Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Zazdrosny Krzyś i komplementy.

Krzysiek bardzo chciał się spotkać. Nie wiem, po co. Sam nie podał jakiegoś konkretnego powodu. Powiedział tylko tyle, że "stęsknił się". Mimo, że nie miałam ochoty na spotkania z kimkolwiek, zgodziłam się. No bo jak mu odmówić?
Zaprosiłam go na obiad, który musimy razem ugotować.
-Hej-uśmiecha się do mnie, kiedy wchodzi do mieszkania.
-Cześć-całuję go w policzek.
Krzysiek zdejmuje kurtkę i buty i idziemy do kuchni.
-Co gotujemy?-pyta, opierając się tyłem o blat
-Hmm... Kurczak z ryżem i warzywami?-proponuję.
-Jak dla mnie, może być. Jestem taki głodny, że zjem wszystko normalnie.
Śmieję się cicho i biorę się za przygotowywanie obiadu.
Krzysiek oczywiście mi pomaga. Znaczy, stara się pomagać, bo kucharzem to on jest średnim i bardziej przeszkadza, niż pomaga. Od razu mi powiedział, że średnio gotuje i bardziej będzie mi zawadzał.
-Wiesz co?-patrzę na niego.-Masz rację. Bardziej przeszkadzasz, niż pomagasz, bez urazy. Lepiej będzie, jak usiądziesz i grzecznie poczekasz.
-Jak dobrze...-wzdycha i siada przy stole.-To opowiadaj, co u ciebie?
-Daniel mnie zaprosił na wesele swojej kuzynki-mówię.
-Daniel?-pyta.
Odwracam się do niego.
-No Daniel. Nie mówiłam ci o Danielu?
-Nie? Kim jest Daniel?
-Daniel to mój przyjaciel-wzruszam ramionami i wracam do robienia obiadu.
-Przyjaciel?
Krzysiek staje obok mnie i obserwuje każdy mój ruch.
-No przyjaciel, mówię ci przecież-śmieję się cicho.
-Aaa nie mógł zaprosić kogoś innego, tylko musiał ciebie?
To się już zaczyna robić dziwne. Tak wypytuje o Daniela i teraz jeszcze to?
Patrzę na niego zdziwiona.
-Dlaczego miałby mnie nie zapraszać? Przyjaźnimy się, to chyba normalne. Nie ma dziewczyny, więc chyba logiczne, że mnie zaprosił. Kogo miałby innego zaprosić?
-Kogokolwiek?-wzrusza ramionami.
-Krzysiek, nie bądź zazdrosny o mojego przyjaciela. Ty też jesteś moim przyjacielem, ale nie mogę zamykać się na innych ludzi-mówię ze śmiechem.
Krzysiek również się śmieje, ale ten śmiech jest nerwowy. Drapie się po karku i spuszcza wzrok.
-Nie, no co ty? Nie o to mi chodziło-tłumaczy się zmieszany.
-Tak? A o co?
-Nie znam tego całego Daniela i martwię o ciebie-obejmuje mnie ramieniem.-Nie chcę, żeby jakiś facet cię skrzywdził.
-Krzyś, może to i jest wesele, ale nie moje i Daniela, tylko jego kuzynki-uśmiecham się do niego.-Poza tym, jestem dorosłą kobietą i potrafię o siebie zadbać.
-No w to nie wątpię.
-Ale dziękuję-całuję go w policzek.
-Za co?-marszczy brwi.
-Za to, że się tak o mnie martwisz.
-To raczej logiczne. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele martwią się o siebie, no nie?
-No tak.
Krzysiek posyła mi szeroki uśmiech i wraca na swoje miejsce, a ja kończę gotować obiad.
Kiedy nasz kurczaczek jest gotowy, siadam na przeciwko Krzyśka i jemy.
-Kiedy to wesele?-pyta nagle.
-Za miesiąc, a kiedy dokładnie to nie wiem. A co?
-Tak pytam.
-Kiedy znowu mi coś zaśpiewasz?-patrzę prosto w jego śliczne oczy, w kolorze czekolady.-Spodobało mi się.
Krzysiek odwzajemnia moje spojrzenie i tak siedzimy chwilę, wpatrując się sobie w oczy. Ja w jego czekoladowe, on w moje ciemno-zielone. Aż mnie deszcz przechodzi.
-Masz ładne oczy-mówi.
Mrugam kilka razy.
Co proszę?
-O... Emm... Dziękuję-uśmiecham się i wpatruję się w swój talerz.
Krzysiek śmieje się cicho.
-Nigdy nie widziałem takich.
-To jak z tym śpiewaniem?-wracam do poprzedniego tematu.
Zalewski wybucha głośnym śmiechem.
-Nie lubisz jak ktoś ci mówi komplementy, co?-podnoszę wzrok na niego.
-No nie bardzo. Nie jestem przyzwyczajona.
-A szkoda...-patrzy na mnie z uśmiechem, a ja znowu obserwuję swojego kurczaka i ryż.-Kiedy ci coś zaśpiewam, tak? Hmm... Może niedługo. Nie wiem jeszcze.
-Będę czekać.
Kończymy obiad. Muzyk spędza ze mną jeszcze pół godziny, po czym wychodzi.
Kiedy tylko zamykam za nim drzwi, idę do salonu i rzucam się na kanapę.
-O. Mój. Boże-szepczę do siebie.
O co mu chodzi? Przecież jest jakaś dziewczyna, która mu się podoba. To dlaczego mówi mi takie rzeczy? Powinien mówić to tamtej szczęściarze, a nie mi! No ludzie!... I weź tu zrozum tego facet! A mówią, że to kobietę ciężko zrozumieć!
***
podrozniczka_luka zadowolona z "nagrody"? Pierwszy raz w tak krótkim czasie napisałam rozdział do tego opowiadania. Cztery przerwy i jedna wolna lekcja. Wow! Jestem w szoku! Nie wiedziałam, że ja tak potrafię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro