyżbyś  umierała?
- Niestety musze cie zmartwić ale nie- powiedziała  dziewczyna ale po chwili straciła równowagę i upadła na blat- Mugłbyś  podać mi wody?
- Mam usługiwać śmiertelniczce?
- Proszę - powiedziała ostatkiem sił.  Gdy myślała  że nic się nie stało  poczuła podnoszące ją ramię Lokiego  i uczucie szklanki  z wodą  na wargach i świeżej wody w ustach.  Było to błogie uczucie , nie zauważywszy przez to nawet, ze Loki  zaprowadził ją na kanapę.  Po chwili odpoczynku, czując się już  lepiej  Sophie  postanowiła podziękować swojemu wybawcy
- Dziękuję  za dzisiaj i wczoraj
- Masz u mnie dług wdzięczności
- ach...- westchnęła powoli dochodząc do siebie Ameli - ok niebawem ci się odwdziecze obiecuje, a teraz co by tu zjeść?
- Mi nie musisz nic dawać, nie dotknę modgardzkiego jedzenia- powiedział loki z niekrytą odrazą
- Jak wolisz,  ale do azgardu zbyt szybko  nie wrócisz , a ja też  całkiem dobrze gotuje- odpowiedziała mel- To co by tu hym.....? Może  naleśniki amerykańskie,  albo  tosty ? Tak naleśniki 😋😋😋😊😊😊
Podczas tego gdy Mel przyrządzała pyszne jedzonko loki gotowała  cały czas na nią patrzył. Ona nie zwracając jednak uwagi na to co robił  kontynuowala i zrobiła mu podobny posiłek co sobie .
- Której części  żebyś mi nie robiła nie zrozumiałaś  kobieto
- nie wiem jak u was w Asgardzie ale tu na ziemi nie wypada jeść samemu jeśli ma się gościa, nawet takiego jak ty który przypomnijmy od tygodnia siedział w celi tylko o chlebie i wodzie . Stwierdziłam więc że nawet ktoś taki jak ty o "wielki i potężny" Loki chętnie zjadł by coś a przynajmniej sprubowal chyba że w Asgardzie nikt nie słyszał do dobrych manierach - powiedziała Mel po czym spojrzała lokiemu prosto w oczy spojrzeniem w stylu i tak wiem że mam rację
-Tak słyszałem o dobrych manierach, ale to nie znaczy że mam jeść jedzenie które przygotowałaś nie wiedząc nawet czy nie jest zatrute
- tak bo nie miałabym nic lepszego do roboty jak sprubowac otruć  jakiegoś Boga ziemska trucizna która naret nie wiem czy by na niego zadziałała, pozatym z tego co wiem nie spuszczales że mnie oka gdy gotowałam więc chyba wiesz że nic tam nie dodałam- powiedziała Mel mając na dzieje że to przekona jej towarzyszą do rozpoczęcia posiłku -A jeśli już aż tak chcesz być tego pewny...- powiedziała po czym wzięła na widelec kawałek przygotowanych dla Lokiego naleśników podniosła widelczyk do ust i z nieskrywaną satysfakcją zjadła kęs dania zachwycając się przy tym jego smakiem- i widzisz jakoś jeszcze żyje pozatym nie mów mi że nie kusi cię ten cudowny waniliowy zapach i pyszne owoce którymi udekorowalam placuszki
Loki cały czas patrzył na Mel,i chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma powiedzieć , spojrzał więc na naleśniki leżące na talerzu po czym wzięła pierwszy kęs do ust,i choć bardzo chciał to ukryć i poczuć obrzydzenie do tego modgarskiego dania, to nie mugl  się oprzeć i wziol więc kolejny kęs a potem jeszcze jeden .
Mel delikatnie się zaśmiała ale nie był to śmiech kpiny a zadowolenia,choć było to drobne zwycięstwo to jednak to właśnie jej udało się przekonać najbardziej upartego z nordyckich bogów których poznała do sprubowania jej dania
- pozatym o wiele chętniej spróbowałabym otruć Thora niż ciebie - powiedziała mel
Loki popatrzył na nią pytającym wzrokiem , po którym na jego twarzy pojawił się zwodniczy uśmiech do którego melnpowili zaczynają siebrzyzwyczajac, po czym jej towarzyszą odezwałaś się - czyżby a ty i avengersi to przypadkiem twoi najlepsi przyjaciele w tym i mój napakowany testosteronem braciszek, przeziez tak chętnie zgodziłaś się na jego propozycję zajęcia się mną
- nie wąż się mówić kogo lubię a kogo nie, i tak nawet lubię avengersow ale twój braciszek to jak już wspomniałeś napakowany testosteronem i sianem w glowie młotek który poza byciem następcom Odyna i swoim młotkiem nic nie widzi, więc może by zec że jest niechlubnym wyjątkiem, ale nie dla tego bym go delikatnie podtrula. Zrobiłabym to dla tego bo zarówno on jak i pozostali avengersi mieli mnie w d.. .IE, i z resztą zawsze mają gdy coś się dzieje ważnego, bo myślą że jestem słaba i krucha dziewczynka, ale nie jestem i jakoś dam sobie zarówno z nimi jak i z tobą LOKI LAUFEYSONIE- ostatnie słowa wypowiedzia z z taką pewnością siebie i siła w głosie że Lokiego lekko zaskoczył jej wywud - pozatym jakimś dziwnym cudem to paskudne i na pewno zatrute miedgardzkie jedzenie było aż tak źle że aż zjadłeś w kilka minut cały talerz placuszków- powiedział uśmiechając się Mel pewnie
-co wcale nie znaczy że mi smakowały, a tak w ogóle zmieniając temat jak masz zamiar mnie zrosecjolizwac jeśli można wiedzieć, bo narazie to nie ty mnie nianczysz a ja ciebie co pewnie ku twojemu zaskoczeniu nie do końca mi odpowiada
- nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać ani resocjalizować na siłę, każdy ma prawo do własnych decyzji, nawet jeśli kończą się chęcią podbicia świata i całkowitej władzy nad nim a obiecałam że się tobą zajmę bo nie chciałam mieć na sumieniu tego że spędzisz wieczność w nicości albo inny strasznym miejscu, wiesz co to sumienie i moralność jeśli nie to uznaj to za pierwszą lekcję resocjalizacji, ale pamiętaj że jestem w nowym Yorku po to by uczyć się nowych rzeczy i wykonywać moją pracę dla pana starka
- może ja nie słyszałem o sumieniu i moralności ale ty nie słyszałaś o hamowaniu się i okazywaniu należytego szacunku innym istotom zwłaszcza o wiele potężniejszych od ciebie - powiedział po czym znów chciał ją zaatakować i skłonić do pokory - ale ja mogę za to mogę nauczyć cię mieć nieco pokory- loki wstał od stołu i zaczął powoli zbliżać się w stronę dziewczyny
- tak a ciekawe co mi możesz zrobić bez swoich sztuczek, a pozatym wtedy stracisz swoją ostatnią deskę ratunku, i godność ponieważ obiecałeś że ...a z resztą sam wiesz...- powiedziała a w tym samym momencie do kuchni wszedł Thor
- czyżby mój braciszek ci się naprzykrzał
- nie młotku mógłbyś chociaż raz dobrze półsuchą. Zamiast wmieszać się w naszą mała dyskusje która cię nie dotyczy
- coś ty powiedział
Ameli nie mogła powstrzymać śmiech słysząc sprzeczkę 2 asgardczykow
-oj chłopcy już aż tak nie musicie się o mnie kłócić Thor powiedz reszcie że w kuchni jest ciasto na naleśniki ale sami musicie je sobie usmażyć bo ja idę do laboratorium trochę rozpracować
- a co z lokim
- ja kto a co z lokim, koziołek pójdzie ze mną
- do pomieszczenia pełnego niebezpiecznych broni i chemikaliów, czy ty do reszty- odezwała się z tyłu Natasha - nie ma mowy nie mogę ci pozwolić nigdzie sama z nim nie piszesz
- dobrze rozumiem najpierw przekonywujecie mnie żebym się nim zajmowała i nie spuszczała go z oka a teraz gdy chce to robić a równocześnie pracować nad swoją pracą to nagła nie mogę z nim przebywać sama i się nim zajmować
- Mel nie o to chodzi my się o ciebie martwimy
- co ku...wa wy się niby o mnie martwicie dobre sobie, codz loki nie chce mi się nawet na nic patrzeć i słuchać tych głupot
- szkoda a właśnie zaczynali się robić ciekawie - tak bardzo, ale idzie teraz nawet twoje towarzystwo sprawi mi większą przyjemność niż przebywanie tu z nimi i zupełny brak sensu w tym co mówią nasi cudowni superbohaterowie
Loki nic nie odpowiedział ale uśmiechnij się lekko koncikiem ust odwrócił się od avengersów i poszedł
W ślad za Mel


Rozdział zostanie jeszcze poprawiamy narazie to szkic żeby wypuścić cokolwiek. Za błędy przepraszam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro