3. „Śmierć"
Pobudka! Usłyszałam głos Sama.
-Co tutaj robisz?- zapytałam.
-Anna mnie wpuściła.
-Hej Claire- wykrzyknęła siostra.
Szybko wstałam i spojrzałam na telefon.
-Jest już dwunasta.
-Ale spokojnie, dzisiaj jest sobota. Przy okazji fajne masz spodenki- w tym momencie spaliłam się ze wstydu. Miałam na sobie spodenki od piżamy, które ledwo zakrywały mi tyłek. Szybko wzięłam ciuchy i wbiegłam do łazienki.
Trudno było nie usłyszeć jak Sammy i Anna się ze mnie śmiali. Szybko się przebrałam. Założyłam na siebie przylegający biały top i spodnie typu "boy friend". Związałam włosy w kitkę i zrobiłam szybki makijaż. Po chwili wyszłam z łazienki i oni wciąż się śmiali.
-To nie było śmieszne.. No dobra trochę było- powiedziałam po czym dołączyłam do nich.
-Zawieziesz mnie do Christin?- zapytała mnie Anna, przerywając śmiech.
-Mogę cię podwieźć- odparł Sam.
-Okej- przytaknęłam.
Po chwili oboje wyszli z hotelu, a ja miałam w końcu chwile dla siebie. Pomimo, że byłam tu dopiero drugą noc, tak bardzo nie przepadałam za tym miejscem. Wiedziałam, że jako odpowiedzialna siostra, powinnam zabrać stąd Anne. Ona jako piętnastolatka niepowinna mieszkać tutaj. Cały czas się zastanawiałam co powinnam z tym zrobić.
Po chwili usłyszałam sygnał dochodzącej wiadomości.
Sam: Odwiozłem Annę. Musze się teraz zając robotą, więc odwiedzę Ciebie jutro.
Claire: Dziękuję bardzo :) Do zobaczenia.
Sam był dla mnie bardzo miły. Spojrzałam na pokój i stwierdziłam, że muszę tutaj koniecznie posprzątać. Gdy już to skończyłam, pojechałam do sklepu po coś do jedzenia. Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam.
-Pomóż mi Claire!!! Pomóż !!! Przepraszam- krzyknęła matka, po czym rozłączyła telefon.
Bardzo mnie to zdenerwowało, ponieważ nigdy ona nie była w takim stanie. Bez zastanowienia odłożyłam zakupy, wsiadłam w auto i pojechałam do domu. Drzwi były uchylone, więc odrazu weszłam. Widok, który zastałam był okropny. Na podłodze leżała wykrwawiająca się matka. Od razu zadzwoniłam na pogotowie. Uklęknęłam obok niej i łzy zaczęły mi lecieć po polikach.
-Przepraszam. Nie byłam sobą- szepnęła. Była cała spocona i nie miała siły. Od razu jak zauważyłam że żyje, wzięłam ręcznik z kuchni i mocno przydusiłam do rany znajdującej się na brzuchu.
-Łóżko... - wyjąkała.
Jeszcze dwa dni temu jej nienawidziłam, ale ona była teraz zupełnie inna i wiedziałam, że musiałam ją uratować.
-Dlaczego taka byłaś?- zapytałam, zdając sobie sprawę z tego, że to mogła być nasza ostatnia rozmowa.
-To nie byłam ja. Coś we mnie wleciało- po tych słowach wiedziałam, że już nawet zaczyna mówić bez sensu.. I że jej smierć bardzo szybko się zbliża.
Na szczęście po chwili do domu weszło pogotowie. Udzielili jej szybką pomoc, po czym wzięli do karetki. Jeden mężczyzna powiedział, żebym zaczekała tam za policją. W przeciwnym razie, mogę być podejrzana o zabójstwo. Po chwili w domu zjawili się dwaj policjanci.
-Powiem szybko co wiem, a następnie pojadę do mamy. Dobrze?- rzekłam zapłakana.
-Nie musisz zeznawać- powiedział jeden z policjantów.
Po chwili do domu wbiegł zaniepokojony Sam.
-Co się tutaj dzieje?- krzyknął
-Proszę nie wchodzić na miejsce zbrodni- odparł mężczyzna.
-To mój przyjaciel. Powinien wiedzieć- wszystko mu w skrócie opowiedziałam. Mężczyźni dodali, że przyjmują, że to była próba samobójcza. Odnotowali to i jakby nic sobie poszli. Bardzo mnie to zaskoczyło. Było widać, że nic im się nie chciało robić. Jednak ważniejsze było dla mnie w tym momencie nie odnalezienie zabójcy tylko by mama przeżyła. Sam stwierdził, że nie powinnam w takim stanie prowadzić, więc zawiózł mnie swoim samochodem do szpitala. Od razu podeszłam do najbliższej pielęgniarki zapytać się gdzie jest moja mama i co z nią.
-Z Sharlotte Wildian narazie jest wszystko dobrze. Teraz ma przeprowadzaną operację. Może to trochę potrwać, jednak bądźmy dobrej myśli. Dzięki temu, że udzieliła jej pani pomoc, jest ogromna szansa na przeżycie- wytłumaczyła mi pielęgniarka.
-Usiądźmy- powiedział do mnie Sam.
-Przecież to jest bez sensu. Oni od razu powiedzieli, że to była próba samobójcza jednak nie znaleźli nawet narzędzia zbrodni.. Drzwi były otwarte gdy dotarłam i jeszcze ten telefon od niej. Sammy to nie ma żadnego sensu. Jeszcze wczoraj jej nienawidziłam. Nie widziałam nigdy jej takiej. Ona miała w oczach strach, była skruszona.. - wyżaliłam się brunetowi.
-Wydaje mi się, że będzie lepiej kiedy zostaną przy tej wersji wydarzeń. Jeśli zaczniemy kombinować oni oskarżą ciebie. W sumie miałaś motywacje i nie udowodnisz, że to nie ty- powiedział Sam
-Chyba nie myślisz, że ja to zrobiłam?
-No co ty? Ani przez chwilę tak nie pomyślałem.
-Zresztą w całym domu są kamery. Chcę się dowiedzieć jak wyglada morderca.
-Twoja mama wyzdrowieje- przytulił mnie.
Po chwili zadzwoniła do mnie Anna.
Powiedziała, że mogę już ją odebrać.
Sam stwierdził, że pojedzie ze mną więc po chwili byliśmy w aucie.
-Dobrze prowadzisz- powiedział z uśmiechem.
-Dzięki.
Brunet wyjął telefon i napisał do kogoś esemesa.
-Jak mam jej to powiedzieć?- zapytałam się Sama.
-Może porozmawiaj z nią o tym jeszcze u jej przyjaciółki. Będzie miała jej wsparcie w tak ciężkim momencie.
-Masz rację- po chwili byliśmy na miejscu. Bardzo stresowała mnie ta rozmowa.
-Będzie lepiej jak poczekasz w samochodzie- powiedziałam przyjacielowi.
-Masz rację. Powodzenia- poważnie powiedział.
Zadzwoniłam do domu, w którym mieszka Christin. Po chwili drzwi otworzyła mi przyjaciółka Anny. Razem poszłyśmy do pokoju, w którym była siostra.
-Musimy porozmawiać- kontynuowałam- Mama jest w ciężkim stanie w szpitalu. Teraz ma przeprowadzaną operacje. Jest duża szansa, że przeżyje, jednak narazie walczy o życie- spojrzałam na Anne, która przytulona do Christin, płakała.
-Jeszcze dwa dni temu strasznie jej nienawidziłam, jednak jak ją zobaczyłam prawie nie żywą wszystko się zmieniło. Ona była zupełnie inna.. Nie wiem może po prostu wiedziała, że umiera i nie miała siły być taka jak ostatnio.. Jednak wydaje mi się, że jej zachowanie było spowodowane czymś innym.
Chcę jak najszybciej z nią porozmawiać. Mam nadzieję, że to się wyjaśni- powiedziałam skruszona.
Po chwili do pokoju weszła mama Christin.
-Claire, możemy porozmawiać?- spytała elegancka kobieta.
-Dobrze- obie poszłyśmy do kuchni.
-Przyznaję, że nieco podsłuchałam waszą rozmowę. Jesteście w bardzo ciężkiej sytuacji. Słyszałam jak Anna rozmawiała z Christin o tym, że się wyprowadziłyście się od matki i mieszkacie teraz w hotelu. Teraz jesteście w jeszcze gorszej sytuacji. Nie będę owijać w bawełnę. Chcę zaproponować Tobie by Anna zamieszkała z nami. Jesteśmy z Claire tylko we dwie. Mamy dużą przestrzeń. A ona powinna mieć rodzinę.
-Ma pani rację- przerwałam- Rozmawiała o tym pani z moją siostrą?
-Rozmawiałam. Bardzo jej się podoba moja propozycja.
-Dziękuję. Przedyskutuję to z Anną. Jednak prawdopodobnie jeszcze dzisiaj przywiozę jej rzeczy tutaj- powiedziałam kobiecie.
Nie ukryję, że jej propozycja spadła mi po prostu z nieba.
Ufałam jej ponieważ z tatą byli dobrymi przyjaciółmi. Po za tym powiedział mi kiedyś, że mogę jej zaufać.
______________
Dziekuje za przeczytanie :)
Mam nadzieje, ze sie spodobało. Chce wiedzieć ile osób to czyta wiec pamiętajcie o gwiazdce lub komentarzu.
Zdjecie zrobione przeze mnie. Przerobione w aplikacji Picasa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro