Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48. Łyżwy.

   -Ula...?
   Otwieram oczy i unoszę głowę do góry, aby spojrzeć na Krzyśka.
   -No co tam?-pytam cicho.
-Kiedy mówimy Natalii i Paulinie?
   Poprawiam się na siedzeniu. Została nam godzina jazdy. Tylko godzina i będę mogła normalnie się wyspać.
   -Hmm... Jak najszybciej-patrzę na niego.
-Czyli?-marszczy brwi.
-Za parę dni-wzruszam ramionami.-Ciężko będzie, ale im szybciej tym lepiej.
-No wiesz, ja to bym chciał wykrzyczeć całemu światu, że mam taką cudowną dziewczynę-uśmiecha się.
-Ale ty jesteś uroczy-całuję go w policzek, a na jego twarzy pojawia się grymas.
-Poważnie? Poważnie, Ula? Czy ja wyglądam na kogoś, kto chciałby, żebyś pocałowała go w policzek?
   Wzdycham i kładę dłonie na jego policzki. Przyciągam go i całuję przeciągle w usta.
   -Lepiej, aczkolwiek...-mówi po tym, ale mu przerywam.
-Nie narzekaj już.
   Układam głowę na ramię Krzyśka i zasypiam.
   Po, około, godzinie Krzysiek mnie budzi.
   -Dojechaliśmy-szepcze.
-Ale to jest twój blok-mówię i ziewam.
-Tak, prześpisz się u mnie.
-Ale Kosmos...?-przypominam, martwiąc się o mojego kotka.
-Jutro po niego pojedziemy.
   Wychodzimy z samochodu, wcześniej żegnając się ze wszystkimi. Wchodzimy do środka i już po chwili jesteśmy w mieszkaniu Zalewskiego.
   Zostawiamy rzeczy w korytarzu. Biorę żel do mycia, szampon, nową bieliznę i krótką nocną koszulę. Biegnę do łazienki wziąć ciepły prysznic.
   Znam łazienkę Krzyśka, jak własną kieszeń, więc bez problemu znajduję ręczniki.
   Kiedy wychodzę z toalety, od razu wchodzę do sypialni Krzyśka. Zalewski przygotowuje łóżko do spania.
   Odkładam rzeczy na stolik i staję za nim. Kładę dłoń na jego plecy, czym zwracam jego uwagę na siebie.
   -Idź się umyj, ja tu dokończę-uśmiecham się, a on mnie przytula.
-Kocham cię-szepcze.
-Wiem, mówiłeś już to-śmieję się.
-Oczekiwałem czegoś bardziej w stylu " ja ciebie też" albo "ja ciebie mocniej"...-mruczy i się odsuwa.
-Kocham cię-całuję go w usta i odpycham od łóżka.
   Krzysiek zabiera jakieś dresy z szafki, po czym wychodzi. Kończę przygotowywać łóżko, po czym kładę się na nie i zasypiam prawie od razu.
   Po chwili wraca muzyk i kładzie się w swojej ulubionej pozycji. Tradycyjnie, wplatam palce w jego włosy i śpimy.
   Następnego dnia budzę się przed Krzyśkiem, jednak nie wstaję.
   W nocy zmieniliśmy pozycję i spaliśmy twarzą do siebie. Znaczy, tak jakby twarzą do siebie, bo Zalewski wtulił się we mnie.
   Wplatam palce w jego włosy i się nimi bawię, na co ten wydaje pomruk zadowolenia.
   Po chwili budzi się. Obraca się na plecy.
   -Dzień dobry-wita się ze mną uśmiechem.
-Dzień dobry-odpowiadam i składam na jego ustach delikatnego całusa.-Jak się spało?
-Cudownie. Podobnie, jak poranek. Marzenia jednak się spełniają. Właśnie obudziłem się przy boku najpiękniejszej, najcudowniejszej, najkochańszej dziewczyny na świecie-przyciąga mnie do siebie, a ja kładę dłoń na jego nagiej klatce piersiowej, i patrzę mu w oczy.
-A bo to pierwszy raz?-pytam.
-Pardon, mojej dziewczyny-uśmiecha się i jeszcze bardziej mnie przytula.
   Ogarniamy się, jemy śniadanie i idziemy do salonu.
   -Jako, że w takich, a nie innych okolicznościach zostaliśmy parą, zabieram cię na randkę-mówi, uśmiechając się.
-A gdzie?-pytam szczęśliwa.
-Na łyżwy.
-Nie-zmienia mi się cały nastrój.
-Dlaczego?-pyta zdziwiony.
-Nie umiem-mówię cicho.
-Nauczę cię-łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia z mieszkania.-To jest naprawdę łatwe.
-Uhh... No dobra-rezygnuję i się zgadzam.
   Po trzydziestu minutach jesteśmy na lodowisku.
   Krzysiek wszystko załatwia, po czym zakładamy łyżwy.
   -Boję się-mówię cicho, zapinając łyżwy.-Chyba źle zapiełam.
-Pokaż-Krzysiek kuca przede mną i poprawia to, co trzeba.
-Już?-pytam.
-Tak.
   Wstaje i podaje mi rękę. Idziemy powoli na lodowisko.
   -Nie, Krzysiek, ja jednak nie chcę-jęczę, gdy mamy wchodzić.
-No Ula, chodź-uśmiecha się.-Krzywda ci się nie stanie, będę obok.
-Na pewno? Nie zostawisz mnie?-pytam przed samym wejściem na lód.
-Nigdy.
***
W czwartek pierwszy raz byłam na łyżwach. Pierwszy raz, przez 15. lat,  miałam łyżwy na nogi. Fajne, tylko jeszcze nie umiem jeździć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro