Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ONMS

Słów aktualnie: 1322

Lekcja 1

Demosmoki (bo tak) (podgatunek smoka)
Młoda samica jednorożca i młody samiec smoka
Krzyżuje się tylko ze smokiem (mimo, że są samce i samiczki)
Długość życia: 3-4 lata, po roku dorosłe
Ogień: nigdy, tylko iskry i dym
Wielkość: jak pies
Jaja: różnie, wielkości kurzego.
Pożywienie: wszystko
Bardzo przywiązany na całe życie do każdego kto dotknął jego skorupki
Wyklucie: trzeba mocno dmuchnąć na jajo.
Wygląd: jak smok z włosami na czubku głowy, różne kolory
Należy przygotować kuwetę z piaskiem
Charakter: dwa typy. Przytula się do wszystkiego co się rusza albo szalony mały odkrywca, który musi wszystko zobaczyć.
Pojenie: na początek około szklanki najlepiej wody, ale preferencje mogą się zmienić.
Gdy są młode dużo śpią
Myją się same
Apetyt parę godzin po wykluciu
Posłanie z kocy
Uwielbiają spać w ludzkich rękach

Zadanie 1
Co najchętniej je mój smok?
Słowa: 104/50
Czas: teraźniejszy
Osoba: pierwsza
Punkty: 15

Siedzę na błoniach przyglądając się zabawom mojej malutkiej smoczycy. Okazało się, że jest to mała odkrywczyni. Wszędzie musi wetknąć swój mały pyszczek. Najchętniej wpycha go do mojej torby. Znajduje tam zawsze swoje ulubione przysmaki: ołówki. Zjada mi wszystkie. Ostatnio znajduję w bibliotece wiele użytecznych zaklęć. Na przykład zaklęcie zmieniające patyk w ołówek, którego jeszcze go nie opanowałam. Launa lubi również masło. Pije jak na razie tylko wodę, choć próbowałam dać jej mleka oraz soku dyniowego. Bardzo pomaga mi zaklęcie antyspożywcze, które również poznałam w Bibliotece. Działa tak, że smok czuje wstręt do przedmiotu, na który wcześniej rzucono to zaklęcie. Używam go na wszystkich moich ubraniach i meblach w pokoju. Niestety trzeba odnawiać je co tydziń. Mimo wszystko cieszę się, że ten smok ma tak niespotykane preferencje żywieniowe. Sprawia to, że jest to dużo ciekawszym stworzeniem.

Zadanie 2
Wymień cechy wspólne smoków i kotów
Słowa: /-
Wymagania: brak
Punkty: 1 cecha = 1 punkt

Zadanie 3
Kiedy mój smok mi uciekł...
Słowa: 1004/300
Czas: przeszły
Osoba: dowolna
Punkty: 100

Od tygodnia mam mojego smoka, a on rośnie mi w oczach. Przez ten czas podwoił swoją wielkość, a jest jeszcze maluchem! Często chodzę z nim na błonia korzystając z ostatnich ciepłych dni. Wkrótce zaczną się wiatry i deszcze, typowe dla jesieni. Kiedy obserwowałam zabawy Launy zauważyłam, że często patrzy w stronę zakazanego lasu i lata coraz bliżej jego granicy. Nie chciałam, aby zwiedzała go w tak młodym wieku, więc trzymałam ją z dala od tego miejsca. Aż pewnego dnia moja smoczyca zniknęła. Jakby wyparowała! Oczywistym dla mnie było, że poleciała do zakazanego lasu. Gdzież by indziej? Pobiegłam więc z tym do pani dyrektor, aby dała mi pozwolenie na przeszukanie bliższych terenów tego strasznego miejsca.
- Ależ proszę pani! Ja muszę ją znaleźć! - tłumaczyłam dyrektorce.
- Nie. Las jest zbyt niebezpieczny. Powinnaś lepiej jej pilnować. Nie puszczę cię i już. - dodała tonem, który wskazywał wyraźnie, że nie chce dalej ciągnąć tego tematu. Ja jednak miałam inne plany.
- A jeśli i tak pójdę? Szkoła jest ogromna. Nie jest pani w stanie mnie pilnować 24 na dobę. Co wtedy pani zrobi?
Kobieta potarła skronie. To była walka na upór, której nie zamierzałam przegrać.
- Każę woźnemu pilnować drzwi.
- Wyskoczę oknem.
- Zablokuję je zaklęciem.
- Rozwalę ścianę jeśli będzie trzeba! - powoli zaczynało brakować mi cierpliwości.
- Nie rozwalisz, bo spetryfikuję cię.
- Nie może mnie pani trzymać spetryfikowanej przez całą wieczność. Muszę chodzić na lekcje.
Dyrektorka już miała mi odpowiedzieć, gdy odezwał się rozbawiony głos od strony drzwi.
- Widzę, że wreszcie napotkała pani godnego przeciwnika.
Odwróciłam się i zobaczyłam pana Daniela. Opierał się o framugę z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Jak długo tu jesteś? - zapytała pani dyrektorka.
- Wszedłem chwilę po Emily. Mam propozycję i wygląda ona tak: pójdę z nią do zakazanego lasu. Znam większość przebywających tam zwierząt i wiem jak z nimi postępować. Umiem znaleźć drogę.
- No dobrze. Ale macie wrócić za nie dłużej jak dwie godziny! - zastrzegła. Ledwo powstrzymałam się od przytulenia jej i profesora.
Dziesięć minut później już byliśmy na skraju lasu. Przez całą drogę nie odzywałam się, taka byłam szczęśliwa. Teraz jednak przeszedł mnie dreszcz strachu i zaczęłam paplać.
- Dziękuję, że ze mną poszedłeś. Na pewno by mnie nie puściła, a ja muszę znaleźć Launę. Nie wiem czemu uciekła. Co prawda od początku była zainteresowana lasem, ale nie sądziłam, że do tego dojdzie! Myślałam, że jest do mnie zbyt przywiązana. Nie wiem też gdzie dokładnie mogła się schować. Może być gdziekolwiek! Nie wiem co bym zrobiła gdyby się nie znalazła. Szukałam jej już w całym Hogwarcie, ale nigdzie nie było nawet śladu! Ja..
- Ćśśś... - przerwał mi i zaczął się skradać. Mimo gęstej ściółki nie słychać go było ani trochę. Zamilkłam i poszłam za nim, próbując go naśladować, ale w porównaniu z nim tupałam jak słoń. W końcu zatrzymał się i rozchylił gałęzie. A tam, na małej polance stał jednorożec. Młody jednorożec. Jego srebrzystobiała sierść lśniła w jasnych promieniach słońca, a srebrna grzywa i ogon falowały na wietrze. Długi róg błyszczał jakby był zrobiony ze złotych diamentów. Westchnęłam zachwycona. Wtedy stworzenie zastrzygło uszami i zwróciło swą kształtną głowę w naszą stronę. Jego chrapy się rozszeżyły gdy wąchał wiatr wiejący - o ironio - od nas. A potem zrobił coś, czego bynajmniej się nie spodziewałam: ruszył do nas! Podziwiałam jego pełen gracji ruch kompletnie zapominając o nauczycielu stojącym obok mnie. Jednorożec zatrzymał się może dwa metry od nas, zwrócony do mnie przodem. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, a potem zwierzę skłoniło głowę. Zdziwiona powtórzyłam gest, a wtedy piękna istota po prostu poszła dalej. Nawet nie wiedząc o tym ruszyłam za nią.
- Hej, dokąd to? - zawołał za mną pan Daniel, ale ja całkowicie go zignorowałam. Szłam dalej wpatrzona w jasne zwierzę. Jednorożec co jakiś czas się zatrzymywał i oglądał za siebie, tak jakby chcąc zobaczyć czy nadążam. Potem znów ruszał dalej. Szliśmy tak przez jakiej pół godziny, ale ja nie pamiętam z tego zbyt wiele. Wreszcie magiczne stworzenie zatrzymało się, a ze mnie spłynęło zaklęcie hipnozy. Dopiero wtedy zorientowałam się, że byłam zaczarowana. Staliśmy na polanie otoczonej wysokimi drzewami. W soczystej trawie przebłyskiwały kolorowe kwiaty. Za to na środku leżał powalony pień drzewa, a na nim... Na nim siedział mój smok.
- Launa! - zawołałam i pobiegłam w jej stronę. Smoczyca skrzecząc cicho podfrunęła na moje ramię. Przytuliłam ją do policzka i zwróciłam się do jednorożca, który wciąż stał nie daleko.
- Dziękuję. - powiedziałam ze wzruszeniem. - Dziękuję ci tak bardzo!
Zwierzę skłoniło głowę i ruszyło w moją stronę. Zamarłam. Co się dzieje? O co chodzi? Co ja mam robić? Mimowolnie zrobiłam krok w tył. W tym momencie Launa zeskoczyła z mojego ramienia i podleciała do magicznej istoty przede mną. Zaniemówiłam. Moja smoczyca wylądowała na grzbiecie jednorożca, a on odwrócł głowę i trącił ją nosem. W tym samym momencie z lasu wyłonił się pan Daniel. Zatrzymał się jednak widząc tą scenę. I wtedy jednorożec uniósł głowę, postąpił dwa kroki naprzód i oparł miękkie chrapy na moim czole. Odprężyłam się niemal natychmiast i zaczęłam palcami jednej ręki gładzić bok szyi stworzenia. Przestałam dopiero gdy zwierzę się cofnęło. Smoczyca podleciała do góry, ostatni raz otarła się pyszczkiem o nos istoty i wylądowała znów na moim ramieniu. Jednorożec parsknął i odbiegł w stronę lasu. Patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Z transu wyrwała mnie dopiero dłoń nauczyciela na moim ramieniu.
- Dobrze się czujesz? Bo ja nie do końca.
- To znaczy?
- Chyba mam halucynacje.
Zaśmiałam się.
- W takim razie ja chyba też.
W dobrych humorach wróciliśmy do zamku, a ja przez całą drogę prowadziłam smoczycy pogadankę. Ona udawała skruchę i grzecznie siedziała na moim ramieniu. Gdy tylko wyszliśmy z Zakazanego Lasu nauczyciel odezwał się.
- To była jej matka. - powiedział, a ja otwarłam szeroko oczy.
- Jest pan tego pewien?
- Tak. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego kryształowego rogu.
- Och. To dlatego uciekła! Poszła do mamusi. - spojrzałam z czułoscią na zwierzątko śpiące w moich rękach.
Pan Daniel tylko się uśmiechnął. Za awanturę w gabinecie dyrektorki zapłaciłam szlabanem z woźnym, ale było warto. Zauważyłam, że Launa przestała gapić się na Zakazany Las tak często jak wcześniej. Najwyraźniej stwierdziła, że tamto miejsce już zwiedziła, a teraz czas na nowe. Teraz wiem, że przyciągnie ona do mnie jeszcze dużo przygód.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro