Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44. Zazdrosna Ula.

   Moje refleksje po tym czasie, który spędziłam z zespołem Moniki? Były to dwa dni.
   Olga leci na Krzyśka. I to bardzo.
   Pasowaliby do siebie. Oboje zajmują się muzyką. No i ogólnie...
   Za chwilę Monika wraz z zespołem wchodzą na scenę.
   -Już-mówi ktoś w stylu kierownika, czy coś.
-Pa-Krzysiek uśmiecha się do mnie i wchodzi na scenę za Monią.
   Zaczynają grać, a ja chodzę troszkę po scenie i robię zdjęcia.
   Nagle Krzysiek mnie zauważa i puszcza mi oczko.
   -Lubicie się z Krzysiem?-bardziej stwierdza, niż pyta, Olga, gdy schodzę na chwilę ze sceny.
-No wiesz, przyjaźnimy się-wyjaśniam.
-Fajny jest-mówi rozmarzonym głosem.
   Mówiłam, zakochana jak nic.
   -Zgadzam się-biorę butelkę wody i upijam łyka.
-Przystojny, utalentowany, miły, kulturalny...-patrzy na mnie.-Ideał normalnie.
-Owszem-śmieję się i idę na scenę robić zdjęcia.
   Jezu, naprawdę?! Ona też?! Najgorsze jest to, że obawiam się, że to o niej są te piosenki. Jest ładna, inteligentna, miła... No cóż, nie mam sznas z nią.
   Po skończonym koncercie, wsiadamy do busa i wracamy do hotelu.
   -Super był ten dzisiejszy koncert-mówi Olga.
-Nie zaprzeczam-Krzysiek uśmiecha się do mnie i układa głowę na moim ramieniu.-Ale jestem zmęczony...
-No nie dziwię się-Olga patrzy na niego.-Dałeś czadu. Byłeś fenomenalny.
-Bez przesady-śmieje się nerwowo.
-No naprawdę mówię!-krzyczy.-Normalnie byśmy cię wzięli na stałe, ale zamykać cię na instrumenty klawiszowe, gitarę i chórki to byłby grzech. Jesteś za bardzo utalentowany.
-Olga, przestań-śmieje się.
   -Dobry pomysł, Krzysiek-myślę sobie.-Niech w końcu się zamknie.
   Jestem zirytowana ich rozmową. Olga klei się do niego, a on tego nie widzi. Nie wiem, kto mnie bardziej denerwuje. Olga czy Krzysiek, który nic nie widzi?
   -Odpocznij sobie-uśmiecha się do niego.
   Krzysiek wtula się we mnie i po chwili zasypia.
   Zaraz jesteśmy w hotelu. Budzę go i idziemy do pokoji.
   Idę wziąć prysznic, a po mnie Zalewski.
   Kiedy on się myje, ja kładę się.
   Do moich oczu napływają łzy. Może zachowuję się, jak zakochana piętnastolatka, ale co ja zrobię? Jest mi przykro. I smutno. I... i... i w ogóle źle! Kurde, kocham go. I to bardzo. Ughhh...!
   Krzysiek wraca do pokoju i kładzie się do łóżka, a ja obracam się do niego plecami. Wycieram po kryjomu łzy.
   -Ula, wszystko dobrze?-pyta, chwytając mnie za ramię.
-Tak-odpowiadam krótko.
-Dziwnie się zachowujesz-mówi.-Od... od momentu mojej rozmowy z Olgą... Ula, czy ty...
-Czy co ja?-pytam chamskim tonem.
-Jesteś zazdrosna o Olgę?-śmieje się.
-Nie? No co ty?-prycham cicho.
-Ula, kogo oszukujesz?
   Siebie, a kogo innego?
   -Nikogo, mówię prawdę-mruczę i zamykam oczy.
   Krzysiek obraca mnie przodem do siebie.
   -Popatrz na mnie-otwieram oczy, a on unosi brwi.
-Uważam, że to nie jest dziewczyna dla ciebie-okłamuję go. Uważam, że byliby idealną parą, ale on nie musi wiedzieć.-Nie widzę was razem.
-Ale Ula-uśmiecha się do mnie.-To nie Olga jest tą dziewczyną, o której ci mówiłem.
-Aa...-mrugam pare razy.
-A to, że uważasz, że ja się jej podobam...
-Bo podobasz-przerywam mu.
-To szczegół-kończy.
   Uśmiecham się do niego, a on mnie przytula.
   I tak dalej nie ufam Oldze.
***
Później poprawię, obiecuję.
Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro