47. Związek czy nie?
Widzę w jego oczach, że mówi prawdę. Że nie kłamie. Mówi to, co czuje.
Najpierw stoję bez ruchu. Nie wiem, co robić. Jednak za chwilę, w przypływie nagłej odwagi, staję na palcach i całuję go delikatnie, zamykając oczy. Krzysiek odwzajemnia pocałunek.
Robimy to delikatnie, jakbyśmy się bali, że zaraz się rozpłyniemy lub okaże się to wszystko jest jakimś snem. Tego właśnie się boję...
Dłonie kładę na jego policzki. Krzysiek stoi i tylko odwzajemnia pocałunek.
Całuję go tak, żeby przekazać mu to, co czuję do niego. Te dwa, proste słowa, które tak długo ukrywałam. Chcę, żeby wiedział, jak bardzo te uczucie jest silne.
Odsuwam się powoli od niego, zabierając dłonie z jego twarzy. Gdy stoję już na całych stopach, a nie na palcach, widzę, że muzyk cały czas miał zamknięte oczy. Teraz też ma. Rumienię się i naciągam rękawy na dłonie. Czekam na jego ruch.
Krzysiek oblizuje wargi, po czym otwiera oczy. Uśmiecha się delikatnie. Układa swoje dłonie na moich biodrach i przyciąga mnie do siebie, po czym łączy nasze usta w namiętnym, długim pocałunku. On również ukazuje swoje uczucia w ten sposób. Pokazuje mi, jak bardzo mnie kocha. Dopiero teraz to widzę. Ale u niego ten pocałunek jest inny. Jakby... całując mnie, pozbywał się tej złości, która w nim była. Jakby pokazywał mi, jak bardzo był o mnie zazdrosny.
Pokazujemy sobie nawzajem, jak bardzo się męczyliśmy przez ten czas.
Dopiero teraz czuję, jak bardzo mi go brakowało, mimo, że cały czas był przy mnie. Był, ale jako mój przyjaciel. A ja chciałam czegoś więcej. Podobnie, jak on.
Odsuwamy się od siebie po chwili, a ja od razu się wtulam w niego, aby ukryć rumieńce.
Zalewski po chwili zaczyna się głośno śmiać.
-Co jest?-pytam, unosząc lekko głowę.
-Wiesz... Nigdy bym nie pomyślał, że my kiedykolwiek będziemy razem.
-To my już jesteśmy razem?-unoszę lekko brwi.
-A nie?
-Nie zapytałeś-uśmiecham się chytrze.
-A dlaczego ja mam pytać?-zakłada ręce na klatce piersiowej.
-No w sumie... Ja też mogę.
Staję na palcach i zarzucam ręce na jego szyję. Cmokam go w usta i patrzę mu w oczy.
-Krzysiu, zostaniesz moim chłopakiem?-pytam, uśmiechając się uroczo.-Zachowujemy się jak jakieś dzieci.
-Cicho-śmieje się.-Lepiej by brzmiało, zostaniemy parą? A tak serio... naprawdę cię kocham i naprawdę chcę spróbować być z tobą, jako para. Wiem, że nam się uda.
-Myślisz?
-Ja to wiem. To jak?
-Tak, Krzysiu, zgadzam się-uśmiecham się szeroko.-Kocham cię całym sercem i też chcę spróbować!
Przytula mnie do siebie i kręci się ze mną pare razy. Śmiejemy się głośno. Jak dzieci.
Odstawia mnie i całuje, po czym biegnie do łazienki się umyć.
Siadam na łóżku i nie mogę uwierzyć. Jezu... On... Mnie też kocha! Czujemy do siebie to samo. Jesteśmy parą! Chce mi się śmiać i płakać jednocześnie. Oczywiście ze szczęścia. Naprawdę, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie!
-Ula...?-zaczyna Krzysiek, wchodząc do pokoju w samych spodniach.
-Ubierz się-rzucam w niego koszulką.
-O właśnie jej szukałem-uśmiecha się i ją zakłada.-Mówimy im?
-Tak-odpowiadam stanowczym głosem.-Koniecznie.
-Dlaczego?-siada obok mnie.
-Po prostu... Chcę, żeby wiedzieli-tłumaczę, chociaż powód jest inny. Chcę, żeby Olga wiedziała, że nie ma szans.
-Czyżby?uśmiecha się podejrzliwie.-Czy to nie dlatego, bo jesteś zazdrosna o Olgę?
-No dobra! Tak, właśnie tak.
Śmieje się i przytula mnie mocno. Całuje mnie w głowę i siedzimy tak dłuższą chwilę.
Po chwili musimy wychodzić.
Wychodzimy z hotelu całą ekipą. Krzysiek wkłada nasze bagaże, a ja zajmuję miejsce.
-Ej!-zaczyna Krzysiek.-Musimy wam coś powiedzieć.
-Słuchamy, Krzysiu?-Olga się do niego uśmiecha.
Widząc jej uśmiech wbijam paznokcie w siedzenie, ale po chwili staję koło Krzyśka.
Obejmuje mnie ramieniem i uśmiecha się do każdego z zespołu.
-Pogadaliśmy sobie trochę i... stwierdziliśmy, że chcemy spróbować razem-mówi.
-Jesteście parą?-pyta Monika.
-Tak-potwierdzam.
-O moj Boże! Jak tylko was zobaczyłam, wiedziałam, że będziecie razem-Brodka nas przytula, a reszta zespołu gratuluje nam.
Olga zabija mnie wzrokiem.
Przykro mi, wybrał mnie. Sama się mu dziwię, no ale... co zrobisz? Ja się cieszę, a ty będziesz tańczyła na naszym weselu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro