50. Koniec współpracy i kolacja.
Od rana przygotowywałam zdjęcia dla Moniki.
W końcu kończę i wysyłam je dla Olgi. Dzwonię do niej.
-Halo?-odzywa się pierwsza.
-Hej-witam się z nią. Mimo, że jej nie lubię, muszę być miła.-Wysłałam zdjęcia.
-Wiem, widziałam-odpowiada oschle.-Słuchaj, musimy pogadać.
-Tak?-marszczę brwi. Na kolana wskakuje mi Kosmos. Drapię go za uszkiem.-Coś się stało?
-Doszliśmy do wniosku z Moniką, że tyle zdjęć nam wystarczy. Nie musisz jechać na ten drugi miesiąc.
-Rozumiem-mówię zdziwiona.-A zatem... Miło się współpracowało.
-Nam również. Na pewno odezwiemy się, jeśli chodzi o pojedyńcze sesje.
-Dobrze, dziękuję.
-Więc... Cześć-mówi i się rozłącza.
Przez chwilę siedzę na kanapie. Nie rozumiem. Przecież tak chwaliła te zdjęcia. Myślałam, że Olga mnie lubi.
Lubiła, idiotko. Do momentu, w którym nie związałaś się z Krzyśkiem.
A propo Krzyśka... Zaraz powinien być. Miał przyjść i pomóc mi przygotować kolację.
Jak na zawołanie w całym mieszkaniu rozlega się pukanie do drzwi.
Idę otworzyć. Oczywiście, jest to mój chłopak.
-Hej-uśmiecha się i wchodzi do środka.
-Cześć-odwzajemniam uśmiech.
Jak mam mu powiedzieć, że nie będę na tej trasie? Przecież on tak się cieszył. Będzie mu tak przykro...
Całuje mnie krótko w usta i się uśmiecha.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem w taki sposób się z tobą witać-mówi, zdejmując kurtkę.
-Myślę, że czułam to samo.
Idziemy do kuchni. Od razu zabieramy się do roboty.
Przygotowanie kolacji trochę zajmuje, ale zdążyliśmy na czas.
Przebieram się, z getrów i czarnej bluzy, w czarne dżinsy i białą koszulkę w czarne kropki. Z włosów robię koka. Robię delikatny makijaż.
-Ładnie wyglądasz-mówi Krzysiek, wchodząc do sypialni.
-Puka się-śmieję się.
-Oj tam, oj tam-macha dłonią.
-A gdybym stała tu naga, hmm?-podchodzę do niego.
Zarzucam swoje ręce na jego szyję, a on układa swoje dłonie na moich biodrach.
-Nie narzekałbym-uśmiecha się. Całuje mnie delikatnie w kącik ust, jednak przerywa nam pukanie do drzwi.
-Ktoś przyszedł-odsuwam go od siebie i biegnę otworzyć.
Jest to Natalia z Wojtkiem i Paulina z mężem.
-Hej-uśmiecham się do nich. Witam się z każdym.
Zdejmują kurtki i buty, i idziemy do kuchni, gdzie jest Krzysiek.
-Cześć, Krzysiu!-krzyczy Natalka i przytula go.
-Hej, Natalio, hej-odwzajemnia uścisk.
Po chwili przychodzi Sara i Artur.
Siadamy do stołu. Opowiadamy im, jak było na trasie. Wszystkie zabawne wydarzenia. Aż miło się wspomina. Szkoda, że nie będzie mnie na drugiej części.
W pewnym momencie, Krzysiek łapie moją dłoń pod stołem i splata razem nasze palce. Daje mi znak, że chce im powiedzieć. Patrzę na niego i puszczam oczko, zgadzając się.
-No i wydarzyła się jeszcze jedna sytuacja-zaczyna.
-Byliśmy na imprezie i po pewnych perypetiach, powiedziałam Krzyśkowi, co do niego czuję-mówię.-A wszyscy wiemy, co czuję.
-Po tym Ula mi uciekła, ale potem w hotelu powiedziałem jej, co ja czuję. A czuję to samo-kontynuuje i patrzy na mnie z uśmiechem.
-Na początku mu nie wierzyłam, ale następnego dnia porozmawialiśmy i...-kończę za niego i pokazuję im nasze dłonie.
-Jesteśmy razem-kończy.
Obserwuję ich. Paulina się uśmiecha, podobnie jak Sara i Artur. Mąż Pauliny puszcza Krzyśkowi oczko. Jednak reakcja Wojtka i Natalii jest najciekawsza.
-Wygrałam!-krzyczy Natalka w stronę Wojtka.
-Słucham?-mrugam pare razy.
-No właśnie-przytakuje mi Krzysiek.
-Założyliśmy się-mówi Zagórski.-Ja mówiłem, że nie powiecie tego sobie na tej trasie.
-A ja odwrotnie-kończy Natalka.-I wygrałam. No ale, w końcu to zrobiliście! Jeju, jak się cieszę! Nie mogłam już wytrzymać z wami. No i miałam rację, co do was.
-Miałaś, miałaś...-Krzysiek się śmieje, a ja nie do końca rozumiem jej słowa.
-Czekaj... Co? Czy ty chcesz mi powiedzieć, że...?-zaczynam, ale Natalka mi przerywa.
-Tak, widziałam w was idealną parę i ciebie przedstawiłam jemu, z tego samego powodu, co tobie go przedstawiłam-uśmiecha się niewinnie.-Nie bądź zła.
-Wyjątkowo nie będę-śmieję się.
-Ale super!-krzyczy Sara.-Jezu, w końcu!
-Co nie? Też już miałem dość jej gadania-potwierdza Artur.
Robię duży wdech. Przyszedł czas powiedzieć im, że nie jadę w trasę z Moniką. Najbardziej boję się reakcji mojego chłopaka.
Jak to ładnie brzmi.
Mojego chłopaka.
Mojego Krzysia. Mojego, nie Olgi, czy innej dziewczyny, ale tylko i wyłącznie mojego.
-Jest jeszcze jedna rzecz...-ściskam bardziej dłoń Krzyśka.
Patrzy na mnie z troską w oczach. Mruga pare razy i marszczy brwi.
-Co jest?-pyta.-Co się stało?
-Nie jadę w trasę na ten drugi miesiąc-mówię na jednym wdechu.
Zapada cisza. Z jednej strony się cieszę. Tęskniłam za bliskimi, ale... Krzysiek...
I Olga.
-Dlaczego?-pyta cicho Zalewski. Patrzy na mnie ze smutkiem wymalowanym na twarzy.-Przecież Monice i Oldze podobały się twoje zdjęcia. Chwaliły je i...
-Pytaj Olgi-przerywam mu.-Powiedziała, że tyle zdjęć wystarczy.
-Chciała mieć udokumentowaną całą trasę-przypomina.-Przecież cię lubi i... Nie rozumiem.
-Lubiła. Ale powiedzieliśmy im o nas i...
-Nigdy jej nie lubiłam!-krzyczy Natalka.-Ale słabo... Dopiero zaczęliście się spotykać, a już przed wami taka długa rozłąka.
-Nie wiesz, ile są razem-zauważa Wojtek.
-A no w sumie... Ile?-pyta.
-Jesteśmy razem od dnia po ostatnim koncercie-mówię.
-W dzień, kiedy wróciliśmy-dodaje Krzysiek.
-Trzy dni?-śmieje się Paulina-Wyglądacie, jak dobre, kochające się małżeństwo z dużym stażem.
-Ja bym powiedział, że jak zakochani nastolatkowie-uśmiecha się Artur.
-Ja bym powiedziała, że to i to-podsumowuje Sara.-Co teraz zrobicie?
-Nic. Damy radę-Zalewski uśmiecha się smutno do mnie.
-Musimy dać-dodaję.
-Nie boisz się go puścić samego? Tam jest ta Olga-mówi Sara.-W ogóle, kto to jest?
-Menadżerka Brodki zakochana w Krzyśku-wyjaśnia Paulina.
-Pati nie przeprowadzała z nią wywiadu?-pyta Artur.
-Tak, stąd się znamy-tłumaczę.-A wracając do twojego pytania, Saro... Boję się, jak cholera.
Wszyscy się śmiejemy, ale ja serio mówię. Co może zrobić Olga? Nie wiem, nie znam jej aż tak. Ale boję się. Ufam Krzyśkowi, no ale jednak. Kto by się nie martwił? Tak naprawdę, popycham go w stronę kobiety, która zachowuje się, jakby była gotowa wskoczyć mu do łóżka. Logiczne, że się martwię.
No i będę tęsknić. I to bardzo. Bardziej, niż dotychczas. Za jego obecnością, przytulaniem, pocałunkami i całą resztą. Niby mamy jeszcze trochę czasu, ale... dwa tygodnie. To prawie nic.
***
Wiecie, że to już 50. rozdział? Jezu, nie spodziewałam się. A ile jeszcze przed nami!
No i jest ponad dwa tysiące wyświetleń i pięćset gwizdek. Dziękuję! Nie spodziewałam się, że aż tak będzie się podobać! Naprawdę, nie sądziłam i jest mi bardzo miło. Jednak coś mi tam wychodzi, jeśli chodzi o te pisanie, co?
Mam pytanko. Jakich muzyków byście chcieli tu zobaczyć? Kto ma wystąpić na dłużej, niż dwa czy trzy rozdziały? Piszcie, a na pewno wezmę to pod uwagę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro