Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Pov Veronica

Podczas całej tej żenującej uroczystości zachowałam kamienną twarz i nawet kilka razy się uśmiechnęłam. Starałam się wyglądać jak najbardziej realistycznie. Harry pokazał, że jest doskonałym aktorem i wyglądał na bardzo szczęśliwego. Momentami nawet sama mu wierzyłam. To dowodziło, że świetnie udawał.

- Skończ to wreszcie - powiedziałam do niego jak siedzieliśmy przy białym stole w jego ogrodzie. Byliśmy w centrum uwagi co muszę przyznać, że mi przeszkadzało.

Poza tym to okropne wesele trwało już kilka godzin, więc i tak bardzo długo wytrzymałam.

- Poczekaj jeszcze trochę - zagadnął do mnie i napił się swojego wina. Ja także upiłam trochę że swojego kieliszka.

- Na co? - spytałam mocno poirytowana, każda kolejna chwila nie działała na mnie kojąco, a wręcz przeciwnie.

- Jeszcze godzina i przysięgam, że później wracamy do domu - zakomunikował, a ja nie widziałam już sensu się kłócić.

Zaczęłam pić więcej wina i szampana, w końcu na moim weselu mi wolno.
***
Klęczałam nad muszlą klozetową i opróżniałam zawartość mojego żołądka. Kilka minut po tym jak wróciłam do domu to poczułam się bardzo niedobrze.

Najwidoczniej mój organizm tak odreagowuje ten straszny dzień.

- Wiedziałem, że tak będzie - powiedział Harry opierając się o futryne drzwi.

- Daj mi spokój! - wykrzyknęłam i po chwili znowu zwymiotowałam.

Łzy same leciały mi z oczu i czułam się strasznie. Nie znosiłam wymiotować.

- To jest zasłużona kara za to, że mieszałaś wino z szampanem. Mówiłem ci żebyś tego nie robiła - to jego wyśmiewanie się ze mnie, bo inaczej tego nazwać nie mogę było okropne. Dokuczał mi w każdy możliwy sposób.

- Idź sobie! - wrzasnęłam tylko tym razem jeszcze głośniej.

On jednak zamiast wykonać moją prośbę to podszedł jeszcze bliżej. Położył dłoń na moich planach i ogarnął moje włosy do tyłu.

- Muszę przyznać, że inaczej sobie wyobrażałem naszą noc poślubną, ale i tak nie jest najgorzej.

- Ja akurat mam inne zdanie - wątpię by mogło być jeszcze gorzej. Wzięłam ślub ze znienawidzonym mężczyzną, a teraz jeszcze się pochorowałam.

- No może dla ciebie jest źle, ale ja się spodziewałem, że naszprycujesz mnie środkami nasennymi, a następnie zamordujesz mnie żeby móc przejąć mój majątek - przewróciłam oczami na jego słowa. On myślał tylko o kasie.

- Nigdy nie zależało mi na twoich pieniądzach - podniosłam się i usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę.

Powoli się wstałam i podeszłam do szafki, wyciągnęłam z niej szczoteczkę do zębów i pastę i zaczęłam je myć. Chciałam jak najszybciej pozbyć się tego ochydnego posmaku z ust.

- A powinnaś.

- Sam namawiasz mnie bym cię zabiła? Chyba nie tylko ja zbyt dużo wypiłam - oznajmiłam i chciałam opuścić pomieszczenie, ale zagroził mnie drogę stając w drzwiach.

- Rozumiem, że mi nie ufasz, bo ja naprawdę bardzo mocno cię skrzywdziłem, ale zapewniam, że się zmieniłem i zasługuje na drugą szansę od ciebie - patrzyłam mu prosto w oczy, bo chciałam sprawdzić czy mnie nie okłamuje. Chciałam zobaczyć w nich chociaż jedną iskierkę dzięki której mogłabym mu się uwierzyć. Niestety niczego takiego się nie dopatrzyłam.

Nie znaczy to jednak, że dałam wiarę jego słowom. Zbyt wiele raz mnie zranił bym dała się na to nabrać.

Jak tylko Harry się odsunął to wykorzystałam okazję i powędrowałam prosto do naszej sypialni. Tam położyłam się na łóżku z zamiarem zaśniecia i zapomnienia tego dnia.

- Mam nadzieję, że nie chcesz spać - kolejny raz Harry zakłucił mój spokój.

- Tak - odrzekłam i zgasiłam lampkę znajdującą się koło łóżka jednak po chwili ktoś znowu zapalił światło. - Odczep się ode mnie.

Położył się obok mnie na łóżku, a jego dłoń zaczęła wędrować pomiędzy moje uda. Zacisnęłam je.

- Harry, nie mam ochoty - zakomunikowałam mu i odwróciłam się na drugi bok. On jednak nie zamierzał mi opuszczać.

- Wiem, że jesteś zmęczona, bo ja także jestem. Raz, no może dwa i dam ci spokój. Obiecuję - szepnął mi do ucha.

- Jutro - poprosiłam.

- Ale ja chcę dziś - gdy zachował się niczym małe dziecko, a nie potwór to można powiedzieć, że był nawet uroczy. Możliwe, że myślę tak tylko dlatego, że sporo wypiłam.

- No dobrze - obrociłam się w jego stronę. - Ale tylko jeden raz.

W końcu seks z nim nie jest tak okropną rzeczą.

Jak wasza aktywność będzie spora to dostaniecie jeszcze jeden w tym tygodniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro