Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Zdrada i rozmowa telefoniczna.

W ciągu ostatnich kilku dniu nie spotkałam się z Krzysztofem, ponieważ wyjechał w trasę z Brodką. Ale codziennie rozmawiamy przez telefon. Kiedy powiedziałam o tym moim siostrom, to myślałam, że zaraz zaczną organizować nasz ślub! Nie obyło się bez "o jaaa!... A o czym gadacie?" albo "ooo... jak słodko!"
Dzisiaj umówiłam się o osiemnastej z Sarą w naszej ulubionej kawiarni.
Oczywiście, położyłam się przespać, ale zaspałam.
-Boże, spóźnię się!-krzyczę zakładając sweter.
Nagle dostaję wiadomość.

Od: Sara
Spóźnię się jakieś 20 minut. Przepraszam, później Ci wyjaśnię.

Odetchnęłam z ulgą. Uśmiechnełam się i odpisałam jej.

Do: Sara
Ufff... Ja też się spóźnię, bo zaspałam. Także spokojnie.

Spokojnie ubrałam się, uczesałam i pomalowałam. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki. Założyłam buty i płaszcz i wyszłam.
Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowo chłodny. Cały dzień śnieg pada, a teraz dochodzi wiatr.
Otulona szalikiem brnę przez ten okropny śnieg, który skrzypi pod moimi stopami. Klnę cicho pod nosem na warunki pogodowe, aż w końcu docieram do kawiarni.
Jest tu ciepło i przytulnie. Na regałach leżą książki, w każdym kącie znajdują się stojaki z płytami.
Podchodzę do baru i uśmiecham się do Daniela, mojego kolegi z liceum.
-Siemka!-całuje mnie w policzek.-To, co zwykle?
-Oczywiście.
-Przy tym samym stoliku, co zawsze?-pyta, przygotowując moją ulubioną herbatę.
-Niestety, jest zajęty...-patrzę na najbardziej oddalony stolik od wszystkich.-Ale tamten obok mi się podoba.
-Już się robi-puszcza mi oczko.
Idę do wyznaczonego miejsca. Zdejmuję kurtkę i siadam. Kiedy Daniel przynosi moją herbatę, pojawia się Sara.
-Zrób mi kawę-mówi do Daniela i całuje mnie w policzek.
-Ciebie też miło widzieć, Saro. Kawę mówisz? Już się robi-chłopak odchodzi od nas.
-Co ty taka zdenerwowana?-pytam. Znam na tyle Sarę, że wiem, że kiedy coś ją wkurzyło. I tak teraz jest.
Obserwuję ją, biorąc łyka herbaty.
-Zdradza mnie-mówi i bierze głęboki wdech.
Dławię się napojem. Wytrzeszczam na nią oczy.
-Cooo?! Kto? Jak? Z kim?-zadaję mnóstwo pytań.
-Nie wiem, z kim.
-Ale skąd wiesz?
Daniel przynosi kawę Sary.
-Dzięki-patrzy na niego i się uśmiecha.-Ostatnio na jego koszuli był ślad szminki. Nie mojej. Jak wraca z pracy, pachnie damskimi perfumami. Nie moimi. A jak ktoś do niego dzwoni z pracy, wychodzi z pomieszczenia, i dopiero wtedy odbiera. Kiedyś tak nie robił. Później wraca z pracy.
-O...-patrzę za okno. Po chwili, znowu jej się przyglądam.-I co teraz?
-Nie wiem-wzrusza ramionami.-Od jakiegoś czasu nam się nie układało, więc...
-No dobra, rozumiem. Ale żeby od razu zdradzać? Jesteście pięć lat razem, trzy lata małżeństwem. Macie syna-podnoszę lekko głos.
-Głośniej mów!
-Przepraszam, ale w tym momencie się zdenerwowałam-łapię ją za dłoń.-I co zrobisz?
-Nie mam pojęcia. Przecież, jak zapytam go wprost to się wyprze.
-Nie masz podejrzeń, kto to może być?
-Nie wiem, ale podejrzewam jego sekretarkę.
-Jak w jakimś filmie...-znowu odwracam wzrok i przyglądam się widokowi za oknem.
-Ale wiesz co? Mam wrażenie, że jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Ślub wzięliśmy, bo pojawił się Jaś, a nie z miłości. Ale mimo wszystko, boli, jak cholera. Przecież mógł mi powiedzieć, że chce się rozwieść. Bym zrozumiała i nie robiła problemów.
-Weźmiecie rozwód?-pytam.
-Yhm... Myślałam, żeby po prostu przyjść do niego do pracy, kiedy wcześniej mi powie, że wróci później.
-Dobry plan.
-Jeszcze mam do Ciebie prośbę. Wiesz, moi rodzice mieszkają bardzo daleko stąd, za to Michała dwie ulice dalej.
-Noo i?
-Kiedy już złożę papiery o rozwód, nie będą chcieli mnie znać, a czas rozwodu to będzie czas, kiedy potrzebna mi będzie pomoc przy Jasiu.
-Spokojnie, kochana! Tym się nie martw! Pomogę ci-zapewniam ją.
-Dziękuję-uśmiecha się.
-Ale spokojnie, nawet nie mamy pewności, że cię zdradza.
-Prawda-wzdycha.
Spędzamy jeszcze trochę czasu w kawiarni i wracamy do siebie. Sara jest taka kochana, że odwozi mnie do mieszkania.
Kiedy jestem w domu, biorę ciepły prysznic i przebieram się w cieplutką piżamę.
Ciągle myślę o Sarze i Michale. Martwię się. Są moimi przyjaciółmi, a zwłaszcza Sara. Nir chciałabym, aby podejrzenia Sary okazały się prawdą.
Kładę się do łóżka z książką. Zanim zaczynam czytać, biorę telefon. Mam nieodebrane połączenie od Krzyśka. Uśmiecham się i oddzwaniam do niego.
-Halo?-odzywa się pierwszy.
-Hej, przepraszam, ale brałam prysznic i no, rozumiesz.
-Rozumiem. Coś się stało?-pyta.-Masz taki dziwny głos. Jakbyś się czymś martwiła.
-Bo się martwię...-mówię cicho.
-Czym?
-Nieważne-przykrywam się kołdrą.
-Mów-jego ton głosu jest stanowczy i nieznoszący sprzeciwu.
-Ehh...-wzdycham głośno.
-Nie wzdychaj, tylko mów.
Opowiadam mu całą historię.
-Hmm...-mówi, kiedy kończę.-Na razie nie ma co się zamartwiać, skoro nawet nie wiadomo, czy podejrzenia twojej przyjaciółki są słuszne.
-Niby taa...
-Nie "niby", tylko na pewno. A powiedz mi, co robiłaś dzisiaj? Poza tym spotkaniem z przyjaciółką?
-W sumie too...-zastanowiłam się chwilę.-To nic konkretnego.
-Dlaczego mnie to nie dziwi?-śmieje się.
-Nie mam z kim oglądać filmów-mówię to tonem obrażonej księżniczki.
-Przepraszam bardzo za to, że jestem w trasie.
-Nie wiem, czy ci wybaczę...
-A co mam zrobić, żebyś wybaczyła?
-Hmm...-mruczę.-Dobra, wiem!
-Zamieniam się w słuch.
-Kiedy wrócisz z tej trasy, masz natychmiast do mnie przyjechać. Od razu.
-Z walizką i gitarą?
-No tak.
-Naprawdę?-mówi to tonem, jakby wątpił w to, co mówię.
-No naprawdę! Inaczej ci nie wybaczę tej trasy. Jak wolisz.
-Dobrze, od razu przyjadę do ciebie w środku nocy.
-Będę czekać.
Rozmawiamy jeszcze około pół godziny, po czym idę spać. Zasypiam z uśmiechem na twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro