Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Natalia szuka sojuszników

Od spotkania z Krzyśkiem minął tydzień. Natalia na razie nic nie mówiła, więc się bardzo cieszę.
Budzę się o jedenastej. Zaraz po przebudzeniu, wiem, że mam tak zwany leniwy dzień.
Na moje usta wpełza uśmiech, gdy przypominam sobie, że mam wolne w pracy.
Leżę i myślę. Dochodzę do wniosku, że nigdzie dzisiaj nie będę wychodziła.
Wstaję z łóżka. Podchodzę do szafy. Wybieram szarą koszulkę ze słonecznikiem i czarne getry. Biorę jeszcze bieliznę i idę do łazienki wziąć długi, ciepły prysznic. Po umyciu i ubraniu się, robię z włosów luźnego koka. Zakładam jeszcze puchate, żółte kapcie i idę do kuchni.
Otwieram lodówkę, która jest prawie całkowicie pusta.
Super.
Decyduję się na najlepszy pomysł w mojej sytuacji i robię sobie czekoladowe płatki z mlekiem.  Oczywiście szykuję zbożową kawę. Nigdy nie smakowała mi zwykła kawa, ale za to zbożową polubiłam od pierwszego kubka.
Z płatkami i kawą, siadam na kanapie w salonie. Śniadanie odstawiam na stolik. Na kolana biorę laptopa i zaczynam pracować nad zdjęciami do artykułu mojej koleżanki z redakcji.
Praca pochłania mnie całkowicie, do momentu, gdy słyszę dzwonek telefonu.
Odstawiam laptopa i kubek z kawą i biegnę po telefon.
Wzdycham głośno, gdy widzę, że dzwoni Natalia.
O nie... Pewnie wymyśliła coś w sprawie z Krzyśkiem.
-Halo?-odbieram.
-Cześć, siostra!-mówi szczęśliwa.-Co robisz?
-Pracuję.
-A o której będziesz w domu?-pyta.
-Mam dziś wolne.
-Ooo... I pracujesz? Zawsze wiedziałam, że jesteś dziwna. No ale nieważne. Tak sobie pomyślałam, może wpadniemy do ciebie z Pauliną?
-No dobra. O której?
-Siedemnasta pasuje?
-Dobra.
-To do zobaczenia-rozłącza się.
-Taa... super-mówię do siebie.
Nie żebym się nie cieszyła. Bardzo lubię wizyty Natalii i Pauliny, ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie mam na nic ochoty.
Wzdycham ciężko i idę do kuchni. Zaglądam do wszystkich szafek, w których trzymam słodycze i inne przekąski. Znajduję jedynie paczkę owocowych żelek i paczkę prażynek solonych.
Wracam do sypialni. Zakładam skarpetki. Rozczesuję włosy i zaplatam warkocza.
Zabieram jeszcze szmacianą torbę, do której wkładam telefon i portfel i idę do przedpokoju.
Zakładam czarne botki i żółty płaszcz. Chwytam klucze od mieszkania i mój biało-granatowo-niebieki szalik i wychodzę z domu.
Do sklepu mam niecałe dziesięć minut spacerkiem.
Kiedy dochodzę do sklepu od razu kieruję się na dział alkoholowy.  Zastanawiam się, czy wziąć wino białe czy czerwone. Ja i Paulina wolimy czerwone, a Natalia białe. Chwila... Natalia jest w ciąży. Nie może pić alkoholu. Chwytam butelkę czerwonego wina i idę dalej. Biorę jeszcze dwie paczki chipsów, dwie czekolady i jeszcze kilka innych słodyczy. Do koszyka wkładam jedną butelkę soku pomarańczowego i jedną soku jabłkowego.
Wkładam do koszyka jeszcze kilka rzeczy do lodówki i idę w stronę kasy.
Wykładam zakupy.
-Ooo... Moja ulubiona klientka-wita się ze mną kasjer, który od jakiegoś czasu próbuje mnie poderwać.-Jak dzień mija?
Mijał dobrze, dopóki cię nie zobaczyłam 
-Dzień dobry. Dobrze, dziękuję-uśmiecham się sztucznie.
Kasjer jest wysokim, szczupłym blondynem o jasnych niebieskich oczach. Przystojny, ale nie mój typ.
Bo tobie podoba się niski facet z ciemnymi włosami i czekoladowymi oczami.
Zamknij się.
-Może umówisz się ze mną?-pyta kasjer, dając mi resztę i paragon.
-Po pierwsze, nie-mówię, pakując zakupy.-Po drugie, nie przeszliśmy na "ty". I po trzecie, do widzenia.
Patrzę na niego zrezygnowana i wychodzę ze sklepu.
Kiedy wracam do mieszkania przygotowuję wszystko na przyjście sióstr.
Chipsy wsypałam do miski, podobnie zrobiłam ze słodyczami. Na stoliku w salonie postawiłam trzy kieliszki do wina, butelkę trunku i dzbanek z sokiem pomarańczowym.
Pół godziny przed odwiedzinami zamówiłam dwie pizze.
Usiadłam na kanapie i czekałam na siostry.
Punktualnie o siedemnastej w moich drzwiach stają Paulina i Natalia.
-Cześć, kochana-Natalia całuje mnie w policzek i wpycha mi się do środka.
-Hej-uśmiecham się do Pauliny i wpuszczam ją do mieszkania.
Paulinka daje mi buziaka i zdejmuje kurtkę i buty.
-Gdzie jest mamusia?-pytam, kiedy zauważam, że nie ma przy nas Natalii.
-Jestem w kuchni!-słyszę Natalkę.
Idziemy tam wraz z Pauliną. Nati robi sobie kanapkę z serem i ogórkiem.
-Poczęstowałam się-mówi.
-Zaraz będzie pizza-zaplatam ręce na piersiach. Jak na zawołanie, rozlega się dzwonek do drzwi.-O właśnie.
Otwieram drzwi dostawcy pizzy. Płacę i niosę nasze jedzenie do salonu. Kładę pudełka na stoliku i idę po talerzyki.
Natalka biegnie do salonu z kanapką w dłoni. Otwiera jedno pudełko i się cieszy, jak głupia.
-Jeżeli tak wygląda ciąża, to ja nie chcę-mówię siadając koło niej. Paulina siada na przeciwko nas.
-Ale ja nie będę piła-mówi Paulina.
Patrzę na nią zdziwiona.
-Boo?-pytam, marszcząc brwi.
-Boo... ja też jestem w ciąży.
O kurdeee...
-Ale super! O jejku, ale się cieszę!-krzyczy Natalia. Podchodzi do Pauliny i ją przytula.
Będę ciocią. Podwójnie!
-Zajebiście!-krzyczę i przytulam siostrę.
Jemy pizzę, rozmawiamy i śmiejemy się.
***
-A już wymiotowałyście?-pytam Natalie.
Jestem w połowie butelki wina. Wyjątkowo zaczął mnie interesować temat ciąży.
-Nie, ale mam mdłości-odpowiada Natalia-A ty, Paulinka?
-Ja jeszcze nie.
-A...-już miałam zadać kolejne pytanie, ale przerwała mi Natalia.
-Dość o nas. Paulina nie wie, a trzeba jej powiedzieć.
-O czym trzeba mi powiedzieć?-pyta Paula.
-Właśnie?-patrzę na Nati.
-Bo Uliii... podoba się Krzysiek.
Przewracam oczami.
-Ooo... Cudnie!-Paulinka klaszcze w dłonie.
Nie wierzę.
-Nie podoba, tylko...
-Mówiłaś, że podoba-wskazuje na mnie palcem.
-No jest przystojny i fajny, ale "podoba" to za dużo powiedziane.
-Nieważne. Pozwoliła mi ich ogarnąć!-klaszcze w ręce szczęśliwa.
-Ale super!-uśmiecha się Paulinka.
-Ja pierdziele, pozwoliłam spróbować-przypominam.
-Jedno i to samo-Nati macha na mnie ręką, po czym patrzy na naszą siostrę.-A ty musisz mi pomóc.
-No jasne!
Wzdycham zdegustowana i wypijam zawartość mojego kieliszka.
To ciężko będzie przejść.
***
Mam wystarczająco dużo rozdziałów, żeby już teraz zacząć pisać. Mam nadzieję, że ktoś się cieszy?
Rozdziały będę wstawiała raz w tygodniu, ale nie mam ustalonego jednego dnia (nie musi to być niedziela, to będą różne dni).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro