Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. "Zbędna" pomoc Krzyśka i częściowy plan Natalii

-Super...-mruczę, wsiadając do samochodu Krzyśka.
-Następnym razem musisz uważać, jak chodzisz, a nie myśleć o niebieskich migdałach-mówi Natalia, kiedy już z chłopakiem siedzą w samochodzie. Zalewski rusza w stronę mojego mieszkania.
-Odczep się.
Skręciłam kostkę. Przez około trzy tygodnie mam nogę w gipsie. Fajnie, no nie?
Dzwonię do szefa. Tłumaczę mu jaka jest sytuacja, daje mi wolne i mówi, że mam odpocząć.
-Ale nie to jest najgorsze-mówi Natalia.
Odwracam głowę w jej kierunku. Marszczę brwi, w geście niezrozumienia.
-Ja i Paulina mamy trasy. Moja zaczyna się w środę, a jej za tydzień.
-I?-dalej nie rozumiem.
-Kto ci pomoże?
-W czym?
-We wszystkim! W zakupach, w jakichś pracach domowych-unosi się.
-Po co ktoś ma mi pomagać? W sensie... Nie rozumiem.
-No co? Masz robić zakupy z tymi kulami? Błagam cię. Jeszcze czego. Żebyś drugą kostkę skręciła? No nie.
-Sara będzie mi pomagała-wzruszam ramionami.
-Sara ma pracę, męża i syna. Myślisz, że będzie ci ciągle pomagać?-zauważa Natalia.
Ma rację. Nie mogę wymagać od Sary, żeby zajmowała się taką ciamajdą, jak ja. A czy tego chcę, czy nie, jakaś pomoc przez te trzy tygodnie będzie potrzebna.
-Ja nie mam nic do roboty teraz-odzywa się nagle Krzysiek.
O nie... Dlaczego on to powiedział. To było zbędne. Natalia, błagam, powiedz, że tego nie słyszałaś?
-Naprawdę?-cieszy się Natalka.
-No tak-przytakuje Krzysiek.
-Super!
Rób coś, Ulka, a nie siedzisz rozdziawiona!
-No nie no, coś ty. Nie będziesz przecież mi pomagał tyle czasu. Na pewno masz jakieś zajęcia, czy coś-mówię.
-No nie, serio. Mam teraz wolne. Czasem muszę wpaść do studia coś dograć dla Hey'a czy Brodki, a tak to nic poza tym-patrzy na mnie.
-No właśnie. Masz jednak jakieś zajęcia.
-Powiedział "czasem"!-krzyczy Natalia.
-No, chyba że przeszkadza ci moje towarzystwo-patrzy na mnie z uśmiechem.
-Nie no, coś ty. Chodzi bardziej mi o to, że nie chcę ci zabierać twojego czasu.
-Cała przyjemność po mojej stronie-posyła mi szeroki uśmiech, co odwzajemniam
-Jak super!-uradowana Natalia klaszcze w dłonie.-Dzięki, Krzysiek.
-Nie ma sprawy.
Po dwudziestu minutach jesteśmy u mnie. Powoli wychodzę z samochodu.
Jeszcze nie jestem wprawiona w chodzeniu na kulach. Ja, plus moja nieporadność i roztargnienie, plus chodzenie na kulach, może się skończyć źle.
-Czekaj-mówi Krzysiek i podbiega do mnie. Pomaga mi wejść do bloku. Oczywiście jest problem ze znalezieniem kluczy, ale udaje się.
Wchodzimy do mieszkania. Zdejmujemy kurtki (w moim wypadku płaszcz) i buty.
-Zrobię wam herbaty. Chcecie?-proponuję w drodze do kuchni.
-Chętnie, ale może ja zrobię?-mówi Natalia, kiedy wchodzimy do kuchni.
-Nie potrzebuję niańki.
I jak na potwierdzenie swoich słów, wpadam na stół.
-Kurwa...-szepczę z zacisniętymi zebami.
-Nie potrzebujesz niańki? Błagam cię! Krzysiek będzie ci pomagał i koniec dyskusji!-krzyczy Natalia.
Przewracam oczami.
-Widziałam to-wskazała na mnie palcem.
-Skończ już-mruczę.
Mam robić te herbaty, ale po raz kolejny średnio mi to wychodzi.
-Ty usiądź, a ja to zrobię-Zalewski kładzie swoje dłonie na moich ramionach.-Idź, usiądź i odpocznij.
Posyłam mu ciepły uśmiech i idę do salonu. Siadam na kanapie.
Muszę przyznać, Krzysiek jest fajny i miły. Polubiłam go.
Po chwili dosiada się do mnie Natalka.
-Tylko nie zmarnuj tego-szepcze.
-Czego?-marszczę brwi.
-Tego czasu, który spędzisz z Krzyśkiem-mówi troszkę głośniej, ale nadal w taki sposób, żeby Zalewski nie usłyszał.
Wzdycham cicho.
-Proszę bardzo-do salonu przychodzi Krzysiek. Stawia na stoliku dwa kubki z cieplutką herbatą.
Uśmiecham się do chłopaka. Chyba po raz pierwszy całkowicie szczerze. W końcu, mało co, potrafi poprawić mi humoru tak, jak herbata. Naprawdę, jest niewiele takich rzeczy.
Obejmuję kubek dłońmi.
-Dziękuję-mówię cicho.
-Nie ma sprawy-odpowiada isię uśmiecha.
Krzysiek idzie do kuchni po swoją herbatę i po chwili siedzimy w trójkę w salonie z ciepłymi napojami.
-Wymieńcie się numerami. Tak będzie najlepiej-proponuje Natalka.
-Fakt-Krzysztof odkłada kubek i robimy to, o czym mówiła Natalka.
Rozmawiamy jeszcze z godzinę, po czym siostra i chłopak wychodzą.
Postanawiam zadzwonić do Sary.
Odbiera po kilku sygnałach.
-No hej, kochana-wita się ze mną.-Myślałam, że się już nie odezwiesz. I jak tam?
-Skręciłam kostkę.
-Co? Jak? Gdzie? Że co?
-Skręciłam kostkę-powtarzam.
-O jejku...
-Co robisz?-pytam.
-W sumie teraz to nic.
-A Janek?-Jaś, czyli synek Sary i Michała (męża Sary). Najcudowniejsze dziecko na świecie. Niedługo do niega dołączą pociechy moich sióstr.
-U dziadków-odpowiada.
-A Michał?
-W pracy.
-A ty po pracy?
-Tak.
-Przyjedź do mnie.
-Dobra-mówi i się rozłącza.
Po dwudziestu minutach w drzwiach staje Sara z butelką wina.
-Opowiadaj-mówi, kiedy siedzimy już na kanapie w salonie z kieliszkami.
Opowiadam jej o wszystkim.
-A więc, źle z tą nogą, ale super z tym Krzyśkiem!-mówi, kiedy kończę.
-Nie, nie i jeszcze raz nie!
-Jak tak mówisz, to na pewno będziecie razem.
-Odczep się!
-Przystojny jest chociaż?-pyta.
Przytakuję głową.
-Ooo... A to jakaś nowość.
Śmiejemy się. Ile razy Natalia chciała mnie z kimś zeswatać, nie byli za bardzo przystojni. W przeciwieństwie do Krzyśka.
-Czuję, że z tego coś będzie-mówi Sara i porusza w znaczący sposób brwiami.
Przwracam oczami na to.
Czy oni dadzą mi kiedyś spokój?
***
Wczoraj o 20 przyjechałam do siostry do Warszawy na Festiwal Konesera. Zamarzył nam się nocny spacerek po Starym Mieście . A teraz przeziębienie mnie bierze. Można być totalnym debilem? Można.
Dobra, nieważne.
Mam kilka spraw i proszę o uwagę.
Pierwsza:
Jak pamiętamy, lub nie pamiętamy, w opisie jest napisane "akcja dzieje się na przełomie 2011-2012 roku". A jeżeli ktoś kojarzy okres, kiedy Paulina i Natalia Przybysz są w ciąży, to wie, że to był 2010 rok. Więc zachodzi tu taka mała pomyłka. Ale! To jest moje opowiadanie, moje fantazje itd. I mogę sobie wymyśleć, że obie siostry Przybysz będą w ciąży w 2011 roku, a nie w 2010. To tak w ramach wyjaśnienia.
Druga sprawa:
Gdybym napisała kilka rozdziałów z perspektywy innych bohaterów? Podoba się Wam coś takiego? Pamiętajcie, jedna osoba powie, że nie lubi czegoś takiego i nie zrobię. To nie będą rozdziały jakieś mega ważne. To, że taki rozdział byłby z perspektywy kogoś innego, niż Uli nie wnosi nic do opowiadania. Myślę tylko, że mogłoby to być ciekawe. Jak myślicie?
Trzecia sprawa:
Rozdziały nie będą jednak w poniedziałki, tylko wtedy, kiedy będę chciała wstawić. Ale będzie to raz, czasem dwa razy, w tygodniu.
Czwarta i ostatnia sprawa... W ostatnim czasie do głowy wpadł mi "szatański" pomysł. Opowiadanie o Tomaszu Organku. Ale nie wiem, czy ktoś to będzie czytał. Nie wiem, czy dam radę tyle pisać (trzy opowiadania. Nawet, jeśli najpierw napiszę kilka rozdziałów i dopiero wtedy będę wstawiać. Jak myślicie?). No i również, nie wiem, czy komuś to się spodoba, bo to może być, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjna fabuła.
Dajcie znać, co myślicie o tym wszystkim, ok?
To tyle.
Pa, Miśki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro