2
Dodaje kolejny i proszę wszystkich o komentarze i gwiazdki!
Pogadałam jeszcze chwilę z Billem , poczym wymieniliśmy się numerami i każdy poszedł w inną stronę. On do pracy, a ja do domu.
Taty nie było w mieszkaniu. Mimo to nie miałam mu tego za złe. Robi to dla mnie, abym miała za co żyć. Jak na bismesmena spędzam z nim naprawdę dużo czasu.
A mama? Ona nie mieszka z nami. Moi rodzice są w separacji. Mimo to mam z nią świetny kontakt. Mogę do niej zadzwonić o trzeciej w nocy, a ona odbierze. Jest tak jakby moją koleżanką do , której mam szacunek.
Wierze , że pewnego dnia do siebie wrócą. I będziemy normalną rodziną.
Rzuciłam się na łóżko i wzięłam do ręki telefon. Zabawę czas zacząć.
Ja: Hej Bill, tu Sky.
Nie musiałam długo czekać. Odpowiedź otrzymałam niemal od razu. Skończę z nim szybciej niż myślałam.
Bill: Hej! Cieszę się, że napisałaś.
Nie długo będziesz płakać, głupi chuju. Napewno jesteś taki, jak każdy. Chcesz mnie zaliczyć, a potem zostawić, ale ja nie dam ci tej satysfakcji i zrobie to pierwsza z Tobą.
Ja: Może spotkamy się wieczorem?
Bill: Chętnie! Tylko powiedz gdzie i kiedy?
Ja: Wieczorem o 20 przy KFC?
Bill: Okej.
Jestem z tych dziewczyn, którym "przygotowania" zajmują naprawdę dużo czasu. W końcu kilko tapety na mordę nie da się nałożyć w piętnaście minut, prawda?
-Sky pomożesz mi z matematyką? - zapytała moja siostra.
Melania jest przeciwieństwem mnie.
Uczy się dobrze.
Jest szarą myszą.
Słodka.
Niewinna.
Urocza.
Marzycielka.
Wierzy w miłości.
Chcę pomagać wszystkimi dookoła.
Ma dobre serce.
Jest wrażliwa.
Radosna.
Punktualna.
Naturalna.
Taki śmieszek z niej.
Wierzy w ludzi.
A ja?
Nie uczę się dobrze.
Jestem popularna.
Nie jestem słodka.
Mam sporo za uszami.
Nie jestem urocza.
Nie mam marzeń. Jedynie plany, które chcem zrealizować.
Wierze w miłość jedynie na ekranie. Taka "na pokaz".
Nie lubię pomagać ludziom.
Czasami wydaje mi się, że nie mam serca.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam.
Udaje szczęście.
Jak można być punktualną, skoro trzeba nałożyć kilko cementu na mordę?
Nie wierzę w ludzi. Ludzie są fałszywi.
-Tak- powiedziałam, ale obie wiemy, że tak naprawdę nie potrzebuje pomocy, a ja jej nie pomogę, bo nie kumam matmy. Chodzi o to, że chce spędzić ze mną trochę czasu. To jest taki jakby nasz szyfr.
Na przykład u niej jest " pomożesz mi z matmą" to tak naprawdę oznacza "pogadasz ze mną? Mam problem".
U mnie wygląda to inaczej.
Na przykład " Melania pożyczysz mi szminkę? ". Oznacza to " jest naprawdę źle. Pogadaj ze mną ".
Nie mówimy sobie tego wprost. Tak naprawdę ja nie mogłabym pomóc Mel przy lekcjach, bo nie rozumie nic, a nic. A Melanie nie mogłaby pożyczyć mi szminki, bo nie używa kosmetyków. Rozumiecie? To jest nasz kod, który tylko my zrozumiemy.
Dziś dłuższy. Jutro " randka" Billa i Sky.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro