Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Czy tata ma rację?

Dziś jadę do swojego rodzinnego domu ma święta, które swoją drogą będą za trzy dni.
Weterynarz powiedział, że z Kosmosem co raz lepiej i już tylko za tydzień musimy przyjść do niego na konsultację.
Kociak jest naprawdę słodki. Uwielbiam go. Każdy go kocha! A Krzysiek zwłaszcza.
Prezenty, które były dla osób, z którymi nie będę się widziała w Święta, już rozdałam. Teraz zostało tylko pójść do domu rodzinnego i spędzić ten czas z rodziną.
Strasznie zaniedbałam swój kontakt z rodzicami. Tak naprawdę to moje relacje z mamą i tatą są najgorsze, patrząc na ich kontakt z Natalią i Pauliną. Myślę, że to może wynikać z tego, że bardzo bałam się odrzucenia przez nich. Ja, jako jedyna, nie poszłam w muzykę, tylko w zupełnie coś innego.
Muszę to naprawić! Koniecznie! Brakuje mi tego.
Zabieram torbę z rzeczami. Do transportera wkładam Kosmosa. Ubieram płaszcz i buty i dzwonię po taksówkę. Oczywiście, jest problem, bo chcę jechać z kotem! Co komu to przeszkadza? Rozumiem, uczulenie. Ale jeśli ktoś jest zdrowy? Nie rozumiem ludzi.
Po chwili przyjeżdża taksówka i jadę do domu rodzinnego.
Na miejscu jesteśmy po dwudziestu minutach. Płacę i wychodzę.
Dzwonię dzownkiem i po chwili otwiera mi mama.
-Cześć, córciu!-krzyczy i mnie przytula.
-Hej, mamo-całuję ją w policzek i wchodzę do środka.
Zdejmuję płaszcz i buty.
-Pokazuj tego swojego kotka!-klaszcze w dłonie.
Otwieram transporter, a Kosmos wyskakuje ze środka i miauczy.
-Ale słodki!-mama bierze go na ręce i uśmiecha się.
-Gdzie tata?-pytam.
-W salonie-odpowiada, nieodrywając wzroku od kota.
Idę do salonu, gdzie tata siedzi na fotelu i czyta książkę.
-Cześć, tato-witam się z nim cicho.
-Ula, kochana moja!-zdejmuje okulary i podchodzi do mnie. Zamyka mnie szczelnie w swoich ramionach.
Mama robi nam herbatę i siadamy w jadalni.
-Opowiadaj-zaczyna mama.-Co tam u ciebie?
-Jak praca?-dodaje tata.
-Dobrze-uśmiecham się krzywo. Nie mogę zapomnieć o takich sprawach, jak Krzysiek czy właśnie to, jak zaniedbałam kontakt z rodzicami.
-A jak z kotem?-pyta mama.-Męczy już troszkę?
-Troszkę tak. Zwłaszcza rano, wtedy najbardziej lubi się bawić-śmieję się, jednak jest to wymuszony śmiech.
-Kochanie, jesteś zmęczona-tata łapie mnie za dłoń.-Idź się połóż, prześpij się.
-Masz rację, tato. Wypiję herbatę tylko i pójdę.
Kończę herbatę, przy czym rozmawiam z rodzicami o jakichś głupotach.
Tak, jak wcześniej mówiłam, idę do swojego strarego pokoju.
Mój pokój, podobnie jak Natalii i Pauliny, jest taki, jaki go zostawiłam, kiedy wyprowadzałam się. Wiele rzeczy pozabierałam, ale niektóre zostały. Zapytałam kiedyś o to mamę. Powiedziała, że chce, żebyśmy pamiętały, że zawsze możemy tu wrócić, że to jest nasz dom. Zabawne. Wiemy o tym doskonale. Mimo wszystko, wiem, że zawsze mogę zwrócić się do nich z prośbą o radę, czy po prostu o pomoc. Ale mama chce, żebyśmy o tym pamiętały.
Wchodzę do pokoju. Na drzwiach przyklejone są moje zdjęcia z różnymi osobami. Z Pauliną, Natalią, przyjaciółkami ze szkół czy innych miejsc. Jest kilka zdjęć z koncertów lub innych wyjść z rodziną czy znajomymi. Jest nawet zdjęcie z moim pierwszym chłopakiem. Nawiasem mówiąc, nikt go nie lubił. Zdjęcia przyklejam od kiedy skończyłam czternaście lat. Robię to do tej pory, dlatego są zdjęcia z Sarą i Arturem.
Uśmiecham się, patrząc na te drzwi. Lubię zdjęcia. Łapią one momenty. Dzięki nim nie zapomnimy tych niesamowitych chwil. Między innymi, dlatego wybrałam taki zawód.
Od zawsze w moim pokoju było pełno zdjęć. Czy to na ścianie, czy w ramkach na biurku, czy właśnie na drzwiach.
Na regałach są poukładane książki, których nie zabrałam. Moje pierwsze mieszkanie było naprawdę małe, wynajmowałam je z koleżanką. Nie miałam miejsca na wszystkie książki, ale zabiorę je. Nawet niedługo.
Kładę się na jednoosobowe łóżko z żółtą pościelą.
Ściany pokoju są białe, podobnie jak poniszczone meble. Uśmiecham się na wspomnienie wszystkich chwil, które miały tu miejsce.
Po chwili zasypiam.
Budzi mnie tata, który wchodzi do pokoju z herbatą i ciastem.
-Cześć, tato-uśmiecham się zaspana.
-Hej. Obudziłem cię?-krzywi się.
-Nic nie szkodzi. I tak powinnam wstawać.
-Mama kazała przynieść ci herbatę i ciasto-stawia kubek i talerzyk z ciastem na szafkę nocną.
-Dziękuję.
Siadam na łóżku, a tata obok mnie.
-Skarbie-zaczyna.-Co się dzieje?
-Nic-wzruszam ramionami.-Wszystko w porządku.
-Starego ojca nie oszukasz. Mów-uśmiecha się.-Chłopak, tak?
Wzdycham tylko.
-No bo jest taki jeden...-zaczynam.
-Wiedziałem!-klaszcze w dłonie.-Kiedy go poznam?
-Jemu podoba się inna-mówię cicho.
-Jak to?-dziwi się.
Opowiadam mu, jak Krzysiek zaśpiewał mi "Folyn".
-A jak zachowuje się w stosunku do ciebie?-pyta.
-Dziwnie-biorę herbatę i upijam łyk.-Kiedyś jedliśmy kolację. Siedział na przeciwko mnie. O coś go zapytałam, a ten patrzył mi w oczy. Tak patrzył, patrzył i powiedział, że mam ładne oczy. Potem dodał, że szkoda, że tak często ktoś mówi mi komplementy.
Tata się tylko uśmiechnął.
-A to mi dał na Święta-pokazałam wisiorek.-I kiedy powiedziałam, że jest ładny, powiedział "ładny wisiorek dla ładnej dziewczyny" czy jakoś tak. Cały czas mnie przytula i w ogóle. A kiedy Daniel mnie zaprosił na wesele, bo zaprosił, to zachowywał się tak, jakby był zazdrosny. Niby powiedział, że to dlatego, bo nie zna Daniela i martwi się o mnie... No ale...
-Wiesz co?-zaczyna tata, ale mu przerywam.
-Tato, czy on nie powinien tak zachowywać się w stosunku do tej dziewczyny, co mu się podoba?
-Kochanie...
-Znaczy, powiedział, że ćwiczy na mnie, no ale nie powinien tak robić.
-Ula...
-Przecież to działa na mnie jeszcze gorzej...!
-Córciu...
-Tato, pomóż mi! Inaczej zwiariuję!
-Ulka!
Patrzę na niego zdziwiona.
-Posłuchaj mnie...-bierze moją dłoń.-On zachowuje się tak w stosunku do ciebie, bo to ty jesteś tą dziewczyną.
Marszczę brwi.
-W sensie, tą, co mu się podoba?-tata kiwa głową, a ja robię grymas na twarzy.-Niee... To niemożliwe.
-Dlaczego?
-No bo... My się przyjaźnimy-patrzę na herbatę.
-Wiesz przecież, że według mnie przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
-Wiem, ale...-nie wiem, co powiedzieć.
-Pomyśl o tym-uśmiecha się.-Jak ma na imię?
-Krzysiek.
-Hmm... Ładnie.
-Tato, ale to nie wszystko...-mówię cicho.
-Tak?-patrzy na mnie.
Mówię mu o tym, że źle się czuję z tym, jak zaniedbałam kontakt z nimi.
-Wszystko da się nadrobić-całuje mnie w czoło i wychodzi.
Nie wiem, co mam myśleć. Czy tata może mieć rację z Krzyśkiem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro