Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Pov Veronica

Pod byle pretekstem udało mi się namówić Harry'ego by pozwolił mi wyjść z domu. Nie miałam jednak do niego wiele zaufania, więc podczas jazdy ciągle spoglądałam w lusterko, żeby mieć pewność, że mnie nie śledzi. Louis w odróżnieniu ode mnie nie był taki ostrożny, bo jak byłam na miejscu to zobaczyłam go stojącego obok mojego domu. W każdej chwili ktoś mógł go zobaczyć i donieść o wszystkim Styles'owi.

- Następnym razem nie wysiadaj z samochodu! - poleciłam mu jak opuściłam auto. Nie zamierzałam jednak ani razu więcej się z nim spotykać. To w tej sytuacji było by nie wskazane.

- Przepraszam, nie pomyślałem - powiedział i wszedł za mną do domu jak otworzyłam kluczem drzwi. Skierowaliśmy się do salonu. Usiadłam na kanapie, a on przysiadł obok mnie. Był stanowczo zbyt blisko mnie.

- Długo zastanawiałem się co można zrobić by ci pomóc - zakomunikował i połączył nasze dłonie. Zdaje sobie sprawę z tego, że powinnam jak najszybciej zabrać rękę, ale coś mnie przed tym powstrzymało. Możliwe, że nie chciałam żeby źle się poczuł. Bardzo go lubiłam, jako jedyny wyciągnął do mnie pomocną dłoń, a poza tym był moim bratem. Gdybyśmy tylko wcześniej wiedzieli, że jesteśmy rodzeństwem to pewnie mielibyśmy dobre relacje. Nie takie jak moje i Kate. - Zabijmy Harry'ego, a następnie razem się zwiążemy. Będziemy bardzo szczęśliwi.

Przymknęłam oczy na chwilę oczy i spojrzałam na podłogę.

Było jeszcze gorzej niż wcześniej myślałam, Louis już planował nasz związek. A najgorsze było to, że gdyby Harry mi się nie wygadał to najprawdopodobniej związałabym się z własnym bratem. O moim skomplikowanym życiu można by było nakręcić dramat.

- Wątpię żeby to był dobry pomysł - wyswobodziłam swoją rękę z jego uścisku i wstałam żeby zachować dystans. Łatwiej mi było mu odmówić. - Harry jest zbyt sprytny byśmy mogli go łatwo zabić. Prędzej to on pozbawiłby nas życia. Na razie jeszcze mi nie ufa, więc lepiej nie ryzykujmy - poradziłam mu.

Nie mam pojęcia czemu, ale jakaś część mnie nie chciała mu wyjawiać prawdy. Podejrzewałam, że przeżyłby jeszcze większy szok ode mnie, a w obecnym momencie nie był na to jeszcze gotowy.

- Może i masz rację, ale ja nie mogę już znieść tego, że ciągle musisz się zmuszać żeby z nim wytrzymywać, on na ciebie nie zasługuje. Ja mając kogoś takiego ja ty u mojego boku starałbym się ze wszystkich swoich sił. Starałbym się żebyś czuła się jak najlepiej - nie kochałam go tak jak mężczyzna kobietę, ale gdyby nie był moim bratem to mógłby okazać się dla mnie bardzo dobrą alternatywą. Już dawno pogodziłam się z faktem, że będę musiała się obyć bez miłości. A tak naprawdę to zaczęłam się poważnie zastanawiać czy coś takiego w ogóle istnieje?

- Niestety to się nigdy nie wydarzy - zmarszczył barwi jak usłyszał moje słowa. Jego wyraz twarzy także się zmienił. Wyglądał na bardzo zaskoczonego.

- Czemu? Zapewniam, że nie jestem taki sam jak mój brat. Nigdy nie będziesz przeze mnie płakać tak jak przez niego. Będziemy razem bardzo szczęśliwi - oznajmił i wstał. Następnie podszedł do mnie i delikatnie złapał mnie za ramiona.

Nim zdążyłam się wyrwać to on zaatakował moje usta swoimi. Chwilę potrwał ten pocałunek zanim zdążyłam się od niego odsunąć. A jak już mi się to udało to jak najmocniej tylko potrafiłam spoliczkowałam go.

- Nigdy więcej tego nie rób! - warknęłam do niego. Nie wiedziałam jak w inny sposób mu przemówić do rozsądku.

- Dlaczego? Nie podobam ci się?

- To nie o to chodzi. Jesteś cudownym chłopakiem, ale nie dla mnie. Znajdź sobie kogoś lepszego, bo my razem nie będziemy - spróbowałam mu tłumaczyć. Pragnęłam by samodzielnie zrozumiał, że nie ma co mną sobie zaprzątać głowy.

- Odpowiedź mi czemu nie chcesz dać mi chociaż jednej szansy? Według ciebie nawet na to nie zasługuje - w jego głosie było aż tak wiele pretensji, że to aż mnie raniło. Sprawiłam przykrość komuś kogo naprawdę nie chciałam skrzywdzić.

Może jestem tak bardzo okrutna jak Harry?

- Tak - odpowiedziałam mu z bólem serca i wyszłam.

Dla dobra nas wszystkich powinien trochę pocierpieć. To jest nieuniknione.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro