Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. ŚWIĘTA!

Przez następne trzy dni ciągle coś robimy z mamą. A to sprzątamy, a to gotujemy. Przez te dni chodziłam spać strasznie zmęczona, zawsze było po dwudziestej drugiej. Mimo to, nie zrezygnowałam z rozmów telefonicznych z Krzyśkiem. A przez to, chodziłam spać po północy.
Ale całe szczęście, dzisiaj już są Święta.
Wieczorem poszłam wziąć prysznic.
Po umyciu się, wychodzę z łazienki owinięta ręcznikiem i turbanem na głowie. Tak, zapomniałam wziąć ubrania do łazienki.
-Kochanie!-krzyczy mama, kiedy słyszy, że wyszłam z łazienki.
-Taaak?!-odkrzykuję.
-Ktoś dzwonił do ciebie pare razy!
-Dobrze, dziękuję!-krzyczę szybko i wchodzę do swojego pokoju.
Ubieram się tak, jak byłam ubrana na mojej i Krzyśka wigilii. Potem wracam do łazienki, aby wysuszyć włosy i zrobić z nich koka. Po wszystkim biegnę do salonu, gdzie zostawiłam telefon.
Trzy nieodebrane połączenia od Krzyśka.
Uśmiecham się i wracam do swojego pokoju.
Oddzwaniam do niego.
-Hej!-wita się.
-Hejka. Wybacz, że nie odbierałam. Myłam się-tłumaczę. Siadam na łóżku.
-Rozumiem. Chciałem ci założyć życzenia!-krzyczy. Mimo, że go nie widzę, wiem, że się uśmiecha od ucha do ucha.
-Przecież już sobie składaliśmy życzenia-mówię.
-No tak, ale teraz też można. A więc...-zaczyna, ale mu przerywam.
-Nie zaczyna się zdania od "a więc".
-Dobrze...-wzdycha.-Życzę ci, żeby wszystko ci się układało po twojej myśli, zdrowia, szczęścia, szczęśliwego Nowego Roku... no i wszystko inne, co się życzy w takich momentach.
-Dziękuję! A ja tobie życzę, żebyś wydał płytę, żeby wszystko było dobrze, zdrowia, szczęścia, szczęśliwego Nowego Roku i wszystkiego najlepszego!
-Dziękuję! Kiedy się zobaczymy?
-Myślę, że niedługo. Ale jeszcze dogadamy.
-Dobra. Muszę już kończyć. Muszę podłogę umyć.
-Dobrze, jeszcze raz wesołych Świąt.
-Wesołych Świąt, Ula.
Rozłączam się.
Po chwili słyszę dzwonek do drzwi.
Biegnę do salonu, gdzie po chwili wchodzi Natalia, Paulina wraz ze swoimi partnerami.
-Cześć, siostra!-Natalka mnie przytula.
-Hej.
-Musimy pogadać-szepcze mi do ucha.-Ale to potem.
Następnie witam się z każdym i zaraz siadamy do stołu.
Jemy kolację, rozdajemy prezenty i po chwili siadamy albo na kanapie, albo przy stole.
Obok mnie, na kanapie, siada Natalka.
-Możesz śmiało starać się o Krzyśka-szepcze.
-Dlaczego? Skąd... Co?-patrzę na nią.
-Gadałam z nim.
-Natalia!
-No co? Wiesz, że ty... albo nie. Sam Ci powie-uśmiecha się.
-Dobra, weź-macham na nią ręką i idę po kotka.
Przy okazji, biorę telefon. Mam mnóstwo sms'ów z życzeniami świątecznymi. I weź na nie wszystkie poodpisuj.
Za chwilę sprzątamy ze stołu i kładziemy się spać.
Budzę się przed wszystkimi.
Dzisiaj jest ten dzień, kiedy połowa rodziny do nas przyjeżdża, a jutro my jedziemy. Znaczy, kto chce jedzie.
Robię sobie kawę i daję jeść dla Kosmosa.
Po chwili przychodzi mama.
-Cześć, skarbie-wita się ze mną.
-No cześć. Jak się spało?-pytam.
-A dobrze. A ty? Jak się czujesz?
-Bardzo dobrze-uśmiecham się.-A dlaczego miałoby być inaczej?
-Tylko nie bądź zła, dobrze? Tata mi powiedział, o czym rozmawialiście.
Wzdycham tylko. Odstawiam kubek z kawą i zakładam ręce na piersi.
-I co? Też chcesz mi wmówić, że podobam się dla Krzyśka?-pytam zła.
-Chcę ci powiedzieć, że zawsze możesz do mnie przyjść i porozmawiać-kładzie mi rękę na ramię.-Wiesz, troszkę dłużej żyję i bardziej się znam na facetach.
Patrzę na nią i się trochę uspokajam.
-Dobrze, dziękuję.
Po chwili wstaje reszta naszej rodziny. Jemy śniadanie i spędzamy razem czas przy kawie, herbacie i makowcu.
Nasz spokój przerywa dzwonek do drzwi.
-Jolka-mówi mama.
Ciocia Jola, czyli starsza siostra mamy. Stara krawcowa. Jej mąż, wujek Czesław, to zegarmistrz. Niby nic, ale nieźle się na tym dorobili. Mają syna i córkę. Tomek to biznesmen, a Magda... Magda... skończyła jakieś technikum. Niedawno była śmiertelnie zakochana w jakimś chłopaku. Po dwóch tygodniach spotykania się, zaszła w ciążę, a on ją zostawił. Kolorowa rodzinka... Niby nic złego, nie jej wina, ale chodzi o to, że ciocia zawsze pyta, kiedy to ja się z kimś zwiążę. Serio, już troszkę się wkurzam.
Mama ma rację, przyjechała ciocia Jola z mężem.
Siadamy przy stole. Oni rozmawiają, a ja siedzę znudzona.
-A ty, Ula-patrzę na ciocię, kiedy zwraca się do mnie.
-Tak?-uśmiecham się.
-Kiedy przyprowadzisz jakiegoś chłopaka do domu? No wiesz, to już ten czas, nie sądzisz?
Przymykam oczy zdenerwowana. Co ją to obchodzi, do cholery? Niech się zajmie swoją córeczką, a nie mną!
-Ciociu, spokojnie, nie martw się tak o mnie. Wolę poczekać jeszcze, niż wpaść z byle kim i potem wychowywać samotnie dziecko-mówię ze sztucznym uśmiechem.
Ciocia coś mruczy pod nosem i po dwudziestu minutach muszą wracać do domu.
Jeszcze przyjeżdża do nas ciocia od strony taty i dziadkowie od strony mamy. W ich przypadku wizyty przebiegają spokojnie, bez nerwów.
-Dobrze powiedziałaś dla tej ciotki-mówi tata wieczorem.
-A dziękuję-uśmiecham się.
Następnego dnia jedziemy do wujka i jego rodziny. Niestety, tylko ja i rodzice, bo i Natalia i Paulina muszą wracać. Ja postanawiam, że w domu zostaję jeszcze na dwa dni. Spotkanie z Krzyśkiem może poczekać.
***
Emmm... Miałam to wczoraj wstawić, ale dosłownie, kiedy pisałam ostatni akapit musiałam się przygotować do bierzmowania. Nie pytajcie dlaczego dopiero teraz, a nie w czerwcu czy maju. Sama nie wiem. Ale napisałam dzisiaj i macie rozdział.
Bierzcie i czytajcie go wszyscy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro