Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. „Przyjaciel"

Po wizycie u pedagoga wróciłam do hotelu, ponieważ byłam zbyt zmęczona by siedzieć w szkole do szesnastej.
Usłyszałam sygnał dochodzącej wiadomości.
•Jak tam u Ciebie? Możemy się spotkać?
•Kto pisze?
•Pisze Samuel. Jednak wolę jak mówią do mnie Sam lub Sammy ;-) Możemy się spotkać dzisiaj o osiemnastej w parku?
•Hmm..
•No proszę pięknie. Najwyżej jak nie będziesz chciała to w każdym momencie możesz iść.
•No dobra. Będę o 18 w najbliższym parku od twojego domu.
•To do zobaczenia.
Bardzo byłam ciekawa po co Samuel chce się ze mną spotkać. Jeszcze kilka dni temu napewno bym mu odmówiła, jednak potraktowałam słowa pedagoga bardzo poważnie.

5 godzin później
Dwadzieścia minut przed spotkaniem wyszłam z domu i pojechałam samochodem na wyznaczone miejsce. Następnie usiadłam na najbliższej ławce i po prostu czekałam.
Po chwili zjawił się Sam z uśmiechem na twarzy.
-Myślałem, że nie przyjdziesz- powiedział chłopak z uśmiechem.
-Jednak jestem- odparłam.
-Bardzo się cieszę- wymruczał.
Sam był brązowookim brunetem.
Jego włosy sięgały mu do połowy szyi, zawsze charakterystycznie zaczesywał je za uszy. Wydaje mi się, że miał prawie dwa metry wzrostu. Był umięśniony i atrakcyjny.
-Skąd miałeś mój numer?- zapytałam zaciekawiona.
-Byłem wczoraj u ciebie w domu i rozmawiałem z Anną.
-Co u niej?- przerwałam mu.
-Wszystko dobrze-odpowiedział.
-Po co chciałeś się ze mną spotkać?
-Wiem jak się teraz po tym wszystkim czujesz. Nie chcę po prostu byś zrobiła coś głupiego. Znam to uczucie kiedy masz mnóstwo problemów, kiedy myślisz, że nie będzie lepiej, że to już koniec, a z tym wszystkim jesteś sama. Ja tak miałem. Straciłem mnóstwo osób, na których mi zależało. Nie widziałem ojca i brata od tak dawna. Nie chciałem iść w ich ślady więc jestem tutaj. Nigdy nie powiedzieli mi w twarz, że się zawiedli, ale ja swoje wiem. Nie chcę po prostu byś była z tym sama, wiec jestem tu ja.
-Dziękuję. Naprawdę wiele dla mnie to znaczy- powiedziałam po czym go mocno przytuliłam. Po prostu tego bardzo mocno potrzebowałam. Chciałam wiedzieć o tym, że mam wsparcie, że ktoś chce dla mnie dobrze.
-Sammy nigdy nie będzie dobrze- wyszepnęłam mu do ucha.
-Dlaczego tak mówisz?
-Moja siostra jest z matką psychopatką. Mojego ojca już nie ma. Chciała bym bardzo by Anna była przy mnie- powiedziałam płacząc.
- Chodź. Idziemy po nią- stanowczo powiedział.
-Mówisz poważnie?
-Oczywiście, że tak. Z tego co mi się wydaje, twoja matka jest o tej godzinie w pracy, a Anna pewnie siedzi sama w domu. Jeśli chcesz możecie przenocować u mnie w domu, akurat aktualnie nie mam współlokatorów więc naprawdę nie ma problemu.
-W sumie to nie jest zły plan. Jeśli dzisiaj to się nie uda, to już nigdy. Jednak na razie będę nocować w hotelu, chce być z dala od niej.
-Rozumiem. Chodź!- po tych słowach poszliśmy w kierunku domu.
   Po chwili byliśmy na miejscu. Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi. Tak jak się spodziewałam, matki nie było w domu. Weszłam do pokoju Anny i ją zobaczyłam. Od razu się do niej przytuliłam.
-Proszę, chodź ze mną- wykrzyknęłam.
-Bardzo się stęskniłam za tobą. Jednak nie chcę zostawiać mamy.
-Mamy? Ty ją możesz tak nazywać? Moja nauczycielka bardziej mi była matką niż ona. Ty nie widziałaś jak ona mnie traktowała? Byłam dla niej mniej niż gównem. Ty nie rozumiesz? Ona mi zniszczyła, życie. Myślisz, że dlaczego nie miałam w ogóle przyjaciół? Dlatego, że zawsze czułam się gorsza. Ona mnie tego nauczyła. Kiedy ktoś chciał ze mną przebywać, nie wierzyłam w jego szczere intencje i odpychałam wszystkich swoim brakiem zaufania i wiecznymi podejrzeniami. Przez ostatni tydzień tak bardzo chciałam zapomnieć o dniu śmierci taty. Byłam w rozsypce.. Czy ona chociaż raz powiedziała, że będzie wszystko dobrze? Czy raz mnie przytuliła?
-Dajcie mi dwadzieścia minut na spakowanie- westchnęła Anna.
Wyszłam z jej pokoju. Za drzwiami stał Sam, który widząc co przeżyłam przytulił mnie z całej siły.
-Będzie tylko lepiej- powiedział chłopak.
-Muszę jeszcze zabrać pare rzeczy z pokoju.
-Dobrze.
Poszłam z Samem do mojego pokoju. Spakowałam resztę rzeczy. Zostawiłam list jej na blacie w kuchni. Po godzinie wszyscy jechaliśmy autem do hotelu.
-Jeszcze się nie zdążyłam zapytać. Kim on jest?-zapytała się Anna.
-Jestem przyjacielem Claire- odpowiedział Sam. To jedno zdanie tak wiele dla mnie znaczyło. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.
-Lepiej patrz na drogę- powiedziała żartobliwie Anna.
Po jakimś czasie byliśmy już w hotelu Sammy się z nami pożegnał, a my porozmawiałyśmy, obejrzałyśmy film i przed północą poszłyśmy spać.

*List do matki Claire*
Anna jest ze mną. Narazie jest szczęśliwa i tak zostanie do końca.
Przez ostatni czas dręczy mnie wiele pytań.
Dlaczego mnie tak nie nawidzisz?
Dlaczego w ogóle nie przejęła Ciebie smierć ojca?
Nie szukaj nas, bo już nigdy nie chcę Ciebie spotkać. Za dużo mojego życia zniszczyłaś.
* * *


/Dzień śmierci Franka Wildian'a /

-No tak mamy tutaj Johna Winchestera i Franka Wildian'a... Tak długo się męczyłem z wami panowie. Zapamiętajcie sobie, że za to co zrobiliście mojej rodzinie zapłacicie bardzo słono...
-Jakiej rodzinie? Jesteście jedynie popieprzonym stadem wampirów....

Ciąg dalszy nastąpi....

----------------------------------------------
Hejo!
-Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodobał
-Proszę jak przeczytacie zostawiajcie jakiś komentarz lub gwiazdkę dla mnie to wielka motywacja!
-Jak widzicie plan na moje opowiadanie się nie co zmienił co możecie zobaczyć po tytule.
-Nowy rozdział prawdopodobnie w weekend będzie :) :)
pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro