22. Czy tata ma rację?
Dziś jadę do swojego rodzinnego domu ma święta, które swoją drogą będą za trzy dni.
Weterynarz powiedział, że z Kosmosem co raz lepiej i już tylko za tydzień musimy przyjść do niego na konsultację.
Kociak jest naprawdę słodki. Uwielbiam go. Każdy go kocha! A Krzysiek zwłaszcza.
Prezenty, które były dla osób, z którymi nie będę się widziała w Święta, już rozdałam. Teraz zostało tylko pójść do domu rodzinnego i spędzić ten czas z rodziną.
Strasznie zaniedbałam swój kontakt z rodzicami. Tak naprawdę to moje relacje z mamą i tatą są najgorsze, patrząc na ich kontakt z Natalią i Pauliną. Myślę, że to może wynikać z tego, że bardzo bałam się odrzucenia przez nich. Ja, jako jedyna, nie poszłam w muzykę, tylko w zupełnie coś innego.
Muszę to naprawić! Koniecznie! Brakuje mi tego.
Zabieram torbę z rzeczami. Do transportera wkładam Kosmosa. Ubieram płaszcz i buty i dzwonię po taksówkę. Oczywiście, jest problem, bo chcę jechać z kotem! Co komu to przeszkadza? Rozumiem, uczulenie. Ale jeśli ktoś jest zdrowy? Nie rozumiem ludzi.
Po chwili przyjeżdża taksówka i jadę do domu rodzinnego.
Na miejscu jesteśmy po dwudziestu minutach. Płacę i wychodzę.
Dzwonię dzownkiem i po chwili otwiera mi mama.
-Cześć, córciu!-krzyczy i mnie przytula.
-Hej, mamo-całuję ją w policzek i wchodzę do środka.
Zdejmuję płaszcz i buty.
-Pokazuj tego swojego kotka!-klaszcze w dłonie.
Otwieram transporter, a Kosmos wyskakuje ze środka i miauczy.
-Ale słodki!-mama bierze go na ręce i uśmiecha się.
-Gdzie tata?-pytam.
-W salonie-odpowiada, nieodrywając wzroku od kota.
Idę do salonu, gdzie tata siedzi na fotelu i czyta książkę.
-Cześć, tato-witam się z nim cicho.
-Ula, kochana moja!-zdejmuje okulary i podchodzi do mnie. Zamyka mnie szczelnie w swoich ramionach.
Mama robi nam herbatę i siadamy w jadalni.
-Opowiadaj-zaczyna mama.-Co tam u ciebie?
-Jak praca?-dodaje tata.
-Dobrze-uśmiecham się krzywo. Nie mogę zapomnieć o takich sprawach, jak Krzysiek czy właśnie to, jak zaniedbałam kontakt z rodzicami.
-A jak z kotem?-pyta mama.-Męczy już troszkę?
-Troszkę tak. Zwłaszcza rano, wtedy najbardziej lubi się bawić-śmieję się, jednak jest to wymuszony śmiech.
-Kochanie, jesteś zmęczona-tata łapie mnie za dłoń.-Idź się połóż, prześpij się.
-Masz rację, tato. Wypiję herbatę tylko i pójdę.
Kończę herbatę, przy czym rozmawiam z rodzicami o jakichś głupotach.
Tak, jak wcześniej mówiłam, idę do swojego strarego pokoju.
Mój pokój, podobnie jak Natalii i Pauliny, jest taki, jaki go zostawiłam, kiedy wyprowadzałam się. Wiele rzeczy pozabierałam, ale niektóre zostały. Zapytałam kiedyś o to mamę. Powiedziała, że chce, żebyśmy pamiętały, że zawsze możemy tu wrócić, że to jest nasz dom. Zabawne. Wiemy o tym doskonale. Mimo wszystko, wiem, że zawsze mogę zwrócić się do nich z prośbą o radę, czy po prostu o pomoc. Ale mama chce, żebyśmy o tym pamiętały.
Wchodzę do pokoju. Na drzwiach przyklejone są moje zdjęcia z różnymi osobami. Z Pauliną, Natalią, przyjaciółkami ze szkół czy innych miejsc. Jest kilka zdjęć z koncertów lub innych wyjść z rodziną czy znajomymi. Jest nawet zdjęcie z moim pierwszym chłopakiem. Nawiasem mówiąc, nikt go nie lubił. Zdjęcia przyklejam od kiedy skończyłam czternaście lat. Robię to do tej pory, dlatego są zdjęcia z Sarą i Arturem.
Uśmiecham się, patrząc na te drzwi. Lubię zdjęcia. Łapią one momenty. Dzięki nim nie zapomnimy tych niesamowitych chwil. Między innymi, dlatego wybrałam taki zawód.
Od zawsze w moim pokoju było pełno zdjęć. Czy to na ścianie, czy w ramkach na biurku, czy właśnie na drzwiach.
Na regałach są poukładane książki, których nie zabrałam. Moje pierwsze mieszkanie było naprawdę małe, wynajmowałam je z koleżanką. Nie miałam miejsca na wszystkie książki, ale zabiorę je. Nawet niedługo.
Kładę się na jednoosobowe łóżko z żółtą pościelą.
Ściany pokoju są białe, podobnie jak poniszczone meble. Uśmiecham się na wspomnienie wszystkich chwil, które miały tu miejsce.
Po chwili zasypiam.
Budzi mnie tata, który wchodzi do pokoju z herbatą i ciastem.
-Cześć, tato-uśmiecham się zaspana.
-Hej. Obudziłem cię?-krzywi się.
-Nic nie szkodzi. I tak powinnam wstawać.
-Mama kazała przynieść ci herbatę i ciasto-stawia kubek i talerzyk z ciastem na szafkę nocną.
-Dziękuję.
Siadam na łóżku, a tata obok mnie.
-Skarbie-zaczyna.-Co się dzieje?
-Nic-wzruszam ramionami.-Wszystko w porządku.
-Starego ojca nie oszukasz. Mów-uśmiecha się.-Chłopak, tak?
Wzdycham tylko.
-No bo jest taki jeden...-zaczynam.
-Wiedziałem!-klaszcze w dłonie.-Kiedy go poznam?
-Jemu podoba się inna-mówię cicho.
-Jak to?-dziwi się.
Opowiadam mu, jak Krzysiek zaśpiewał mi "Folyn".
-A jak zachowuje się w stosunku do ciebie?-pyta.
-Dziwnie-biorę herbatę i upijam łyk.-Kiedyś jedliśmy kolację. Siedział na przeciwko mnie. O coś go zapytałam, a ten patrzył mi w oczy. Tak patrzył, patrzył i powiedział, że mam ładne oczy. Potem dodał, że szkoda, że tak często ktoś mówi mi komplementy.
Tata się tylko uśmiechnął.
-A to mi dał na Święta-pokazałam wisiorek.-I kiedy powiedziałam, że jest ładny, powiedział "ładny wisiorek dla ładnej dziewczyny" czy jakoś tak. Cały czas mnie przytula i w ogóle. A kiedy Daniel mnie zaprosił na wesele, bo zaprosił, to zachowywał się tak, jakby był zazdrosny. Niby powiedział, że to dlatego, bo nie zna Daniela i martwi się o mnie... No ale...
-Wiesz co?-zaczyna tata, ale mu przerywam.
-Tato, czy on nie powinien tak zachowywać się w stosunku do tej dziewczyny, co mu się podoba?
-Kochanie...
-Znaczy, powiedział, że ćwiczy na mnie, no ale nie powinien tak robić.
-Ula...
-Przecież to działa na mnie jeszcze gorzej...!
-Córciu...
-Tato, pomóż mi! Inaczej zwiariuję!
-Ulka!
Patrzę na niego zdziwiona.
-Posłuchaj mnie...-bierze moją dłoń.-On zachowuje się tak w stosunku do ciebie, bo to ty jesteś tą dziewczyną.
Marszczę brwi.
-W sensie, tą, co mu się podoba?-tata kiwa głową, a ja robię grymas na twarzy.-Niee... To niemożliwe.
-Dlaczego?
-No bo... My się przyjaźnimy-patrzę na herbatę.
-Wiesz przecież, że według mnie przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
-Wiem, ale...-nie wiem, co powiedzieć.
-Pomyśl o tym-uśmiecha się.-Jak ma na imię?
-Krzysiek.
-Hmm... Ładnie.
-Tato, ale to nie wszystko...-mówię cicho.
-Tak?-patrzy na mnie.
Mówię mu o tym, że źle się czuję z tym, jak zaniedbałam kontakt z nimi.
-Wszystko da się nadrobić-całuje mnie w czoło i wychodzi.
Nie wiem, co mam myśleć. Czy tata może mieć rację z Krzyśkiem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro