6.Czy ty prubujesz mnie otruć
Zamknęli drzwi do kuchni i Sophie oparła się o nie. Nagle zrobiło jej się słabo i czarno przed oczami , chciała podejść do kranu po wodę ale nie dała rady
- Czyżbyś umierała?
- Niestety musze cie zmartwić ale nie- powiedziała dziewczyna ale po chwili straciła równowagę i upadła na blat- Mugłbyś podać mi wody?
- Mam usługiwać śmiertelniczce?
- Proszę - powiedziała ostatkiem sił. Gdy myślała że nic się nie stało poczuła podnoszące ją ramię Lokiego i uczucie szklanki z wodą na wargach i świeżej wody w ustach. Było to błogie uczucie , nie zauważywszy przez to nawet, ze Loki zaprowadził ją na kanapę. Po chwili odpoczynku, czując się już lepiej Sophie postanowiła podziękować swojemu wybawcy
- Dziękuję za dzisiaj i wczoraj
- Masz u mnie dług wdzięczności
- ach...- westchnęła powoli dochodząc do siebie Ameli - ok niebawem ci się odwdziecze obiecuje, a teraz co by tu zjeść?
- Mi nie musisz nic dawać, nie dotknę modgardzkiego jedzenia- powiedział loki z niekrytą odrazą
- Jak wolisz, ale do azgardu zbyt szybko nie wrócisz , a ja też całkiem dobrze gotuje- odpowiedziała mel- To co by tu hym.....? Może naleśniki amerykańskie, albo tosty ? Tak naleśniki 😋😋😋😊😊😊
Podczas tego gdy Mel przyrządzała pyszne jedzonko loki gotowała cały czas na nią patrzył. Ona nie zwracając jednak uwagi na to co robił kontynuowala i zrobiła mu podobny posiłek co sobie .
- Której części żebyś mi nie robiła nie zrozumiałaś kobieto
- nie wiem jak u was w Asgardzie ale tu na ziemi nie wypada jeść samemu jeśli ma się gościa, nawet takiego jak ty który przypomnijmy od tygodnia siedział w celi tylko o chlebie i wodzie . Stwierdziłam więc że nawet ktoś taki jak ty o "wielki i potężny" Loki chętnie zjadł by coś a przynajmniej sprubowal chyba że w Asgardzie nikt nie słyszał do dobrych manierach - powiedziała Mel po czym spojrzała lokiemu prosto w oczy spojrzeniem w stylu i tak wiem że mam rację
-Tak słyszałem o dobrych manierach, ale to nie znaczy że mam jeść jedzenie które przygotowałaś nie wiedząc nawet czy nie jest zatrute
- tak bo nie miałabym nic lepszego do roboty jak sprubowac otruć jakiegoś Boga ziemska trucizna która naret nie wiem czy by na niego zadziałała, pozatym z tego co wiem nie spuszczales że mnie oka gdy gotowałam więc chyba wiesz że nic tam nie dodałam- powiedziała Mel mając na dzieje że to przekona jej towarzyszą do rozpoczęcia posiłku -A jeśli już aż tak chcesz być tego pewny...- powiedziała po czym wzięła na widelec kawałek przygotowanych dla Lokiego naleśników podniosła widelczyk do ust i z nieskrywaną satysfakcją zjadła kęs dania zachwycając się przy tym jego smakiem- i widzisz jakoś jeszcze żyje pozatym nie mów mi że nie kusi cię ten cudowny waniliowy zapach i pyszne owoce którymi udekorowalam placuszki
Loki cały czas patrzył na Mel,i chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma powiedzieć , spojrzał więc na naleśniki leżące na talerzu po czym wzięła pierwszy kęs do ust,i choć bardzo chciał to ukryć i poczuć obrzydzenie do tego modgarskiego dania, to nie mugl się oprzeć i wziol więc kolejny kęs a potem jeszcze jeden .
Mel delikatnie się zaśmiała ale nie był to śmiech kpiny a zadowolenia,choć było to drobne zwycięstwo to jednak to właśnie jej udało się przekonać najbardziej upartego z nordyckich bogów których poznała do sprubowania jej dania
- pozatym o wiele chętniej spróbowałabym otruć Thora niż ciebie - powiedziała mel
Loki popatrzył na nią pytającym wzrokiem , po którym na jego twarzy pojawił się zwodniczy uśmiech do którego melnpowili zaczynają siebrzyzwyczajac, po czym jej towarzyszą odezwałaś się - czyżby a ty i avengersi to przypadkiem twoi najlepsi przyjaciele w tym i mój napakowany testosteronem braciszek, przeziez tak chętnie zgodziłaś się na jego propozycję zajęcia się mną
- nie wąż się mówić kogo lubię a kogo nie, i tak nawet lubię avengersow ale twój braciszek to jak już wspomniałeś napakowany testosteronem i sianem w glowie młotek który poza byciem następcom Odyna i swoim młotkiem nic nie widzi, więc może by zec że jest niechlubnym wyjątkiem, ale nie dla tego bym go delikatnie podtrula. Zrobiłabym to dla tego bo zarówno on jak i pozostali avengersi mieli mnie w d.. .IE, i z resztą zawsze mają gdy coś się dzieje ważnego, bo myślą że jestem słaba i krucha dziewczynka, ale nie jestem i jakoś dam sobie zarówno z nimi jak i z tobą LOKI LAUFEYSONIE- ostatnie słowa wypowiedzia z z taką pewnością siebie i siła w głosie że Lokiego lekko zaskoczył jej wywud - pozatym jakimś dziwnym cudem to paskudne i na pewno zatrute miedgardzkie jedzenie było aż tak źle że aż zjadłeś w kilka minut cały talerz placuszków- powiedział uśmiechając się Mel pewnie
-co wcale nie znaczy że mi smakowały, a tak w ogóle zmieniając temat jak masz zamiar mnie zrosecjolizwac jeśli można wiedzieć, bo narazie to nie ty mnie nianczysz a ja ciebie co pewnie ku twojemu zaskoczeniu nie do końca mi odpowiada
- nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać ani resocjalizować na siłę, każdy ma prawo do własnych decyzji, nawet jeśli kończą się chęcią podbicia świata i całkowitej władzy nad nim a obiecałam że się tobą zajmę bo nie chciałam mieć na sumieniu tego że spędzisz wieczność w nicości albo inny strasznym miejscu, wiesz co to sumienie i moralność jeśli nie to uznaj to za pierwszą lekcję resocjalizacji, ale pamiętaj że jestem w nowym Yorku po to by uczyć się nowych rzeczy i wykonywać moją pracę dla pana starka
- może ja nie słyszałem o sumieniu i moralności ale ty nie słyszałaś o hamowaniu się i okazywaniu należytego szacunku innym istotom zwłaszcza o wiele potężniejszych od ciebie - powiedział po czym znów chciał ją zaatakować i skłonić do pokory - ale ja mogę za to mogę nauczyć cię mieć nieco pokory- loki wstał od stołu i zaczął powoli zbliżać się w stronę dziewczyny
- tak a ciekawe co mi możesz zrobić bez swoich sztuczek, a pozatym wtedy stracisz swoją ostatnią deskę ratunku, i godność ponieważ obiecałeś że ...a z resztą sam wiesz...- powiedziała a w tym samym momencie do kuchni wszedł Thor
- czyżby mój braciszek ci się naprzykrzał
- nie młotku mógłbyś chociaż raz dobrze półsuchą. Zamiast wmieszać się w naszą mała dyskusje która cię nie dotyczy
- coś ty powiedział
Ameli nie mogła powstrzymać śmiech słysząc sprzeczkę 2 asgardczykow
-oj chłopcy już aż tak nie musicie się o mnie kłócić Thor powiedz reszcie że w kuchni jest ciasto na naleśniki ale sami musicie je sobie usmażyć bo ja idę do laboratorium trochę rozpracować
- a co z lokim
- ja kto a co z lokim, koziołek pójdzie ze mną
- do pomieszczenia pełnego niebezpiecznych broni i chemikaliów, czy ty do reszty- odezwała się z tyłu Natasha - nie ma mowy nie mogę ci pozwolić nigdzie sama z nim nie piszesz
- dobrze rozumiem najpierw przekonywujecie mnie żebym się nim zajmowała i nie spuszczała go z oka a teraz gdy chce to robić a równocześnie pracować nad swoją pracą to nagła nie mogę z nim przebywać sama i się nim zajmować
- Mel nie o to chodzi my się o ciebie martwimy
- co ku...wa wy się niby o mnie martwicie dobre sobie, codz loki nie chce mi się nawet na nic patrzeć i słuchać tych głupot
- szkoda a właśnie zaczynali się robić ciekawie - tak bardzo, ale idzie teraz nawet twoje towarzystwo sprawi mi większą przyjemność niż przebywanie tu z nimi i zupełny brak sensu w tym co mówią nasi cudowni superbohaterowie
Loki nic nie odpowiedział ale uśmiechnij się lekko koncikiem ust odwrócił się od avengersów i poszedł
W ślad za Mel
Rozdział zostanie jeszcze poprawiamy narazie to szkic żeby wypuścić cokolwiek. Za błędy przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro