40. Ciężkie rozmowy i komisariat.
-Co się dzieje?-pyta Natalia, kiedy otwieram im drzwi.
Wchodzą do środka. Witają się ze mną i idziemy do kuchni, gdzie robię im kawę, a sobie herbatę.
Idziemy do salonu. Siadamy na kanapie. Patrzą na mnie wyczekująco, a ja piję sobie herbatę i przeskakuję wzrokiem z Natalii na Paulinę, a z Pauliny na Krzyśka.
Dziś się to skończyło. Już nie będzie więcej robił czegoś wbrew mojej woli. Jestem taka szczęśliwa!
-No Ulka!-krzyczy Krzysiek.
-Już, już...-patrzę na niego zdziwiona.
-Przepraszam, po prostu...-wzdycha i łapie mnie za dłoń, ale zaraz ją zabieram. Mimo wszystko, dalej boję się i brzydzę dotyku mężczyzn.-Dziwnie się ostanio zachowujesz. Nie wiem, o co chodzi. Dziewczyny tak samo. To ma związek z tym, co zaraz nam powiesz?
-Tak-mówię cicho.-Nie przerywajcie mi tylko, wysłuchajcie mnie do końca. I nie denerwujcie się-patrzę na siostry.
Opowiadam im wszystko. Nie pomijam nagrania, wypowiedzenia i tego, dlaczego im wcześniej nie powiedziałam ani nie poszłam na policję.
Już na samym początku opuściła mnie moja radość. Od razu się rozpłakałam, ale dzielnie opowiedziałam im wszystko.
Z każdym moim słowem, Krzysiek co raz bardziej się denerwuje. Podobnie, jak moje siostry, ale im udaje się opanować emocje, w przeciwieństwie do Zalewskiego. Po minach dziewczyn widzę, że są nieźle wkurzone. Po Krzyśka też, ale ten dodatkowo głośniej oddycha, a wszystkie jego mięśnie napinają się.
-Chcę zobaczyć to nagranie-mówi Natalia.
-Ja też-dodaje druga siostra.
Zalewski wstaje z kanapy i idzie w stronę drzwi.
-A ty dokąd?-krzyczę za nim.
-Muszę zapalić-mówi, zakładając buty. Zarzuca na siebie kurtkę, po czym wychodzi trzaskając drzwiami.
Puszczam dziewczynom nagranie.
-Co za gnój jeden!-krzyczy Paulina.
-Musisz iść na policję!-dodaje Natalia.
-Na razie nie mam na to siły-mruczę.-Gdzie jest Krzysiek? Powinien już wrócić.
Jak na zawołanie, do mieszkania wchodzi Zalewski.
Wstaję z kanapy, kiedy wchodzi do salonu i staje przede mną.
Gdy stoję przed nim, przytula mnie. Mocno przyciska do siebie.
Powtarzam sobie w myślach, że to jest Krzysiek. Mój przyjaciel. Mój Krzyś. Tak bardzo brakowało mi jego obecności, ciepła, wsparcia. Brakowało mi jego.
Wtulam się w niego i płaczę. Głośno, rozpaczliwie. Nie mogę złapać oddechu.
-Przepraszam-szepcze.
-Za co?-pytam łamiącym się głosem.
-Działa ci się krzywda, a mnie nie było przy tobie. Nie pomogłem ci-mówi cicho. Jestem pewna, że moje siostry nie słyszą tego.-Przepraszam.
-Nie masz za co-odpowiadam.-To nie twoja wina. Nie powiedziałam ci.
-Zabiję tego dupka własnymi rękoma-mówi przez zaciśnięte zęby.
Odsuwam go od siebie i patrzę mu w oczy, uśmiechając się lekko.
-Tylko tak, żebym nie wiedziała-śmieje się.-Zmęczona jestem.
-Idź się połóż. Prześpij się-mówi Natalia.-My będzie tu cały czas. Porozmawiamy, jak się obudzisz.
-Właśnie, idź się połóż-popiera ją Krzysiek.
Uśmiecham się do nich, ale zanim wyjdę z salonu, Paulina mnie przytula.
Idę do sypialni. Kładę się na łóżku i myślę.
Wiktor nic mi już nie zrobi. Ale może robić to innym dziewczynom. Mogę zgłosić to na policję. Wtedy zamknął go i już więcej tego nie zrobi. Nie chcę, żeby ktoś to samo przeżywał.
Szybko wstaję z łóżka i biegnę do salonu, gdzie siedzi Krzysiek i moje siostry.
-Pojedziecie ze mną na policję, a potem do rodziców?-pytam, stając przed nimi.
-Tak!-odpowiadają zgodnie.
-Tylko zadzwonię do Sary. Może będzie chciała przyjechać.
Dzwonię do przyjaciółki i opowiadam jej wszystko. Mówi, że zaraz będzie. Może się wyrwać z domu, bo Janka zabrał Michał.
-Zaraz będzie. Pojedziemy z nią, dobrze?-patrzę na nich.
-Jasne-odpowiada Zalewski.
-Skąd taka zmiana?-pyta Natalia.
-Uświadomiłam sobie, że on to samo może robić innym kobietom. Jak będzie w więzieniu, już niekoniecznie.
-Bardzo dobrze-uśmiecha się.
Zaraz przyjeżdża Sara i wszyscy jedziemy samochodem Krzyśka na komisariat.
Nasz pobyt tam trochę zajmuje, około godzinę tam jesteśmy, ale i tak jedziemy do rodziców. Chcę im o wszystkim powiedzieć.
Rodzice są zdziwieni taką liczbą gości, a w dodatku o późnej porze.
Idziemy wszyscy do salonu. Tata i Krzysiek stoją, bo nie ma wystarczająco dużo miejsc.
Kiedy kończę im opowiadać, jaki jest cel naszej wizyty, są zdruzgotani, źli i zdenerwoni. Obiecują mi, że są ze mną i mogę na nich liczyć w każdej chwili.
Mam taką wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Zawsze są przy mnie. Mogę na nich liczyć. Nigdy nie zostawią mnie samej, choćby nie wiadomo, co się działo. Takie wsparcie bardzo mi się przyda w tym ciężkim dla mnie czasie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro