3
Pov Veronica
Miałam założone hasło na telefon, więć byłam pewna, że Harry nie zagląda mi do komórki. Skorzystałam z faktu, że posiadałam numer do Louisa i napisałam do niego smsa.
Do Louis:
Harry jutro gdzieś wychodzi, więc możemy się spotkać.
Na szczęście Harry się opanował i nie muszę już mieć ochroniarza choć ja bardziej bym nazwała go szpiegiem, bo jego zadaniem było donoszenie Harry'emu o wszystkim co robiłam. A w obecnej sytuacji byłoby to strasznie uciążliwe i to jeszcze teraz jak miałam tyle spraw do załatwienia.
Od Louis
Dobrze. Ale gdzie?
No i to jest dobre pytanie. Nie było to możliwe w miejscu publicznym, bo jeszcze ktoś by nas zobaczył i doniósł Harry'emu. A ja nie miałam pojęcia jakby mu wytłumaczyć to wszystko.
Do Louis:
W moim domu.
Wysłałam mu jeszcze adres mojego dawnego domu, z tego co wiedziałam to stał pusty. Moja siostra wyjechała do Stanów Zjednoczonych by tam znaleźć sobie jakąś pracę. Życzyłam jej szczęścia, ale też ogromnie zazdrościłam jej tego, że miała możliwość zapanowania nad swoim życiem czego mi los pokąsił.
Od Louis:
Dobrze. Widzimy się o 15:00
To akurat bardzo dobrze się składało, bo Styles wychodził gdzieś tak około czternastej, więc będę mogła opuścić dom niepostrzeżenie. No chyba, że ten wariat zamontował tu kamery żeby mnie monitorować.
***
Wcześniej do kolacji piłam sok, ale teraz brałam to samo co Harry czyli alkohol. Kiedyś whisky i koniak drażniły moje gardło, lecz teraz ten płyn działał na mnie szalenie odprężająco. Dzięki niemu potrafiłam wytrzymać tą napiętą sytuację między mną, a Harry'm.
- Kiedyś ci obiecałem wycieczkę, nadal chcesz gdzieś jechać? - jego obłuda z dnia na dzień była coraz gorsza. Doskonale wiedziałam, że nie obchodziły go moje pragnienia.
- Nie - odpowiedziałam biorąc do ust szklankę z whisky, jak tak dalej by poszło to stałabym się alkoholiczką, ale w takiej sytuacji za bardzo mnie to nie ruszało. Moje życie i tak już było przekreślone.
Czasem nawet zastanawiałam się czy samobójstwo nie byłoby dobrym rozwiązaniem, skończyłoby to raz na zawsze moją nędzną egzystencję i co najważniejsze zdenerwowałoby Harry'ego. Same plusy by z tego wynikały, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Nie posiadałam tyle odwagi co mój tata.
- To może by poprawiło nasze relacje. Nie chciałabyś żebyśmy się wreszcie dogadali - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. On, który robił wszystko by obrzydzić mi każdą chwilę mojego istnienia chciał by nasze relacje się poprawiły.
To była straszna hipokryzja.
- Nie. - moje odpowiedzi były krótkie. Nie było sensu wdawać się z nim w dyskusję. Chciałam by poczuł się ignorowany.
- Ciągle się na mnie gniewasz za coś czego nie jestem winien, dałem ci wybór, ale to już twoja sprawa, że z niego nie skorzystałaś. Zawsze mogłaś wskazać siostrę, to ona by umarła i mniej byś cierpiała.
Odłożyłam widelec, przy nim nie szło i już nawet jedzenie. Pozostało mi jedynie picie.
- Cholernie żałuję, że zgodziłam się na ten układ - oznajmiłam i wstałam od stołu.
***
Wiele razy zastanawiałam się nad tym jak najlepiej będzie się zemścić na Harry'm, przychodziły mi do głowy różne pomysły, włącznie z pozbawieniem go życia. Tą myśl jednak starałam się odsuwać na bok, dla człowieka, który wyrządził w życiu tak wiele złego śmierć byłaby zbyt delikatną karą.
Pragnęłam by on cierpiał ze wszystkich swoich sił. By każda kolejna sekunda jego życia była dla niego katorgą. To on sprawił, że stałam się taka okrutna, więc niech teraz cierpi.
Coraz bardziej rozmyślałam nad tym by go w sobie rozkochać, a następnie wyrwać mu serce. Zdawałam sobie sprawę z tego, że byłoby to dobre rozwiązanie gdyby on takowe posiadał. Lecz on jest taki zimny, że na pewno nie posiada żadnych uczuć.
Chociaż w ten sposób łatwo mi by było pozyskać jego zaufanie, a teraz ogromnie tego potrzebowałam. Moje dłuższe granie na jego nerwach było bez celowe. Nic konkretnego mi to nie dawało.
Wypiłam, więc jeszcze jednego mocnego drinka na odwagę i ubrana w mój najseksowniejszy komplet bielizny, odziana jedynie krótkim satynowym szlafrokiem poszłam do jego sypialni.
Siedział on na łóżku z wzrokiem wpatrzonym w komórkę, lecz jak tylko raz na mnie spojrzał, to odłożył telefon.
- Przemyślałam tą twoją propozycję, dogadajmy się.
_________________
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro