Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Opiekunka na pełen etat

Ręka w gipsie co za koszmar każdy kto chodź raz miał coś złamanego zapewne zrozumie jak czuła się Mel po spotkaniu z jakże wielkim , potężnym i durnym jeleniem. Przez niego i avengerwow ktorzy wysłali ja prosto w jego sidła fakt może nie miała by teraz złamanej reki gdyby oddała pokłon bratu Thora ale to nie było w jej stylu nie była spava zbyt często w jej życiu była już poniżana i wykorzystywana, mel miała już tego dość i obiecała sobie że więcej nigdy nie będzie już słaba i nie będzie czyjims wlasniścią. Całą noc nie mogła spać aż wkońcu zaczęła mieć tego dość. Wyszła z sypialni i na palcach zeszła do laboratorium. (Czas wreszcie z tym skończyć, musze wymyślić coś żeby naprawić to co zrobił ten bożek od siedmiu boleści )-pomyślała , i zaczęła szukać substancji które podawała avengersom gdy zostali ranni po walce , lub treningach z bronią . Próbowała różnych substancji , aż wreszcie się udało i gdy już miała wypić do laboratorium wszedł Steve
- A co to za siedzenie w laboratorium po nocach?
-Jejku Steve przestraszyłeś mnie -powiedziała zaskoczona
- Co tam znowu kombinujesz ?
-Prubuje naprawić jakoś moją złamaną ręke i już prawie mi się udało
- Właśnie widzę, a co z tą dziwną kałużą na podłodze ?
-Nieudane eksperymenty , posprzątam gdy naprawie rękę
-Acha czyli jak zawsze, a co na to Tony? Bardzo nie lubi gdy ktoś pracuje nocami.
- A on to niby co robi od kąd rozstał się z Pepper. Całymi dniami pije, prawie nie ma go w wieży bo chodzi na imprezy a jak już jest w Tower to cały czas bawi się swoimi zabaweczkami w piwnicy
- W sumie , i jak Ci idzie?
- Świetnie tylko spójrz -powiedziała po czym wylała kilka kropli substancji na złamaną kość kurczaka. Po chwili zrosła się i stała się trudniejsza do złamania- Widzisz mówiłam ci prawie skończyłam
- Wow mała serio masz niezły talent ale skąd masz wiedzieć czy będzie to boleć?
-Nwm a ty skąd możesz wiedzieć że tak, jak to się mówi w Polsce " Kto nie próbuje ten nie zyskuje " dobra do dzieła - po tych słowach wziełaś łyk napoju do ust - To dziwne nic się nie dzieje - powiedziałaś, a chwilę po tym poczułaś silny ból w ręce - Szybko pomóż mi zdjąć ten gips
- Już już lecę
- Szybciej
Po chwili wrócił z nożycami i pomógł przeciąć mi gips
- I co udało się?
- Oczywiście, a co wontpiłeś
- Ja w ciebie nigdy mała
-Powiedziałam żebyś przestał mnie nazywać mała
- No dobrze mała
- Ja ci pokaże jesteś bardziej nieznośny od Klaudii
- Czyżby , to ta twoja przyjaciółką z Polski?
- Tak i obiecałam jej że zjawię się na jej urodzinach w naszym rodzinnym mieście w przyszłym miesiącu, ale przez Lokiego nie zdążyłam nawet kupić biletu na samolot
- Szkoda, mogłaś powiedzieć poza tym Stark ma odrzutowiec i mnóstwo kontaktów więc w czym problem
- Przecież wy przez niego TE mieliście pełne ręce roboty, kiedy niby miałabym zapytać starka przypominam mojego szefa czy pożyczy mi swój samolot albo inna z jego zabawek żebym mogła polecieć do Polski na urodziny przyjaciółki, poza tym nie tylko z powodu lokiego niekoniecznie chce lecieć do domu
- Mel coś nie gra wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć
- może i tak Steve, ale to nie jest dobry moment i tak wszyscy mamy teraz za dużo na głowie, a do tego jeszcze ten rogacz który złamał mi rękę, masakra
- w porządku więc może przynajmniej pozwolisz mi pomóc w posprzątaniu tych twoich nieudanych eksperymentów
- jedne dzięki Steve, jesteś niesamowity
- w porównaniu do innych raczej przeciętny ale dziękuję za komplement
- nie miałam na myśli mocy albo umiejętności choć tego też ci nie brakuje ale chodzi mi o serce szczerość i chęć niesienia pomocy, jakoś nikt inny nie przyszedł pomóc mi ogarnąć laboratorium, ani nie przyszedł ze mną pogadać po tym co się wczoraj stalo a ty tak dziękuję
- czy to znaczy że nie jesteś już zła
- jestem jestem tak cholernie wściekła że nawet sobie nie wyobrażasz ale nie chcę teraz o tym rozmawiać, bo zamiast skończysz sprzątania laboratorium, mam ochotę je rozwalić
- dobra dobra przepraszam to ja już pójdę, lepiej z tobą nie zadzierać gdy jesteś wściekła
- tu akurat masz rację Steve
Wkońcu udało się posprzątać laboratorium, i jeszcze przed świtem Sophie wruciła do pokoju. Obudziła się popołudniu i od razu zeszła na duł coś zjeść. Jednak coś stanęło jej na przeszkodzie. Wszyscy stali w salonie a po środku stał Loki i Thor
- Co tu się. ......? Chwila co on tu robi? Dlaczego do cholery nie gnije w celi?
- Ten pan chciałby ci powiedzieć coś bardzo ważnego - powiedział Tony poczym szturchnoł Lokiego w bok. Ten nie zareagował jednak , tylko zmarszczył brwi -Yhmyhm.... chciał powiedzieć coś ważnego -powiedział surowo do jelonka
- Przepraszam - wybełkotał i przewrócił oczami
-Że co ? Niedosłyszałam...
- Nie zamierzam się powtarzać i płaszczyć przed midgardką
-Coś ty powiedział, bracie błagam cie chociaż raz przestań zachowywać się jak niezadowolone dziecko i bądź mężczyzną.-powiedział mu Thor co jednak najwyraźniej podziałało bo po chwili podszedł do Mel ukłonił się , pocałował w dłoń powiedział głośno i wyraźnie
-PRZEPRASZAM ,ale z tego co widzę z twoją ręką wszystko w porządku
- Przecież jeszcze wczoraj? - powiedziała zdziwiona Natasha
- Cóż można powiedzieć że trochę poeksperymentowałam i znów jestem cała wiec dobrze przyjmę przeprosiny -powiedziała Mel
-To cudownie bo mamy pewną sprawę -powiedział Bruce
- Nie sadze żeby to był dobry pomysł, wiesz jaki on jest - powiedział Thor . Na te słowa zarówno Loki jak i Sophie zdziwili się
- O co wam znowu chodzi? -zapytała po chwili dziewczyna
- Otóż Azgardzka rada starszych podjęła decyzję odnośnie przyszłości Lokiego . Ma on dwa wyjścia albo pozostanie on na ziemi i przy czyjejś pomocy zmieni swoje zachowanie
- Albo? - zapytała
- Albo zostanie on zesłany na wieczność w nicość
- Poczekajcie wyprowadze go a wy omówcie te sprawę w spokoju - powiedział Thor po czym wyszedł z salonu wraz z Lokim
- I co wybrał?
- Postanowiliśmy najpierw pójść z tym do cb -powiedział Brus zastanawiając nad dobraniem odpowiednich słów - stwierdzilismy że to tylko najlepiej nadawałabyś się i pomogłabyś mu się zresocjalizować
- hahahhahahahahha bardzo zabawne - Sophie nie potrafiła powstrzymać się do od śmiechu , jednak widząc miny pozostałych zrozumiała ze to nie żarty
- Jeśli naprawdę nie chcesz to - odezwał się wreszcie Tony
- Nie powiedziałam nie , ale ...?
- Może rzucimy monetą reszka zajmujesz się nim, orzeł zostawiasz go nam - zaproponowała Natasha
- Zgoda ( O Marzenko dlaczego zawierzam swój los zwykłej monecie). Moneta w momęcie poleciała ku górze i po chwili spadła.
- Reszka złotko, ale naprawdę tego chcesz? - powiedział Stark
- Skoro los tak chciał dobra zajmę się nim i zostane jego opiekunką pełen etat .

C.d.n. ---------》jest już Puźno wiec zostawiam was z tym rozdziałem i rzecze miłej nocki dnia i życia do zobaczenia następnym razem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro