Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. „Przeszłość"

-Yyyy- zupełnie nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zawstydziłam się.
-Spoko. To nie moja sprawa. Nic nie widziałem- powiedział Jeremi i wrócił do pokoju.
-To było niezręczne- skomentował Damon.
-Co ty?- zaśmiałam się- muszę zadzwonić do siostry.

-Cześć. Wszystko dobrze u Ciebie?- zapytałam Anne.
-Tak. W porządku- odpowiedziała. Rozmowie przysłuchiwał się Damon.
-Nie masz mi za złe wyjazdu?- spytałam ją.
-Nie mam. Wszystko w końcu zaczyna się układać- wyjaśniła siostra.
-U mnie też- uśmiechnęłam się, jak to mówiłam.
-Myślisz, że mama wróci?- po tym pytaniu spłynęła mi łza.
-Nie sądzę. Dzisiaj przelałam Tobie trochę pieniędzy. Kup sobie coś fajnego.
-Dziękuję. Muszę kończyć. Cześć
-Pa- rozłączyłam telefon.

-Ona nie wie, że twoja mama nie żyje?- zapytał mnie chłopak.
-To była okropna sytuacja. W sumie tobie mogę powiedzieć, bo chyba nie stwierdzisz, że oszalałam co nie? No to tak. Mój ojciec był łowcą. O tym wiesz. Nienawidziłam mojej matki. W bardzo krótkim czasie okropnie się zmieniła.
Nie mogłam już wytrzymać, więc uciekłam z domu. Potem wzięłam również Anne. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie. Przeraził mnie jej głos. Od razu pojechałam do niej. Leżała z raną w brzuchu na podłodze. Udzieliłam jej pierwszą pomoc i wezwałam pogotowie. Policja ustaliła, że to była próba samobójcza. Co nie miało w ogóle sensu. Na końcu okazało się, że była ona opętana przez demona. A rana w brzuchu była od tego, że jakiś łowca chciał wypędzić to z niej. Leżała w szpitalu. Wszystko mi opowiedziała o ojcu i o "świecie nadprzyrodzonym".
Początkowo stwierdziłam, że oszalała i tak chce siebie usprawiedliwić, jednak po przeczytaniu notatek ojca wszystko nabrało sens. Potem zmarła. Bardzo mi jej brakowało. Mimo tego, że zniszczyła mi życie.
Potem zaczęły dziać się różne dziwne rzeczy. Dziwne wizje, próba samobójcza. Powrót do żywych. Dlatego wyjechałam. Nie oceniaj mnie- wytłumaczyłam wszystko mu. Pominęłam jedynie część o Samie i Deanie. Jednak łowcy i wampiry nie są dla siebie przyjaciółmi.
-Nie mam zamiaru ciebie oceniać. Postąpiłaś słusznie. Sam robiłem okropne rzeczy byłem złym "człowiekiem". Wierzę w to, że ludzie potrafią wybaczać.
-Potrafią- uśmiechnęłam się.
Położyłam się na kanapie, bo byłam strasznie zmęczona. Damon siedział na fotelu i rozmyślał.

Po chwili usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
-Co wy tu robicie?- zapytała ciocia Eleny.
-To tak. Stephan zrobił Elenie niespodziankę, o szczegółach nie mówił. Poprosili nas żebyśmy pilnowali Jeremiego- wytłumaczyłam.
-Właśnie tak- potwierdził Damon.
-Ale uroczo. Już jestem w domu. Zajmę się nim. Możecie pójść. Dzisiaj miałam krótszy dyżur- poinformowała nas Jenna.
-To idziemy- spojrzał na mnie szatyn porozumiewająco.
-Tak. Zabiorę tylko swoje rzeczy.

-Idziemy do mnie?- zaproponował Damon, gdy już wyszliśmy z domu Eleny.
-No.. Dobra- powiedziałam po krótszym zastanowieniu- Nie mówmy im o tamtym.
-Tak będzie lepiej- dodał.

W końcu dotarliśmy do jego domu.
Poczułam silny ból głowy.

-Znalazłem idealną robotę dla nas. W Norfolk masowe zabójstwo. Wszystkie ofiary mają powyrywane serca- powiedział Sam Winchester.
-To jedziemy?- zapytał mnie Dean.
Weszliśmy wszyscy do impali i odjechaliśmy.

-Pobudka!- krzyknął Damon.
Z początku wszystko było rozmazane, jednak po chwili zobaczyłam go.
-Co się stało?- zapytałam.
-O to samo chciałem się zapytać.
-Miałam czarną pustkę przed oczami- skłamałam.
-Trwało to jakąś godzinę.
-Raz zdarzyło mi się zemdleć na dwa dni- wytłumaczyłam.
-Dziwne- skomentował.
-Muszę odpocząć- po tych słowach Damon zaniósł mnie na górę. Położył na jakimś łóżku.

*Oczami Damona*
Jak ona leżała na tym łóżku, była taka piękna. Ubrana była w czarne, obcisłe spodnie i szarą tunikę. Na szyi miała łańcuszek ode mnie. Sylwetkę miała szczupłą, ale było widać, że wyrzeźbioną. Położyłem się obok niej.
-Kocham cię- wyszeptałem.

Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Katherine?- zapytałem zdziwiony jej obecnością tutaj.
-Cześć Damon- zaczęła się bawić kosmykami włosów.
-Myślałem, że Klaus ciebie zabił- powiedziałem.
-A jednak żyję.
-Wynoś się stąd! Wystarczająco nam zniszczyłaś życie- krzyknąłem.

*Oczami Claire*
Obudziły mnie krzyki, dobiegające z dołu.
-Elena? Już wróciliście?- zapytałam się.
-To nie Elena. Potem ci wytłumaczę- wyjaśnił Damon.
-Nie wiedziałam, że masz towarzystwo. Fajną se znalazłeś. Ale pamiętaj: nikt tobie nie zastąpi mnie- powiedziała dziewczyna, przejeżdżając uwodząco po klacie Damona.
-Pa Katherine- odepchnął ją i zamknął drzwi.
-Przyjdę później- krzyknęła.
-Elena jest jej sobowtórem. To jest Katherine Pierce. Ona mnie i Stephana w sobie rozkochała i przemieniła- wytłumaczył Damon.
-W dzienniku ojca czytałam o sobowtórach i o niej. Ale nie wiedziałam, że jest identyczna jak Elena- dodałam.
-Pożyczysz kiedyś ten dziennik?
-Pewnie- uśmiechnęłam się.

Po kilku godzinach wróciła Elena, Stephan i jakaś czarownica. Dzięki jej pomocy Bonnie odzyskała pamięć.

___________________________

Sądzę, że to opowiadanie dociągnę do 15 rozdziału i koniec. Nie jestem z niego mega zadowolona :(
Piszcie co myślicie o tym rozdziale ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro