Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52. Rozmowa na TEN temat.

   Bardzo się denerwuję spotkaniem z Macukiem. Nie mogłam spać w nocy. Udało mi się zasnąć dopiero o czwartej rano, ale obudziłam się o szóstej.
   -Krzysiek-szturcham delikatnie mojego chłopaka. Odsuwam się od niego.
-Hmm?-mruczy.  Przerzuca rękę przez moją talię, przysuwa się do mnie i wtula się we mnie.
-Śpisz?-pytam cicho.
-Yhmm...
-Wstawaj-szturcham go.
-Nie-mówi cicho.
-To chociaż mnie puść-odsuwam go od siebie, jednak to nic nie daje i znów wtula się we mnie.
-Nie-otwiera oczy i całuje mnie krótko w usta.-Nie ma uciekania.
-Krzysiu, ja już nie chcę spać-jęczę.
-To masz problem-zakrywa mi usta dłonią. Patrzę na niego wzrokiem, mówiącym "serio?!". Zabiera dłoń z moich ust i odsuwa się ode mnie.-Idź już, idź.
-Dzięki-całuję go w usta i schodzę z łóżka. Zabieram bluzę zapinaną na zamek i odwracam się do niego.-Ty sobie śpij, do kiedy chcesz.
   Wychodzę z sypialni. Kieruję się do kuchni, gdzie ubieram bluzę. Robię sobie kawę.
   Cały czas myślę o tym spotkaniu. Mam szansę stać się sławną fotografką! To się w głowie nie mieści.
   Włączam płytę Niemena i zaczynam sprzątać. Nie mogę sobie znaleźć miejsca.
   W między czasie, piszę do Sary, Artura, Natalii i Pauliny. Piszę o szansie, przed jaką stoję.
   Pierwsza odzywa się Natalka. Nie mogła mi napisać wiadomości, tylko musiała zadzwonić.
   -Halo?-odzywam się pierwsza.
-Naprawdę będziesz fotografem tegorocznego Męskiego Grania?!-pyta bardzo głośno.
-No jest taka możliwość-uśmiecham się.
   Staję przodem do blatu i upijam łyk kawy.
   -Ale super!-krzyczy.-Tylko ja sobie zamawiam jedną sesję. Potem nie będę mogła wcisnąć się w twój grafik.
-Dla ciebie zawsze będę miała czas-uśmiecham się.
   Czuję duże, ciepłe dłonie na biodrach. Wiem, że to Krzysiek. Całuje mnie w szyje.
   -To dobrze-śmieje się.
-Dobra, Natalka... Muszę kończyć, bo ktoś tu się do mnie dobiera-mówię. Słyszę cichy śmiech Krzyśka.
-Ej ej, jak wszystkie trzy będziemy w ciąży, to tak słabo.
-Bez przesady, Natalka-mówię ze śmiechem.-Dobra, papa.
-No pa-rozłącza się.
   Odwracam się twarzą do niego. Zarzucam ręce na jego szyję. Całuje mnie w usta. Wplatam palce w jego włosy i delikatnie ciągne za końcówki.
   Nie idzie to w złym kierunku? Jesteście razem trzy dni. TYLKO trzy dni, a już... no wiesz...
   -Z kim rozmawiałaś? I o czym?-pyta, odsuwając się ode mnie.
-Z Natalką. O propozycji Macuka-odpowiadam z uśmiechem.
-Coś za bardzo jesteś podekscytowana tym spotkaniem z Marcinem-składa na moich ustach delikatny pocałunek.-Czy mam ci go wybić z głowy?-pyta, uśmiechając się w znaczący sposób.
-Krzysiek-wzdycham ciężko.-Jeśli o to chodzi to... nie uważasz, że to trochę za wcześnie? Jesteśmy razem cztery dni i wiesz, dla mnie to trochę mało na te rzeczy. Przepraszam...-mówię, ale on mi przerywa.
-Za co? Ula, wystarczy, że powiesz "nie". Szczerze? Znam cię długo, kocham najmocniej na świecie, więc nie, dla mnie nie jest za wcześnie. Ale jeżeli ty nie chcesz, nie musimy. Już tyle czasu czekałem, że mogę jeszcze poczekać-uśmiecha się i odgarnia włosy z mojej twarzy.
-Kocham cię-mówię i całuję go w usta.
-Co będzie na śniadanie?-pyta po chwili.
-Jajecznica?-proponuję.
-Może być.
   Odchodzi i siada przy stole. Robię nam jedzenie. Po chwili siadam na przeciwko niego z gotowym śniadaniem.
   -Jakie plany na dzisiaj?-pytam, zaczynają jeść.
-Pojadę do taty i Igora-mówi.-Może chcesz ze mną?
   Ojoj... Spotkanie ze Stanisławem Brejdygantem? Tatą mojego chłopaka?
   -Chętnie, ale spotkanie z Macukiem-odpwiadam. Mam wymówkę.
-Wieczorem pojadę-uśmiecha się.-No dawaj.
-Zobaczę, o której wrócę ze spotkania i w jakim nastroju, dobrze?
-Dobrze-uśmiecha się.
   Jemy śniadanie, po czym rozmawiamy trochę. Muszę niestety się szykować na spotkanie z panem Marcinem.
   Biorę szybki prysznic. Owinięta ręcznikiem, wchodzę do sypialni, gdzie na łóżku leży Krzysiek.
   Wybieram z szafy szary golf i czarne dżinsy.
   Odwracam się w stronę Krzyśka, trzymając ręcznik.
   -Odwrócisz się, czy mam wyjść do łazienki?-pytam.
-Już-mówi i obraca się na brzuch, chowając twarz w poduszkę.
   Ubieram się w miarę szybko.
   -Już możesz patrzeć-mówię.
   Pochodzę do szafki, gdzie znajduje się moja szkatułka z biżuterią. Wybieram z niej srebrny łańcuszek z serduszkiem. Zdejmuję łańcuszek od Krzyśka i patrzę na niego.
   -Zapniesz?-pokazuję mu srebrny naszyjnik.
-A dlaczego nie ten ode mnie?-pyta, podchodząc do mnie.
-Ten lepiej pasuje-staję do niego tyłem i odgarniam włosy, wcześniej dając łańcuszek.
-Ale na naszym ślubie masz mieć któryś ode mnie-mówi stanowczym tonem, gdy zapnie już łańcuszek.
   Odwracam się do niego przodem ze zmarszczonymi brwiami.
   -Po pierwsze, na jakim ślubie? Po drugie, "któryś"? Dałeś mi jeden, więc zbyt dużego wyboru nie mam.
-Po pierwsze, kiedyś ślub weźmiemy przecież. Po drugie, do tego czasu dam ci tysiąc naszyjników-mówi i całuje mnie krótko w usta.
   Ze śmiechem odchodzę od niego.
   Rozczesowuję włosy. Stojąc przed lustrem i patrząc na swoje odbicie, przypominam sobie, jak Krzysiek powiedział mi kiedyś, że w rozpuszczonych włosach lepiej mi, niż w związanych. Nic z nimi nie robię, zostawiam rozpuszczone.
   Potem robię delikatny makijaż i jestem gotowa.
   -Zawiozę cię-Krzysiek wstaje z łóżka.
-Nie trzeba-mówię.
-Cicho bądź. Strasznie dużo gadasz, wiesz?-mówi, po czym się śmiejemy.
   Idziemy do przedpokoju, gdzie ubieramy kurtki. Zakładam czarne botki i tego samego koloru płaszcz. Owijam się szarym szalikiem. Biorę torebkę i wychodzimy.
   Kierujemy się do samochodu. Podaję Krzysiowi adres i jedziemy.
   -Denerwujesz się?-pyta.
-Trochę-kłamię. Bardzo się denerwuję.
-Będzie dobrze-łapie moją dłoń i całuje jej wierzch.
   Po piętnastu minutach jesteśmy na miejscu.
   Krzysiek całuje mnie w usta, zanim wyjdę.
   -Daj znać po wszystkim-mówi z uśmiechem.
-Jasne-odwzajemniam uśmiech i wychodzę.
-Kocham cię!-krzyczy, nim zamknę drzwi.
-Ja ciebie też!
***
Hmm... Przydałoby się złożyć życzenia, co?

Życzymy sobie i wam, by nas było stać
Na święty spokój
Szczęścia ile się da, miłości w bród
Mądrych ludzi wokół ~
Męskie Granie 2019 "Sobie i Wam"

A tak serio...
Szczęścia, zdrowia (no bo to najważniejsze), żebyście te Święta spędzili w rodzinnej atmosferze, żeby nowy rok, był lepszy niż ten, bogatego Mikołaja i dobrego karpia! Wesołych Świąt!
No i tego, co jest w refrenie "Sobie i Wam" w sumie też.

Jest jeszcze jedna, inna sprawa.  Mamy 24 grudnia, co wiąże się z końcem rozdziałów codziennie. Ale spoko, spoko, będą częściej niż co tydzień. Przynajmniej się postaram.

No i jeszcze albo dzisiaj (chociaż wątpię) albo w przeciągu kilku następnych dni (25 i 26) będą jeszcze najmniej dwa rozdziały.

Jeszcze raz Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Kocham Was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro