Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

92. Trochę sielanki, ale znów nie będziecie mogły spać.

   -Daniela, on tu był.
-Że co?!-krzyczę zdenerwowany, co jest złym pomysłem, bo Ula cała się spina i zaczyna na nowo płakać.-Uluś, Skarbie, już, nie płacz.
-Ale jesteś zły i...-nie może skończyć zdania, ponieważ zanosi się płaczem.
-Nie jestem zły na ciebie, Ula-całuję jej skroń.
-Ale krzyczysz-mówi cicho, zaciskając palce na mojej bluzie.
-Już nie będę-łapię jej dłoń i całuję jej wierzch.
-Obiecujesz?
-Obiecuję, Ula, obiecuję-gładzę jej dłoń kciukiem.-Ale już nie płacz, dobrze?
-Postaram się.

   Siedzimy tak jeszcze dłuższą chwilę, aż Ula uspokaja się całkowicie. Odsuwa się ode mnie i spogląda na mnie czerwonymi oczami. Ociera swoje policzki od łez i znów się do mnie przytula.

   Wstaję z Ulą na rękach i idę do jej pokoju. Po drodze zauważam Radka, który siedzi przy stole w kuchni i pije herbatę. Kładę Ulę na łóżku i siadam obok niej.

   -Prześpij się może trochę, co?-proponuję cicho.
-Nie-odpowiada szybko.-Nie chcę.
-Ula, musisz odpocząć.
-Ale... ja się boję...
-Boisz się, że znów będziesz miała koszmar?-kładę dłoń na jej policzku i gładzę go kciukiem. Potwierdza skinieniem głowy.-Jak coś, będę tu, cały czas.
-Położysz się ze mną?-prosi smutnym tonem.
-Pewnie-uśmiecham się delikatnie.

   Kładę się obok niej, wcześniej zdejmując bluzę. Ula wtula się we mnie od razu. Przybiega do nas Kosmos i kładzie się obok nas. Blondynka drapie go za uchem, na co lekko się uśmiecham.

   -Nie chce mi się spać-mówi po kilku minutach.
-A co chcesz porobić?-pytam, odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy.
-Nie wiem... możemy się poprzytulać, a ja zapomnę o tym śnie?
-Dobry pomysł. Może zrobię ci herbatę, hmm?
-Jakbyś był tak miły...-odsuwa się.
-Pewnie, dla ciebie wszystko.

   Wstaję z łóżka i idę do kuchni. Gdy wstawiam wodę na herbatę, słyszę, że Radek gdzieś wychodzi. Idę do przedpokoju i patrzę na niego z założonymi rękoma.

   -Wybierasz się gdzieś?-pytam, unosząc brwi.
-Idę na rozmowę o pracę-tłumaczy, zapinając kurtkę.
-A, to sorry. Myślałem, że zostawiasz Ulę w takim stanie, ale jeśli chodzi o pracę, to możesz iść-uśmiecham się lekko, co odwzajemnia.-Słuchaj... może dam ci swój numer? Jakby była taka sytuacja, jak dziś szybko byś dał mi znać, co?
-Jasne, dobry pomysł-daje mi swój telefon. Zapisuję mu swój numer i z uśmiechem oddaję mu komórkę.-Dobra, lecę.
-No cześć, powodzenia.

   Wracam do kuchni. Robię ulubioną herbatę. W szafce znajduję paczkę ukochanych żelek Uli. Torebkę słodyczy biorę w zęby, herbatkę w dłonie i powoli idę do sypialni Uli.

   -Już jestem-mówię z zaciśniętymi zębami.
-Co masz w buzi?-pyta Ula ze śmiechem.
-Żelki.
-Ooo, super!

   Podchodzę do łóżka pewnym krokiem, przez co gorący napój wylewa mi się w niewielkiej ilości na palce.

   -Cholera jasna...-syczę z powodu delikatnego szczypania na palcach.
-Co jest?-pyta. Podnosi się do pozycji siedzącej i zabiera mi z buzi żelki.
-Oparzyłem się-mówię lekceważącym tonem. Stawiam kubek na stoliku nocnym i siadam obok Uli.
-Biedny.

   Ula wtula się we mnie. Z uśmiechem obejmuję ją ramieniem. Blondynka otwiera paczkę żelek. Zjada jednego i jednego wkłada mi do buzi.

   -Boli?-odzywa się.
-Co takiego?-marszczę brwi.
-No oparzyłeś się. Pytam, czy nadal boli?-spogląda na mnie.
-Aaa, o to chodzi. Już nie boli.
-Pokaż-Ula bierze moją lewą dłoń, która najbardziej ucierpiała. Ogląda dokładnie palce, po czym całuje opuszek palca wskazującego, środkowego i serdecznego.-Lepiej?
-Zdecydowanie-uśmiecham się.

   Ula bierze kubek z herbatą i upija łyk, po czym wraca do poprzedniej pozycji. Opieram policzek na jej głowie. Przymykam oczy i rozkoszuję się czasem spędzonym z ukochaną.

   -Krzysieek-odzywa się.
-Hmm?-mruczę leniwym głosem.
-Bo wcześniej... nazwałeś mnie tak... od mojego imienia... jak to szło?-spogląda na mnie i upija łyk herbaty.
-Chodzi ci o "Uluś"?-przypominam sobie.
-O właśnie!
-A co? Nie podoba ci się?-pytam i całuję ją w czoło.
-No właśnie nie, jest super. Możesz tak na mnie mówić-uśmiecha się.
-Dobrze, Uluś-śmieję się delikatnie, a ona ze mną.
-Obejrzymy jakiś film?-proponuje.
-Z tobą zawsze.

   Ula wstaje z łóżka i idzie po laptopa. Siada tak, jak wcześniej. Wybieramy film i wtuleni w siebie oglądamy.

   Ula bardzo szybko kończy swoją herbatę i żelki, ale przynosi za to ciastka. Humor jej się poprawił. Widzę, że jest trochę przygnębiona, ale jednak uśmiecha się szczerze.

   Jestem ciekaw, o co chodzi z Danielem, ale postawiam zapytać o to później. Na razie Ula musi odpocząć.

   W połowie filmu orientuję się, że Ula zasneła. Delikatnie układam ją na łóżku i przykrywam kołdrą. Blondynka mruczy coś, obraca się na drugi bok, ale się nie budzi. Wyłączam film. Zabieram kubek po herbacie, pustą torebkę po żelkach i opakowanie po ciastkach, i idę do kuchni. Śmiecie wyrzucam do kosza, a kubek stawiam do zlewu.

   Nagle słyszę dźwięk przychodzącego połączenia. Wyjmuję telefon z tylnej kieszeni spodni. Wzdycham, gdy na wyświetlaczu pojawia się imię managerki Brodki. Niechętnie odbieram.

   -Halo?-odzywam się pierwszy.
-Cześć, masz czas, aby się spotkać?-pyta szczęśliwym tonem.
-Dzisiaj nie ma szans, a co?
-Wiesz, będziemy grać koncert i sobie pomyśleliśmy...
-Możemy się spotkać jutro i mi wszystko opowiesz?-przerywam jej i proponuję.
-Jak dla mnie pasuje.

   Dogadujemy miejsce i godzinę spotkania, po czym się rozłączam. Opieram się o blat i głośno wzdycham. Nie wiem, czy powinienem jechać gdziekolwiek, kiedy Ula jest w takim stanie? I nie wiem, czy chcę spędzać czas z Olgą?

   -Co się stało?-do kuchni wchodzi zaspana Ula. W potarganych włosach wygląda tak uroczo, że nie mogę się nie uśmiechnąć.
-Nic takiego-odpowiadam cicho.
-Przytul mnie-Ula staję przede mną, a ja bez wahania biorę ją w moje objęcia.-Przytul, a nie duś.
-Kocham cię, wiesz?-mówię, rozluźniając uścisk.
-Ja ciebie też-odpowiada cicho.
-Moja kochana Ula-całuję ją w czoło.
-Twoja i nikogo innego. No, i jeszcze Kosmosa.
-Oj Uluś, Uluś...-wzdycham.-Co ja się z tobą mam?
-Mówiłam już kiedyś, że wszystko, co najlepsze.
-No tak, zapomniałem.
-Krzysiek-odsuwa się ode mnie i patrzy mi w oczy.
-Tak?-kładę dłoń na jej policzku i gładzę go kciukiem.
-Pójdziemy się położyć? I byś mi pośpiewał coś?-robi minkę słodkiego kotka.
-No jasne, jeśli tylko chcesz.
-Zapomniałam, przecież dla mnie wszystko, co nie?
-Oczywiście-całuję ją w usta i idziemy do sypialni.

***

Dobra, macie trochę siekanki, ale jednak nie pozwolę Wam spać spokojnie.

Czytałam swoje rozdziały niektóre. I tam momentami jest tak uroczo i słodko i wzruszająco, że się popłakałam. Z dwóch powodów. Bo jest uroczo itp, ale też dlatego, bo uświadamiam sobie, jak bardzo mnie w pisaniu wspieracie, więc dziękuję. Widzę nawet, w których momentach miałam doła i było mi smutno, a gdzie byłam szczęśliwa i podjarana pisaniem. A te pozytywne uczucia, to dzięki Wam.

Ktoś tęsknił za perspektywą Krzysia? Ja tak, więc jest cały rozdział taki.

PAMIĘTAJCIE, ŻEBY MYĆ RĄCZKI I SIEDZIEĆ W DOMU! Pan Szumowski po nocach pewnie nie śpi, żebyśmy byli bezpieczni i pokonali epidemię, więc doceńmy to!

Jak widzicie, koronaferie na łeb mi już siadają, ale mam czas pisać chociaż.

A, no i rozdział niesprawdzony, jutro to zrobię.

Wysyłam Wam mentalne całuski i przytulaski!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro