Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

In the middle of the game


Kierownik Projektu, Specjalista, Informatyk i Asystent.

Siedzieli w czwórkę w starym magazynie jak co środę. Wszechobecne monitory rzucały kolorowe poświaty na ich skoncentrowane twarze. Ciszę zakłócały tylko wypowiadane przez nich pojedyncze słowa i nieustannie pikanie maszynerii.

– Nie poradzi sobie. – Specjalista w płaskim jak tafla rozlanej na podłodze wody tablecie obserwował szybko zmieniające się dane. Kliknął w prawy dolny róg, żeby powiększyć wykres. Już od dłuższej chwili linia pięła się w górę. – Serce zaraz wysiądzie.

Kierownik Projektu odepchnął rękę Specjalisty. Tablet wylądował na podłodze, nie pierwszy i nie ostatni raz.

– Kontynuować – polecił Informatykowi, który zerknął na niego przez ramię. Potem odwrócił twarz od monitora, na którym rozgrywała się cała akcja, żeby spojrzeć w znajdujące się za grubymi szkłami rejestrujących wszystko okularów oczy Specjalisty. – Znakomicie przeszła testy, z tym też sobie poradzi.

– Proszę spojrzeć na dane. Jasno wynika z nich, że...

Tablet znów wylądował na kafelkach. Tym razem jednak w towarzystwie jednego z zębów Specjalisty, który momentalnie po otrzymaniu ciosu w szczękę splunął krwią na podłogę. Skrzywił się, ale nie zaprotestował, gdy Kierownik Projektu zdjął mu okulary i podał je Informatykowi.

– Nie obchodzi mnie, co wynika z danych. Ktoś w końcu musi to przejść.

– Coś się dzieje.

Ekscytacja bezmyślnie wlepiającego wzrok w ekran Asystenta nie udzieliła się pozostałym mężczyznom. Kierownik Projektu wstał i schował ręce do kieszeni garniturowych spodni.

Specjalista również podniósł się z obrotowego fotela, jednak w zupełnie innym celu. Oddalając się od pozostałych mężczyzn, uważnie patrzył pod nogi. Na podłodze rozciągały się kable różnej grubości i koloru, o które nie chciał się potknąć. Przysłuchując się podniesionym głosom, zerwał kotarę.

Szafirowe światło eksplodowało na jego oczach. Sekundę później na policzku i dłoniach poczuł coś znacznie bardziej lepkiego niż woda. Chciał zetrzeć krew z twarzy, ale zamiast tego tylko bardziej ją rozmazał.

Blask zniknął, jedno z urządzeń przestało pikać. Specjalista to wiedział, ale nie słyszał. Do jego uszu docierały tylko rzucane przez Kierownika Projektu w próżnię wyzwiska i żale. Jakby to właśnie Kierownik był ofiarą, a nie katem.

Specjalista podszedł do ustawionego w pozycji półleżącej fotela, który był sprawcą wcześniejszego błysku. Po brodzie siedzącej na nim dziewczyny spływała ciemnoczerwona stróżka, która swój początek brała w rozwartych wargach, a właściwie w brutalnie przerwanych naczyniach krwionośnych w płucach. Zdjął z jej bezwładnej głowy usiany elektrodami i diodami kask, przy czym odwrócił wzrok od wypalonych oczu. Widział ich już stanowczo zbyt wiele.

– Co z ciałem?

Głos Asystenta rozbrzmiał tuż za plecami Specjalisty. Młodzieniec był znudzony. Patrzył na jeszcze niedawno tętniącą życiem dziewczynę z pewną odrazą. Nie wynikała ona jednak z powodu jej śmierci, lecz z faktu, że dotarła tylko do połowy gry. Naprawdę spodziewał się po niej więcej.

– Ma zdrowe narządy, czyż nie? – Kierownik Projektu brzmiał znacznie spokojniej niż przed kilkoma chwilami.

– Nie licząc serca i płuc, tak.

– Wiecie, co robić. Nic nie powinno się zmarnować.

Asystent poszedł po ustawione przy jednej ze ścian nosze. Specjalista z kolei wpatrywał się w przewyższającego go niemal o głowę Kierownika Projektu. Zaciskał palce na schowanym w kieszeni kitla skalpelu. Nigdy przedtem nie wyniósł go z sali operacyjnej.

– Powiedz, kiedy rząd przestanie przysyłać nam takich nieudaczników? – Kierownik Projektu wskazał na bezwładną dziewczynę i pokręcił głową z dezaprobatą. – Przecież ta gra to tylko symulacja. Jeśli nawet młodzi i zdrowi nie potrafią dotrzeć dalej niż do połowy, to jak my mamy przygotować się do tego, co nadchodzi? Rzeczywistość będzie znacznie gorsza niż to, co stworzyłem.

Specjalista w milczeniu obserwował, jak Kierownik Projektu oddala się ku wyjściu. Jeśli tak dalej pójdzie, to już żaden z nich nie będzie musiał martwić się przyszłością.


azrii_



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro