87. Krzysiek vs Radek.
-O... Cześć
-Hej-wzdycha Zalewski i spogląda na mnie.
-Dobrze się składa-wstaję z kanapy, a po mnie to samo robi muzyk.-Krzysiek, to jest Radek. Radek, poznaj Krzyśka.
Mężczyźni podają sobie dłonie i mówią swoje imiona. Radek patrzy na Krzyśka z czystą nienawiścią. Zalewski natomiast posyła drugiemu zdenerwowane spojrzenie.
Może to był jednak zły pomysł? Jeśli nie chcieli, to nie trzeba było ich do tego zmuszać? No teraz za późno. Stało się.
-I jak?-pytam, patrząc na Radka.
-Nie mogła rozmawiać za długo. Ale się ucieszyła. Powiedziała, że zadzwoni.
-Ooo, to super! Cieszę się bardzo!-uśmiecham się.
-Ja również. A wszystko dzięki tobie-mówi, na co śmieję się delikatnie, a Krzysiek marszczy brwi.-Gdyby nie ty... nawet bym nie chciał walczyć z tym.
-Przestań-uśmiecham się.
-Nie, naprawdę, jesteś cudowna.
-Taaak, Ula jest przecudowna-mówi zdenerwowany Krzysiek, przy czym obejmuje mnie ramieniem.
-Masz szczęście, że dała ci tę szansę-Radek patrzy na muzyka ze złością.
-Wiem, ale z tego, co mi się wydaje, tobie też dała drugą szansę, hmm? W końcu zostawiłeś ją samą. Pojawiłeś się niewiadomo skąd, a ona wpuszcza cię do swojego mieszkania-Krzyś unosi brwi i patrzy na niego wyzywająco
-Owszem i jestem bardzo wdzięczny Uli. Ale ja potrafię ją wykorzystać-przyjaciel zakłada ramiona na klatce, nie odrywa wzroku od muzyka.
-Słucham?-śmieje się.-Co masz na myśli?
-To chyba proste? Nie zasługujesz na nią. Stać ją na kogoś lepszego, nie sądzisz? Nie wiem, dlaczego z tobą jest? Powinna być z kimś innym, lepszym. Ty w ogóle nie traktujesz jej dobrze-Radek wzrusza ramionami.
Czuję, jak mięśnie Krzyśka się spinają. Zaciska szczękę i głośniej oddycha. Zabiera swoją rękę, którą mnie obejmował i podchodzi do Radka.
-Słuchaj uważnie gnoju, bo dwa razy powtarzać nie będę-Krzysiek staje kilka centymetrów przed moim przyjacielem. Patrzą na siebie zdenerwowani.
Serce mi wali, jak oszalałe. Wyglądają, jakby mieli zaraz skończyć sobie do gardeł. A tego nie chcę. Ja chciałam, żeby tylko przez chwilę porozmawiali. Ale coś im musiało odwalić i zaczęli się kłócić. Muszę coś zrobić, bo inaczej nie będzie za ciekawie.
-Możecie nie mówić o mnie, jakby mnie tu nie było?-odzywam się, chcąc zwrócić na siebie ich uwagę. Oczywiście, nic to nie dało.
-Poważnie myślisz, że ona jest z tobą szczęśliwa?-pyta Radek z wyczuwalną kpiną.
Krzysiek spogląda na mnie przez ramię, marszcząc brwi. Patrzę zdziwiona na Radka.
-Co? Oczywiście, że jestem!-krzyczę.
-Myślisz, że czuje się przy tobie bezpiecznie, skoro nawet teraz sam siebie nie potrafisz obronić?-Radek uderza lekko Krzyśka w ramię.
-Radek!-upominam go.
-Myślisz, że ona czuje się przy tobie wyjątkowa, tak jak jest w rzeczywistości?
-Nie wiem, co sobie ubzdurałeś w tej pustej głowie, ale ja wiem swoje-zaczyna Krzysiek spokojnym tonem, ale ja widzę, że jest zły.-Wiem, że Ula jest ze mną szczęśliwa. Wiem, że czuje się bezpiecznie. Wiem również, że czuje się wyjątkowa, tak jak jest naprawdę. Nie mam pojęcia, skąd ty takie głupoty wymyśliłeś, ale to, co mówisz, to gówno prawda.
-Błagam cię-śmieje się kpiąco.-Nie lubię się powtarzać, ale widocznie muszę, bo do ciebie nic nie dociera. Nie zasługujesz na nią. W ogóle, co z ciebie za facet, który nawet się nie broni?-Radek unosi jedną brew i po raz kolejny popycha Krzyśka.
-Nie zamierzam się z tobą bić, bo boję się, że mógłbym ci zrobić krzywdę-odpowiada Krzysiek. Po jego głosie wnioskuję, że zaraz pęknie i będzie nieciekawie.
-Ty? Mi? Chyba na odwrót-śmieje się.
Radek znów popycha Krzyśka. Zaczynają się szarpać, wyzywając się. To nich szarpanie zaraz przejdzie w bójkę. Wiedziałam, że tak się skończy ta uprzejma wymiana zdań!
-Ej, ej, ej!-krzyczę, podbiegając do nich. Cudem ich rozdzielam i staję między nimi.-Przestańcie, natychmiast!
-Ula...-zaczyna Krzysiek dysząc, ale nie zwracam na niego uwagi.
-Radek-patrzę na niego.-Przegiąłeś. Nic, z tego, co powiedziałeś, nie jest prawdą. Nie mam pojęcia skąd to wziąłeś.
-Ula, ja nie spędzę tu ani minuty dłużej, przepraszam-mówi Krzysiek i kieruje się w stronę przedpokoju.
Radek idzie do swojego pokoju, a ja biegnę do Krzyśka. Ten już jest prawie gotowy do wyjścia.
-Pójdziemy się przejść?-pytam, zakładając buty.-Musimy porozmawiać.
-Musimy-wzdycha.
Ubieram się i wychodzimy z mieszkania. Kiedy jesteśmy już na zewnątrz, łapię Krzyśka za dłoń i spalatam razem nasze palce. Krzysiek patrzy najpierw na mnie, potem na nasze dłonie, i znowu na mnie. Uśmiecha się delikatnie i jeszcze bardziej ściska moją rękę.
Idziemy do parku, gdzie byłam z nim na spacerze przed kłótnią. Tutaj też spotkałam Radka. Chyba częściej będę tu przychodzić.
-Nie wiem, co powinam powiedzieć-odzywam się.-Nie mam pojęcia skąd mu takie rzeczy przyszły do głowy. To, co on powiedział, to nieprawda. Przepraszam cię za niego.
-Ula, nie przepraszaj. Ty nie masz za co-Krzysiek staje przede mną i obejmuje moją twarz w dłonie.-To, co on powiedział... to nieważne. Zapomnijmy o tym, co ty na to?
-Dobrze-uśmiecham się i wtulam się w niego.-Zapomnijmy.
-Ale...-zaczyna, jeżdząc dłonią po moich plecach.
-Hmm?
-Skąd wzięło mu się to, że nie jesteś ze mną szczęśliwa?-pyta cicho.
-Nie mam pojęcia-wzruszam ramionami.
-Ula, ja wiem, że nie jestem idealny, ale...-mówi, a ja odsuwam się od niego i patrzę mu w oczy.
-O czym ty gadasz?
-Jeżeli coś by ci nie pasowało w naszym związku to byś mi powiedziała?-pyta cicho.
-Oczywiście. I właśnie teraz chcę to zrobić. Nie podoba mi się, jak cały czas mówisz, że nie zasługujesz na mnie i tym podobne. Nie zgadzam się z tym i nie chcę więcej tego słyszeć-uśmiecham się do niego, co odwzajemnia.-Zrozumiano?
-Postram się nie mówić już tak-mówi.
Nachyla się w moją stronę i składa na moim czole długiego całusa, na co marszczę brwi niezadowolona.
-Ty tak poważnie? Naprawdę myślisz, że chcę, abyś pocałował mnie w czoło? No Krzysiek!-uderzam go żartobliwie w ramię, na co ten głośno się śmieje.
-Oj Ula, Ula-wzdycha.-Co ja z tobą mam?
-Wszystko to, co najlepsze-uśmiecham się niewinnie, a Krzysiek całuje mnie w usta.
Odsuwamy się od siebie. Patrzymy sobie przez chwilę w oczy, po czym Zalewski odprowadza mnie do mieszkania.
-To pa, Skarbie-całuje mnie krótko w usta.-Będziesz z nim rozmawiała o tym?
-Tak, od razu, jak tylko wejdę-wzdycham. Składam na jego policzku całusa i wchodzę do mieszkania.
Czeka mnie ciężka rozmowa z Radkiem...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro