Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Pomoc Krzyśka.

   Kiedy uspokoiłam się trochę, Krzysiek zaprowadził mnie na kanapę do salonu.
   -Usiądź sobie-popycha mnie na kanapę.-Idę zrobić ci herbaty, co?
   Nie odzywam się. Podkulam nogi i gapię się w jeden punkt.
   Przychodzi Kosmos. Przypominam, że zapomniałam go nakarmić.
   -Krzysiek?!-wołam go.-Dasz jeść dla Kosmosa?
-Jasne!-odpowiada.
   Jestem beznadziejna. Nawet kota nakarmić zapominam! Jezu, po co ja się na niego decydowałam?! Jak ja swojego życia nie ogarniam, a wzięłam kota i teraz muszę być odpowiedzialna za jego życie.
   -Proszę-Krzysiek stawia na stoliku kubek herbaty.-Kosmos już je. Teraz opowiadaj, co się stało? Co ten debil ci powiedział?
   Chowam twarz w dłoniach i zaczynam płakać.
   -Eeej...-Zalewski przytula mnie do siebie. Głaszcze mnie po włosach i od czasu do czasu całuje w czoło.-Spokojnie.
-Jestem beznadziejna-szpeczę, wtulając się w niego.
-Dlaczego?-pyta, nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.
-Bo...-przerywam.
   Biorę głęboki wdech i odsuwam się od niego. Krzysiek podaje mi herbatę, a ja kontynuuję.
   -Bo Daniel się we mnie zakochał.
-I dlatego jesteś beznadziejna?-pyta, na co kiwam głową na boki.-To o co chodzi?
-Powiedziałam, że nie będziemy razem. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, wiesz? A tu się okazało, że od liceum się we mnie kochał.
-Nie dziwię się-szepcze, jednak nie zwracam na to uwagi.
-On zaczął mówić, że jest beznadziejny, że na pewno jest ktoś inny i nawet nie dał mi wytłumaczyć. Mówił coś, że jest do niczego czy coś takiego. I wtedy ty przeszedłeś. Pomyślał, że jestem z tobą i dlatego nie chcę być z nim.
   Prawda jest trochę inna, ale nie mogę mu powiedzieć całej.
-Ale czekaj, czegoś tu nie rozumiem-patrzy na mnie, marszcząc brwi.-Dlaczego jesteś niby beznadziejna?
-No bo ja nie widziałam tego, że się we mnie kocha! Wysłałam mu sprzeczne sygnały, nie rozumiesz?-krzyczę.-Straciłam przyjaciela, przez własną głupotę.
   Krzysiek mnie przytula i przeciągle całuje w skroń.
   -To nie ty jesteś beznadziejna, tylko on. Wiedział, co traci przez tyle lat. Mógł dawno ci powiedzieć, co czuje, a nie teraz nagle wyskakiwać z takim czymś.
   Myślę trochę nad słowami Krzysia. Ma rację. Mógł wcześniej mi to powiedzieć. Kto wie, gdybym wcześniej wiedziała, może bym poczuła to samo?
   Jednak nic nie zmienia tego, że straciłam przyjaciela.
   Mówię o tym Krzyśkowi, na co ten wzdycha.
   -Idź się połóż-szepcze.-Prześpij się.
-A położysz się ze mną?-pytam, patrząc na niego.
-A chcesz?-zdziwiony unosi brwi.
-Gdybym nie chciała, bym nie pytała-mówię.
-No dobrze-wstaje i podaje mi dłoń.-Chodź.
-Idę-daję mu rękę i idziemy do mojej sypialni.
   Kiedy przekraczamy próg pokoju, od razu biegnę do łóżka i się na nim kładę.
   -Kładź się-poklepuję miejsce obok siebie. Krzysiek uśmiecha się, ale nie rusza się.-Chodź.
-Idę, idę...-mruczy i podchodzi do łóżka.
   Zajmuje miejsce obok mnie, a ja się w niego wtulam.
-Nie masz dziś do pracy?-pyta, zanim zasnę.
-Nie, mam wolne.
   Po chwili zasypiam.
   Kiedy budzę się, nie ma Krzyśka koło mnie. Zdziwiona wstaję powoli i idę do kuchni.
   Kiedy jestem na korytarzu słyszę czyjeś głosy. I nie tylko Krzyśka.
   Wchodzę do kuchni, gdzie przy stole siedzi Zalewski i moje siostry.
   -Kochana!-krzyczy Natalia. Podchodzi do mnie i mnie przytula.-Krzysiek nam o wszystkim opowiedział.
-Nie przejmuj się-dodaje Paulina.-To nie twoja...
-Wiem-przerywam jej. Odsuwam się od Natalki i siadam obok Krzyśka, który się do mnie uśmiecha pokrzepująco.-Krzyś mi pomógł, pogadał ze mna i wyjaśnił.
-Krzyś...-szepcze Natalia i się uśmiecha.
-Dzięki, Krzysiek, że się nią zająłeś-mówi Paulina.
   Krzysiek mnie przytula jedynie. Lepiej się czuję. I to zdecydowanie.
***
Wybaczcie, ale nie mam pomysłu. Krótki, wiem. Przepraszam. Ale zawsze coś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro