28. Zdenerwowana Ula i podekscytowana Sara nowym dziennikarzem.
Po pracy poszłam z Arturem kupić prezent dla jego "prawie" dziewczyny. Przy okazji kupiłam sobie buty na wesele.
Po udanych zakupach zadzwonił do mnie Krzysiek z zaproszeniem na herbatkę. Oczywiście, przyjęłam je i teraz muszę iść na pieszo do niego, bo nie ma żadnego autobusu.
U Zalewskiego jestem po pół godzinie. Nie muszę dzwonić domofonem, bo starsza sąsiadka Krzyśka wychodzi na spacer ze swoim pieskiem, więc tylko łapię drzwi i wchodzę do bloku.
Idę szybko na drugie piętro i pukam do drzwi.
Krzysiek otwiera mi po krótkiej chwili.
-Hej-wita mnie uśmiechem.
-Cześć-wchodzę do środka i całuję go w policzek.-Jak się czujesz?
-A już lepiej. Dziękuję. A co u ciebie?
Zdejmuję płaszcz, a Krzysiek zabiera go ode mnie i wiesza na wieszaku obok. Nie wiem, o co chodzi, ale ostatnio stał się bardzo uprzejmy i kulturalny. Nie, żeby wcześniej taki nie był, ale teraz jeszcze bardziej, niż przedtem.
-A dobrze. Kupiłam buty na wesele!-chwalę się z uśmiechem i idę do salonu, gdzie siadam na kanapie.
-Świetnie-odpowiada. Jak tylko wspominam o weselu, zawsze się denerwuje i robi, jakby, smutny.-Herbaty?
-No właśnie na herbatę mnie zaprosiłeś-uśmiecham się.
Krzysiek idzie do kuchni zrobić herbaty, a ja rozglądam się po jego mieszkaniu. Jest mi dziwnie zimno i próbuję zidentyfikować źródło zimna.
Nagle zauważam przedziwną rzecz.
-Krzysiek?!-wołam go lekko zdenerwowana.
Wstaję z kanapy i szybkim krokiem idę zamknąć drzwi od balkonu. No ludzie, mamy zimę! Dlaczego on miał otwarte drzwi? W dodatku jest chory! Co za debil...
-Co jest?-pyta, wchodząc do salonu z dwoma kubkami herbaty. Stawia je na stoliku i patrzy na mnie.
-Możesz mi wyjaśnić, dlaczego ty miałeś otwarte drzwi od balkonu?!-krzyczę zła.
Niby to nic strasznego, ale mógł bardziej zachorować. To było strasznie nieodpowiedzialne!
-Co?-marszczy brwi.-Aaa... no tak. Paliłem papierosa, kiedy ty przyszłaś no i nie zamknąłem drzwi dobrze.
-Aha...-patrzę na niego.-Paliłeś papierosa. Na zewnątrz. A jesteś bardzo chory. Nie no, pewnie! Przecież to takie odpowiedzialne! I normalne! Wcale nie mogłeś bardziej zachorować!-krzyczę, wymachując rękami we wszystkie strony.-Ale z ciebie kretyn!
Zalewski podchodzi do mnie i rozkłada ręce, aby mnie przytulić.
-O nie! Nawet nie próbuj!-grożę mu palcem.-Jestem na ciebie niesamowicie wściekła!
-No już, już...-on sobie nic nie robi z tego, co mówiłam i mnie przytula.
-Puszczaj mnie!-próbuję się wyrwać mu, jednak on jest za silny, więc się poddaję.
-Uspokój się-szepcze mi do ucha. Zaczyna leciutko bujać się na boki, a ja wraz z nim.-Przecież nic się takiego nie stało.
-Jak nie? Możesz zachorować jeszcze bardziej-tłumaczę już spokojniej.
-Już, cicho, no już...-całuje mnie w czoło.-Jak ty się o mnie martwisz.
-Martwię się o każdą osobę, na której mi zależy-mówię.
-Ooo... Czyli zależy ci na mnie?
-Aha?-odsuwam się od niego.-Jeszcze pytasz. Debil...
-No żartuję przecież-znowu mnie przytula.
-No mam taką nadzieję.
Stoimy tak dłuższą chwilę. Szczerze, gdybym mogła, to bym go nie puszczała. Mogłabym tak stać i stać... Jednak on jest okropny i musi to przerwać.
-Chodź-odsuwa się ode mnie i obejmuje mnie ramieniem. Wracamy na kanapę.-Herbata wystygnie.
-Fakt-obejmuję jeden kubek dłońmi i wtulam się w niego.
U Krzyśka spędzam całą resztę dnia. Łatwo się domyśleć, że jak wracam do domu biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka.
Jeszcze przed zaśnięciem sprawdzam telefon. Dobrze, że to robię, bo mam wiadomość od Zalewskiego.
Od: Krzysiek
I jak tam? Bezpiecznie trafiłaś do domu?
O Jezu, jaki on jest słodki! Aż uśmiecham się do telefonu.
Do: Krzysiek
Tak. Cała, zdrowa i bezpieczna leżę w łóżku do spania.
Od: Krzysiek
A zatem dobranoc, piękna pani!
Znowu to robi... Mam już dość! Niech on takie rzeczy mówi tej dziewczynie, która mu się podoba, a nie mi!
Do: Krzysiek
Dobranoc, przystojny panie!
Od: Krzysiek
A weź, bo się zarumienię!
Do: Krzysiek
Dobranoc.
Od: Krzysiek
Dobranoc, Ula.
Odkładam telefon i zamykam oczy. Po chwili zasypiam.
Następnego dnia w pracy idę od razu do swojego biura ogarnąć zdjęcia tej Olgi z wczoraj.
Jak tylko siadam do biurka, wbiega Sara do mojego miejsca pracy.
-Puka się-mówię, nawet nie odwracając wzroku od komputera.
-Nowy dziennikarz w naszej redakcji-mówi podekscytowana, jednak na mnie nie robi to wrażenia.
-I? Co związku z tym?
-Wysoki, ciemne włosy, zadbany zarost, zielone oczy, widoczne kości policzkowe-nawija, jak nakręcona, a ja dalej jestem skupiona na pracy.-I co najważniejsze, nie ma obrączki!
-To, że nie ma obrączki, nie znaczy, że jest wolny-wzruszam ramionami.
-Musisz go poznać!-krzyczy, ignorując moją wczorajszą wypowiedź.
Przewracam oczami. Mam dość poznawania nowych chłopaków!
***
Dalej nie odpowiedziałam na te dwa pytania.
Pierwsze, od osoby, która nie chciała, żebym pisała jej nazwy. Nie wiem, dlaczego, ale uszanuję tę prośbę.
Pytanie brzmi: Kiedy i jak spotkałam się z twórczością Zalewskiego?
Pierwszy raz to była piosenka GrubSona "Złota kula". Ta piosenka leciała w telewizji. Pokochałam ją. Potem, kolejne spotkanie z twórczością Krzysia to były wakacje, rok 2018. Moja siostra go cały czas słuchała, a ja byłam u niej na tydzień. W tym problem, że jeśli ja mam posłuchać jakiegoś muzyka, to muszę to zrobić sama, bo inaczej mi się nie spodoba ta muzyka. I tak też było w wypadku Krzysia. Jednak potem usłyszałam utwór "Kurier" i piosenki z płyty "Zalewski śpiewa Niemena" i zakochałam się po prostu. Ta miłość trwa do teraz.
Drugie pytanie od podrozniczka_luka
Z jakiego jesteś miasta?
Tu Cię zaskoczę! Jestem ze wsi! Serio. Ogólnie wychowuję się na wsi, jednak kd tego września zaczęłam naukę w szkole średniej i musiałam częściowo przenieść się do mieszkanka do siostry do miasta, bo albo bym musiała dojeżdżać, albo mieszkać w akademiku, a moim rodzicom żadna z tych dwóch opcji nie odpowiadała. Podsumowując, jestem ze wsi, ale mieszkam w... Suwałkach! Generalnie, moja wieś jest około 40 kilometrów od Suwałk. Suwałki to ten rejon Polski, gdzie jest tak zimno, jakby ktoś nie ogarniał. Ale fajnie się mieszka i na wsi i w mieście. Nie narzekam aż tak.
Usatysfakcjonowane odpowiedziami?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro