| Rozdział 9 |
Weszli powoli do starego motelu. Po jej lewej stronie był T-Dog z maczetą, a po prawej Glenn z siekierą. Przed trójką szedł Rick i Daryl, a za nimi Shane z Dale. Podróżowali już kilka dni i ten motel był pierwszym budynkiem, które mogło posłużyć im za schronienie na tę noc. Słońce powoli zniżało się, mieli sporo czasu na oczyszczenie budynku i poszukanie prowiantu. Dziewczyna usłyszała charczenie z jednego z pokoi. Spojrzała na drzwi, a T-Dog zerknął na nią dając sygnał. Złapała za klamkę i lekko uchyliła drzwi, w których już po sekundzie pojawiła się głowa sztywnego. Ciemnoskóry wbił ostrze w sam środek, a krew prysnęła po jego twarzy. Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi, a mężczyzna się rozejrzał.
Pomieszczenie było wyjątkowo czyste i zadbane, widocznie ktoś dbał o te miejsce. Wyminął trupa i wszedł do środka. Mały salon z aneksem kuchennym posiadał rozkładaną kanapę i dwa duże fotele. Za kanapą było wejście do jeszcze jednego pomieszczenia. Spojrzał na dziewczynę, która od razu rozumiejąc co ten ma do powiedzenia weszła do środka i podeszła do nich. Chwyciła za klamkę i spojrzała na T-Doga. Pokiwał głową, a ona lekko uchyliła drzwi. Nie słyszeli żadnych niepokojących dźwięków co zachęciło ich do otwarcia szerzej drzwi.
Była to małą sypialnia z zaścielonym łóżkiem i wiszącym telewizorem na ścianie, pod którym znajdowała się również komoda. T-Dog pokiwał głową i wyszedł z pokoju, w drzwiach wejściowych ujrzał resztę ekipy.
— To dobre miejsce na przenocowanie. — Rick pokiwał głową na te słowa.
— Alex, T-Dog, Daryl i Glenn sprawdźcie pokoje na tym piętrze, może coś znajdziecie. A ty Dale pozakrywaj tutaj okna, ja z Shane pójdziemy po resztę.
Jak władza kazała, tak zrobili. Podzielili się na dwie dwuosobowe grupy i zaczęli przeglądać pokoje, które pozostały na owym piętrze. Brunetka chwyciła za klamkę, a Azjata przygotował swoją broń. Pokiwał głową dając jej znak, że jest gotowy. Uchyliła drzwi, a w nich pojawiła sie dłoń sztywnego. Potwór charczał głośno i agresywnie próbował wydostać się z pokoju. Glenn zamachnął się i wbił ostrze w głowę zombie.Potwór opadł na podłogę, a ona uchyliła szerzej drzwi. Do ich nosów doszedł okropny odór.
— Damy mają pierwszeństwo. — powiedział, a ona wywróciła oczami.
Trzymała dłoń na swoim nożu i rozglądała się niepewnie wchodząc do środka. Ciche jęki dochodziły z odwróconego fotelu, złapała mocniej swoją broń po czym podeszła bliżej. Zamarła widząc małe dziecko leżące bezwładnie na meblu. Przymknęła oczy i niechętnie skończyła jego męki. Smród oraz stan ciał świadczył o tym, że ta dwójka musiała tutaj długo zabawić.
— Pusto, chodź dalej.
Spojrzała na Glenn'a i odeszła od zwłok. Został im ostatni pokój. Tym razem Azjata chwycił klamkę i wymienił się bronią z dziewczyną. Chwyciła pewniej trzonek siekiery i pokiwała, że jest gotowa. Drzwi zostały otwarte, ale ani nic nie wylazło, ani nie usłyszeli niczego podejrzanego. Weszli do środka w gotowości, pokój był w miarę dobrym stanie. Dziewczyna wskazała Glennowi jedno z pomieszczeń za drzwiami. Czarnowłosy poszedł tam bez słowa, a ona zabrała się za przeszukiwanie kuchni. Otworzyła jedną z szafek i uśmiechnęła się, stanęła na palcach i wyjęła kilka puszek z jedzeniem. W kolejnej natomiast były zupki w proszku, ryż, makaron i gotowe sosy. Zdjęła plecak i zaczęła wszystko chować.
— Znalazłeś coś? — brunetka weszła do pomieszczenia, w które Glenn miał przeszukać. Rozejrzała się po pokoju i uśmiechnęła lekko. Gdyby nie porozrzucane dokumenty i wszechobecny kurz, byłoby to całkiem milutkie mieszkanko. Dostrzegła Azjatę, który oświetla sobie coś latarką. Podeszła bliżej i spojrzała na pudełeczko, prychnęła pod nosem i walnęła go w rękę. — Miałeś szukać jedzenia lub ubrań, a nie prezerwatyw.
— Wyleciały z pudełka... — wyszeptał patrząc na nią, kobieta pokiwała głową z uśmiechem.
— Zostaw i tak ci się nie przydadzą. — zaśmiała się cicho, a Azjata naburmuszył się co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło. Oparła się o ramę łóżka i spojrzała na niego. Koreańczyk lekko uderzył ją ręką.
— Co wam tu tak wesoło? — T-Dog spojrzał na dwójkę stojącą niedaleko łóżka.
— Może Glenn ci później powie. — Powiedziała i wyszła z sypialni. Złapała za plecak, który zostawiła na blacie.
***
Carol podała jej talerz z fasolką, uśmiechając się przy tym delikatnie. Słońce zaszło jakiś czas temu, a oni w końcu mogli usiąść i w spokoju zjeść posiłek. Rick wraz z Darylem zakrył drzwi do pokoju wielką szafą. Zabrała się za jedzenie, wsłuchując się przy tym w opowieści Dale, mężczyzna chodził już długo po tym świecie i zawsze miał coś do powiedzenia. Andrea w tym czasie oświetliła cztery świece stojące na podłodze. Shane usiadł obok Carla, który posłał mu lekki uśmiech.
— Powinniśmy zdecydować kto, gdzie śpi. — rzucił brunet nawet nie patrząc na grupę.
— Masz jakieś propozycje? — T-Dog oparł się o ścianę.
— Lori z Carl'em zajmą sypialnie, Carol i Sophie kanapę, Andrea z Alex fotele, a nam zostanie podłoga.
Pomysł przyjął się i zaraz po kolacji zaczęli przygotowywać się do snu. Brunetka spojrzała ukradkiem na Dixona, który usiadł koło okna i oparł się o ścianę. Spoglądał on na okno, w którym była mała szpara dzięki, której mógł zobaczyć czy coś nie zbliża się do wejścia. Alex odwróciła wzrok i położyła się na miarę możliwości wygodnie w fotelu. Ułożyła głowę na starej poduszce, a nogi przykryła kocem. Dmuchnęła na świeczkę stojącą niedaleko i przymknęła oczy.
Nie znała obecnie nikogo kto mógłby beztrosko spać w tych czasach. Najmniejszy szmer mógł ją obudzić, tak było i tym razem. Kanapa, na której spała Carol z córką zaskrzypiała delikatnie kiedy to jedna z nich obróciła się na drugi bok. Brunetka uchyliła lekko oczy przyzwyczajając się do ciemności. Jedynym źródłem światła była świeczka stojąca obok Daryl'a.
Na ścianie niedaleko okna wisiał zegar, i gdyby mu wierzyć była godzina druga czterdzieści dwa. Podniosła się delikatnie i spojrzała na brązowowłosego, który ze skupieniem spoglądał wciąż w podwórko. Wstała cicho z fotela i podeszła do niego. Niebieskooki zerknął na nią pytająco.
— Idź spać, zmienię cię. — wyszeptała siadając obok niego. Daryl tylko pokiwał głową, ale nie odszedł.
— Ty powinnaś spać, przyda ci się. — rzucił i wrócił do obserwowania tego co dzieje się zza oknem.
— Daryl, nie przydasz nam się w takim stanie. — mruknęła. — Spieprzaj na mój fotel i nie marudź.
Westchnął i wstał z miejsca. Brunetka odprowadziła go wzrokiem zadowolona, przysunęła się bliżej okna i ze znudzeniem wpatrywała się przed siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro