Wszystko i nic, czyli okładki od kuchni!
W ostatnim czasie moja skrzynka cały czas zalewa się wiadomościami od Was, w których zadajecie mi mnóstwo pytań związanych z grafiką. Począwszy od tego, w jakim programie tworzę poprzez to, jak długo w tym wszystkim siedzę aż do tego, czy mogłabym opowiedzieć o wskazówkach dla początkujących. Nie jestem w stanie każdemu odpisać, a jeśli już tak jest, to zazwyczaj zdarza mi się zapomnieć o kilku istotnych kwestiach, które również są warte poruszenia, dlatego stwierdziłam, że przyda się miejsce, do którego będę mogła Was wszystkich odsyłać, zamiast po raz kolejny pisać o tym samym. Będę dzięki temu pewna, że każdy z Was ma dostęp do takich samych informacji!
No dobrze, zacznijmy więc może od tego, że od ponad półtora roku okładki tworzę w Gimpie. Jest to jedyny program, który pozwala mi się bezpłatnie rozwijać i, który jednocześnie, dla osoby średnio zaawansowanej rzekłabym, jest naprawdę łatwy w użyciu. Jeśli jednak są tutaj osoby, które dopiero co chcą zacząć z grafiką, to wydaję mi się, że powinniście zwrócić uwagę na łatwiejszy szczebel, a w takim przypadku mogę polecić m.in. PicsArta. To właśnie w nim stawiałam swoje pierwsze kroki. Wspominam ten czas naprawdę dobrze, gdyż jest to aplikacja, która minimalnie wprowadzi Was w świat grafiki, ale jednocześnie nie zniechęci do tego już na samym początku. Większość programów, która krąży obecni w internecie i, którą promuję się jako grupę programów odpowiednich dla początkujących, tak naprawdę jest dla nich zbyt skomplikowana. Już nieraz słyszałam, że ktoś zrezygnował z zabawy tworzenia okładek, ponieważ nie umiał posługiwać się polecaną aplikacją, dlatego też pamiętajcie przede wszystkim o tym, by odpowiednio dostosowywać materiały, na których pracujecie, do poziomu swojego zaawansowania.
Na Gimpa przeniosłam się tak, jak wspominałam wyżej, dopiero półtora roku temu. W grafice siedzę znacznie dłużej, tak naprawdę od samego początku stworzenia mojego konta tutaj, na wattpadzie. Są to więc jakieś trzy-cztery lata. Przez ten czas moje umiejętności znacznie ewoluowały, więc w razie wątpliwości to nie było tak, że w już w momencie, gdy po raz pierwszy zderzyłam się z grafiką, prezentowałam poziom, którym mogę pochwalić się dzisiaj. Nie, kochani, w przypadku grafiki, jak i większości innych zajęć, sprawdza się powiedzenie "trening czyni mistrza".
Zaczynałam od tego:
A to i tak był już ten "lepszy" okres.
A póki co skończyłam na tym:
Chyba jest różnica?
Grafika w moim przypadku nie była tylko zabawą, była przede wszystkim walką z moim perfekcjonizmem i brakiem cierpliwości. Musicie mi uwierzyć na słowo, kiedyś nie potrafiłam siedzieć przy jednej okładce więcej niż godzinę, gdyż za bardzo mnie to nudziło, dzisiaj nie wyobrażam sobie komukolwiek z Was wcisnąć niedopracowaną okładkę. Nauczyłam się być cierpliwa, ale i jednocześnie rozpoznawać granicę, kiedy dana praca po prostu musi być "przekazana dalej". W grafice bowiem bardzo łatwo jest przesadzić, jak to mówią "zbyt bardzo chcieć", dlatego też po tak wielu latach mogę z dumą stwierdzić, że dzięki okładowni zyskałam nie tylko większe umiejętności graficzne, ale i wyczucie.
Przez ten czas nauczyłam się także radzić z hejtem i odróżniać go od krytyki, a to też jest tutaj na wattpadzie naprawdę ważne. Zawsze trafi się ktoś, kto będzie chciał Wam podciąć skrzydła; ktoś, kto powie, że nie macie do tego smykałki. Pamiętajcie jednak, że to od Was zależy, w jaki sposób odbierzecie te słowa – musicie dążyć do tego, by podobne słowa stawały się motywacją, a nie czymś przeciwnym.
Potraktujcie powyższe akapity jako rady nie tylko dla początkujących i nie tylko dla tych, którzy bawią się grafiką, ale dla każdego!
A skoro to mamy za sobą, to chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię.
Nie, nie stworzę poradnika związanego z nauką tworzenia grafiki. Nie uważam się za osobę, która jest na tyle zaawansowana, by się w to pchać. To cholernie miłe, że Waszym zdaniem jestem godna podjęcia się takiego zadania, jednak ja naprawdę nie czuję się do tego na siłach. Cały czas poznaję nowe techniki, odkrywam nowe funkcje. Nawet Gimp, w którym tworzę od miesięcy, nie jest programem, który zdołałam poznać w stu procentach. Dodatkowo jestem samoukiem, wszystko co osiągnęłam, osiągnęłam sama. Większość technik, których używam do robienia okładek, jest "moja" w każdym tego słowa znaczeniu i myślę, że są to techniki zbyt mało profesjonalne, by przekazywać je dalej. Jeśli już miałabym kogoś uczyć, to tylko tego, co pewne i na każdy możliwy sposób sprawdzone.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam na większość dręczących Was pytań, jednak jeśli tak, by się nie stało, dajcie znać w komentarzach. Będę co jakiś czas aktualizować zawarte tutaj informacje! ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro