Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| Rozdział 12 |


Czuła jak słońce rozgrzewa jej skórę, a głowa coraz bardziej się nagrzewa. Wytarła dłonią pot z czoła i spojrzała przed siebie. Szli już kilka godzin i jedyne co znaleźli to stary namiot z rozkładającym się ciałem. Wyjęła z torby butelkę i z rozczarowaniem doszło do niej, że nic już jej nie zostało. Zirytowana schowała przedmiot, poprawiła torbę przyspieszając.

— Trzymaj. — słysząc męski głos za plecami, odwróciła lekko głowę. Tuż za nią szedł Shane, brunet wyciągał do niej dłoń, w której trzymał butelkę z wodą. Kobieta podniosła brew do góry, a on tylko dodał. — Niech to będzie w ramach przeprosin. Nie chciałem cie wtedy urazić, jesteśmy jedna grupą nie ma co żyć przeszłością.

— Dzięki. — powiedziała chwytając ją i posyłając mężczyźnie lekki uśmiech. Odkręciła butelkę i upiła większą część.  Oddała przedmiot policjantowi, a ten tylko złapał butelkę i wypił resztę wody.

Alex przyspieszyła zostawiając bruneta w tyle, szła  teraz równo z Lori. Kobieta podobnie jak reszta grupy była już zmęczona poszukiwaniami. Brunetka zatrzymała się słysząc coś znajomego, odwróciła głowę i zauważyła, że Rick widocznie także to usłyszał.

— Dzwony kościelne? — zapytała cicho.

— Może Sophia także je słyszy? — kolejne pytanie wyszło tym razem z ust Carol. Rick pokiwał tylko głową, w którym kierunku mają biec.

Bieg po takim terenie nie należał do najprostszych. Musiałą uważać na wystające gorzenie i zwisające gałęzie. Próbowała nadążyć za Shane'm oraz Rick'iem. Nie miała nawet co startować do Glenn'a, który był najszybszy z nich wszystkich. Zatrzymała się dopiero gdy męska część grupy to zrobiła. Oddychała ciężko wpatrując się w stare i zapuszczone groby. Nie miała jednak chwili na odsapnięcie, Rick ruszył w stronę białego drewnianego kościoła. Nie widziała nigdzie dzwonnicy. 

Rick wbiegł po trzech schodkach, a zaraz za nim był Daryl oraz Shane. Były zastępca szeryfa złapał za klamkę i spojrzał na swoich towarzyszy. Kiwnęli głowami, a ten uchylił drzwi, poczuła jak do jej nozdrzy dochodzi zapach zgnilizny. Zakryła nos dłonią i weszła do środka. W tym czasie trójka samców alfa pokonała trójkę sztywnych.

Wzrok kobiety skierował się na leżącego trupa. Była nim kobieta, miała na sobie już zniszczoną i zabrudzoną suknię ślubną, oraz krótki welon. Przypomniała sobie przez to swoją przeszłość, dzień w którym miała sama stanąć przy ołtarzu w białej sukni, z mężczyzną marzeń. Przynajmniej tak myślała o nim, teraz już wie jaki był na prawdę. 

— Do kościółka się chodziło, co? — zapytał Dixon wyrywając ją z transu. Spojrzała na mężczyznę i kładąc dłonie na biodrach odpowiedziała mu.

— Na kolanach do Watykanu zapierdalałam.

Mruknęła z poważną miną, a Daryl tylko kiwnął głową. Nie mogła już wytrzymać dłużej smrodu rozkładających się ciał, odwróciła się i wyszła z budynku. Usiadła na schodach, a Carol widząc że nie ma z nimi jej córeczki odwróciła głowę. Szkoda jej było kobiety, z godzinę na godzinę szansę na znalezienie blondynki drastycznie malały. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli ją odnajdą to ta może być już jednym ze szwendaczy.Spojrzała na niebo, słońce już schodziło coraz niżej. Zostało im może dwie godziny do zachodu, a musieli jeszcze wrócić do obozu. Nie chcieli spędzać nocy w lesie. 

— Musimy się rozdzielić. — głos Rick'a sprawił, że ta spojrzała na mężczyznę stojącego w drzwiach kościoła. Lori słysząc te słowa od razu miała zamiar się sprzeciwić. — Zostało nam mało czasu, Daryl zaprowadzi was do obozu. Ja i Shane poszukamy jeszcze chwilę i wrócimy do was. 

— Idę z wami. — pewny siebie ton głosu zwrócił na siebie uwagę. Kilka par oczu wpatrywało się niepewnie w chłopca, który nic sobie z tego nie robił. Rick spojrzał na swoją żonę, która biła się z myślami, wiedziała że Carl jest jak jego ojciec. Może próbować mu zabronić, ale to i tak nic nie da. Nieznacznie skinęła głową na "tak", a mężczyzna przywołał do siebie chłopca. 

— Dobra, idziemy.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro