2. Natalia szuka sojuszników
Od spotkania z Krzyśkiem minął tydzień. Natalia na razie nic nie mówiła, więc się bardzo cieszę.
Budzę się o jedenastej. Zaraz po przebudzeniu, wiem, że mam tak zwany leniwy dzień.
Na moje usta wpełza uśmiech, gdy przypominam sobie, że mam wolne w pracy.
Leżę i myślę. Dochodzę do wniosku, że nigdzie dzisiaj nie będę wychodziła.
Wstaję z łóżka. Podchodzę do szafy. Wybieram szarą koszulkę ze słonecznikiem i czarne getry. Biorę jeszcze bieliznę i idę do łazienki wziąć długi, ciepły prysznic. Po umyciu i ubraniu się, robię z włosów luźnego koka. Zakładam jeszcze puchate, żółte kapcie i idę do kuchni.
Otwieram lodówkę, która jest prawie całkowicie pusta.
Super.
Decyduję się na najlepszy pomysł w mojej sytuacji i robię sobie czekoladowe płatki z mlekiem. Oczywiście szykuję zbożową kawę. Nigdy nie smakowała mi zwykła kawa, ale za to zbożową polubiłam od pierwszego kubka.
Z płatkami i kawą, siadam na kanapie w salonie. Śniadanie odstawiam na stolik. Na kolana biorę laptopa i zaczynam pracować nad zdjęciami do artykułu mojej koleżanki z redakcji.
Praca pochłania mnie całkowicie, do momentu, gdy słyszę dzwonek telefonu.
Odstawiam laptopa i kubek z kawą i biegnę po telefon.
Wzdycham głośno, gdy widzę, że dzwoni Natalia.
O nie... Pewnie wymyśliła coś w sprawie z Krzyśkiem.
-Halo?-odbieram.
-Cześć, siostra!-mówi szczęśliwa.-Co robisz?
-Pracuję.
-A o której będziesz w domu?-pyta.
-Mam dziś wolne.
-Ooo... I pracujesz? Zawsze wiedziałam, że jesteś dziwna. No ale nieważne. Tak sobie pomyślałam, może wpadniemy do ciebie z Pauliną?
-No dobra. O której?
-Siedemnasta pasuje?
-Dobra.
-To do zobaczenia-rozłącza się.
-Taa... super-mówię do siebie.
Nie żebym się nie cieszyła. Bardzo lubię wizyty Natalii i Pauliny, ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie mam na nic ochoty.
Wzdycham ciężko i idę do kuchni. Zaglądam do wszystkich szafek, w których trzymam słodycze i inne przekąski. Znajduję jedynie paczkę owocowych żelek i paczkę prażynek solonych.
Wracam do sypialni. Zakładam skarpetki. Rozczesuję włosy i zaplatam warkocza.
Zabieram jeszcze szmacianą torbę, do której wkładam telefon i portfel i idę do przedpokoju.
Zakładam czarne botki i żółty płaszcz. Chwytam klucze od mieszkania i mój biało-granatowo-niebieki szalik i wychodzę z domu.
Do sklepu mam niecałe dziesięć minut spacerkiem.
Kiedy dochodzę do sklepu od razu kieruję się na dział alkoholowy. Zastanawiam się, czy wziąć wino białe czy czerwone. Ja i Paulina wolimy czerwone, a Natalia białe. Chwila... Natalia jest w ciąży. Nie może pić alkoholu. Chwytam butelkę czerwonego wina i idę dalej. Biorę jeszcze dwie paczki chipsów, dwie czekolady i jeszcze kilka innych słodyczy. Do koszyka wkładam jedną butelkę soku pomarańczowego i jedną soku jabłkowego.
Wkładam do koszyka jeszcze kilka rzeczy do lodówki i idę w stronę kasy.
Wykładam zakupy.
-Ooo... Moja ulubiona klientka-wita się ze mną kasjer, który od jakiegoś czasu próbuje mnie poderwać.-Jak dzień mija?
Mijał dobrze, dopóki cię nie zobaczyłam
-Dzień dobry. Dobrze, dziękuję-uśmiecham się sztucznie.
Kasjer jest wysokim, szczupłym blondynem o jasnych niebieskich oczach. Przystojny, ale nie mój typ.
Bo tobie podoba się niski facet z ciemnymi włosami i czekoladowymi oczami.
Zamknij się.
-Może umówisz się ze mną?-pyta kasjer, dając mi resztę i paragon.
-Po pierwsze, nie-mówię, pakując zakupy.-Po drugie, nie przeszliśmy na "ty". I po trzecie, do widzenia.
Patrzę na niego zrezygnowana i wychodzę ze sklepu.
Kiedy wracam do mieszkania przygotowuję wszystko na przyjście sióstr.
Chipsy wsypałam do miski, podobnie zrobiłam ze słodyczami. Na stoliku w salonie postawiłam trzy kieliszki do wina, butelkę trunku i dzbanek z sokiem pomarańczowym.
Pół godziny przed odwiedzinami zamówiłam dwie pizze.
Usiadłam na kanapie i czekałam na siostry.
Punktualnie o siedemnastej w moich drzwiach stają Paulina i Natalia.
-Cześć, kochana-Natalia całuje mnie w policzek i wpycha mi się do środka.
-Hej-uśmiecham się do Pauliny i wpuszczam ją do mieszkania.
Paulinka daje mi buziaka i zdejmuje kurtkę i buty.
-Gdzie jest mamusia?-pytam, kiedy zauważam, że nie ma przy nas Natalii.
-Jestem w kuchni!-słyszę Natalkę.
Idziemy tam wraz z Pauliną. Nati robi sobie kanapkę z serem i ogórkiem.
-Poczęstowałam się-mówi.
-Zaraz będzie pizza-zaplatam ręce na piersiach. Jak na zawołanie, rozlega się dzwonek do drzwi.-O właśnie.
Otwieram drzwi dostawcy pizzy. Płacę i niosę nasze jedzenie do salonu. Kładę pudełka na stoliku i idę po talerzyki.
Natalka biegnie do salonu z kanapką w dłoni. Otwiera jedno pudełko i się cieszy, jak głupia.
-Jeżeli tak wygląda ciąża, to ja nie chcę-mówię siadając koło niej. Paulina siada na przeciwko nas.
-Ale ja nie będę piła-mówi Paulina.
Patrzę na nią zdziwiona.
-Boo?-pytam, marszcząc brwi.
-Boo... ja też jestem w ciąży.
O kurdeee...
-Ale super! O jejku, ale się cieszę!-krzyczy Natalia. Podchodzi do Pauliny i ją przytula.
Będę ciocią. Podwójnie!
-Zajebiście!-krzyczę i przytulam siostrę.
Jemy pizzę, rozmawiamy i śmiejemy się.
***
-A już wymiotowałyście?-pytam Natalie.
Jestem w połowie butelki wina. Wyjątkowo zaczął mnie interesować temat ciąży.
-Nie, ale mam mdłości-odpowiada Natalia-A ty, Paulinka?
-Ja jeszcze nie.
-A...-już miałam zadać kolejne pytanie, ale przerwała mi Natalia.
-Dość o nas. Paulina nie wie, a trzeba jej powiedzieć.
-O czym trzeba mi powiedzieć?-pyta Paula.
-Właśnie?-patrzę na Nati.
-Bo Uliii... podoba się Krzysiek.
Przewracam oczami.
-Ooo... Cudnie!-Paulinka klaszcze w dłonie.
Nie wierzę.
-Nie podoba, tylko...
-Mówiłaś, że podoba-wskazuje na mnie palcem.
-No jest przystojny i fajny, ale "podoba" to za dużo powiedziane.
-Nieważne. Pozwoliła mi ich ogarnąć!-klaszcze w ręce szczęśliwa.
-Ale super!-uśmiecha się Paulinka.
-Ja pierdziele, pozwoliłam spróbować-przypominam.
-Jedno i to samo-Nati macha na mnie ręką, po czym patrzy na naszą siostrę.-A ty musisz mi pomóc.
-No jasne!
Wzdycham zdegustowana i wypijam zawartość mojego kieliszka.
To ciężko będzie przejść.
***
Mam wystarczająco dużo rozdziałów, żeby już teraz zacząć pisać. Mam nadzieję, że ktoś się cieszy?
Rozdziały będę wstawiała raz w tygodniu, ale nie mam ustalonego jednego dnia (nie musi to być niedziela, to będą różne dni).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro