3
Po rozmowie z Melanią poszłam na moją "randkę" z Billem. Zastanawiałam się, jak mam zagrać, aby jak najszybciej z nim skończyć. Zazwyczaj muszę udawać zakochaną kilka tygodni, a czasami kilka miesięcy. To zależy od rozumu mojej ofiary.
Z Billem myślę, że będę się "spotkać" trzy tygodnie, a potem game over. Mój najdłuższy "związek" trwał pół roku był z Lukasem, ale opłacało się. Najlepsze jest to, że mieszka obok mnie i za każdym razem, gdy go widzę to uśmiecham się , czym doprowadziam go do szału.
Spojrzałam na zegarek i cholera mój królewicz spóźnia się. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Zawsze moje ofiary przychodzili kilka minut, a czasami godzin wcześniej, a teraz spóźnia się pięć minut.
Może za wcześniej zaczęłam? Może powinnam odczekać ze dwa, trzy dni? Może jednak Bill, wcale nie jest taki głupi i będę potrzebowała więcej czasu, aby go zranić?
Po chwili dostałam smsa.
Bill: Bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam, ale niestety nie przyjdę. Moja siostra miała wypadek na motocyklu.
No i na co ja zakładałam kilko tapety na mordę?
Ja: Rozumiem. Nic się nie stało. Spotkamy się kiedy indziej.
Jednak będę potrzebowała kilka tygodni więcej, aby go zniszczyć.
***
Mimo to, że Bill nie przyszedł na "randkę" ja i tak postanowiłam nie wracać do domu. Po zjedzeniu frytek i chamburgera poszłam do klubu.
Całe szczęście nie jestem z tych osób, którym przeszkadza zapach alkoholu, czy uprawianie seksu w miejscu publicznym, a ci co uważają , że alkohol śmierdzi są głupi. Alkohol to poezja.
Usiadłam przy barze i zamówiłam dwa drinki. Kiedy chciałam je skonsumować, dostałam smsa.
Bill: Z moją siostrą jest, już dobrze i tak sobie myślę, że możemy się jednak spotkać. Oczywiście, jeżeli tylko chcesz.
Ugh. Niech ten facet się zdecyduje. W sumie mogła bym się spotkać, ale jestem zmęczona udawaniem zakochanej dziewczyny, a poza tym chcem się napić.
Ja: Wybacz, ale jestem zmęczona. Może jutro, po szkole?
Odpowiedź dostałam niemal odrazu. Czy mi się wydaje, czy ten koleś czekał na moją odpowiedź?
Bill: Koło KFC?
Ja: Okej.
-Zamówi mi pan taksówkę? - zapytałam młodego barbana.
-Tak, już idę- powiedział męskim głosem i odszedł.
Dopiłam swojego ostatniego drinka, a po chwili przyszedł barban.
-Taxi będzie za pięć minut- zawiadomił mnie.
-Dzięki- powiedziałam i dałam kilka banknotów- Reszty nie trzeba- dodałam świadoma tego, że dałam za dużo pieniędzy.
-Dzięki... - przerwałam mu.
-Sky- powiedziałam.
-Santiago...
Opuściłam bar, wsiadłam do taksówki i pojechałam do domu, ale najpierw zajrzałam do sklepu i dokonałam zakupu dwóch butelek wina. No co miałam się napić, a wypiłam tylko dwa drinki.
Radzę zapamiętać wam imię Lukas, bo będzie go tu dużo. No i pojawił się Santiago! Ale tylko na chwilę on bd w dalszych rozdziałach.
I jak podoba wam się? Komentarzy mi brakuje i gwiazdek😐😐😐 mam nadzieję, że to się zmieni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro