Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. Wspólna Wigilia.

Po powrocie do domu, dzwonię do Sary.
-Hej!-odbiera po trzech sygnałach.-Co tam?
-Kupiłam prezenty!-krzyczę uradowna.
-Dopiero?
-Cicho!
-Dobra, dobra...-mruczy. Słyszę płacz Jasia.-Czekaj.
No i tak czekam z dziesięć minut, aż Sara się odzywa.
-No, w końcu się uspokoił-śmieje się.
-Jak Michał?-pytam.
-Przyznał się-wzdycha.
Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia.
-Jak... Jak to?-pytam.
-Normalnie. Powiedział, że od miesiąca ma romans i chce złożyć papiery o rozwód. Ja to potwierdziłam i złożyliśmy papiery o rozwód bez orzekania o winie.
-Przykro mi...
-Niepotrzebnie. Od dawna nam się nie układało, więc prędzej czy późnej by do tego doszło. Muszę kończyć, mama mnie woła na kolację. Paa...
-Smacznego, pa.
Postanowiłam, że również coś zjem.
Padło na jajecznicę.
Po kolacji, idę wziąć prysznic i kładę się do łóżka.
Kiedy leżę już pod ciepłą kołdrą, biorę telefon. Mam wiadomość od Krzyśka.
Od: Krzysiek
Nie mogę się doczekać tego spotkania...
Śmieję się cicho. Ale on jest uroczy!
Do: Krzysiek
Musisz wytrzymać dwa dni.
Od: Krzysiek
A nie możemy wcześniej się spotkać? Proooszę...
Do: Krzysiek
Nie dasz rady wytrzymać?
Od: Krzysiek
No mówię Ci, że nie! Tęsknię!
Wzdycham tylko.
Do: Krzysiek
Kiedy wracasz z koncertu?
Od: Krzysiek
W sensie z Krakowa?
Do: Krzysiek
Tak.
Od: Krzysiek
Jutro gdzieś o 20. A co?...
Do: Krzysiek
Możesz przyjechać od razu do mnie.
Od: Krzysiek
Nie mam przy sobie Twojego prezentu...
Do: Krzysiek
No to ja do Ciebie przyjadę.
Od: Krzysiek
Tak późno chcesz chodzić po ulicy?!
Ooo... martwi się...
Do: Krzysiek
Nie zaczynaj...
Od: Krzysiek
Dobrze, dobrze...
Do: Krzysiek
Jak koncert?
Od: Krzysiek
Super! Taki ogień...! Ciekawe, kiedy ja będę grał swoje koncerty?...
Do: Krzysiek
Już niedługo. A tym czasem, musisz nabierać siły, żeby grać takie niesamowite koncerty, więc idź spać.
Od: Krzysiek
Racja, racja! Ale Ty też, żebyś miała siłę bawić się na tych koncertach.
Do: Krzysiek
No oczywiście! Dobranoc!
Od: Krzysiek
Dobranoc!
Uśmiecham się i zasypiam.
Połowę następnego dnia spędzam w łóżku. Czytam książkę, oglądam film. Nagle dostaję sms'a od Zalewskiego.
Od: Krzysiek
Hej, hej, hej! Mam pomysł!
Uśmiecham się.
Do: Krzysiek
Już się boję...
Od: Krzysiek
Zróbmy swoją wigilię jak przyjdziesz!
Marszczę czoło. W sensie?
Do: Krzysiek
Znaczy, że co?
Od: Krzysiek
No zrobimy taką naszą wigilię. Bez takiego typowego jedzenia wigilijnego, ale... no nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć. Sobie zrobimy coś do żarcia, wypijemy wino, a potem damy sobie prezenty. Co Ty na to?
Dobra, rozumiem o co mu chodzi. I to nie taki głupi pomysł! Podoba mi się!
Do: Krzysiek
Dobra! Zgadzam się! Fajny pomysł! A masz coś do jedzenia?
Od: Krzysiek
Ej, ej...! To ma być nasza wspólna wigilia, więc razem robimy jedzenie, Ty mała cwaniaro!
Śmieję się, na słowa "mała cwaniaro".
Do: Krzysiek
Oj no dobrze... A co robimy?
Od: Krzysiek
Barszcz i uszka koniecznie.
Do: Krzysiek
I pierogi! Może makowiec?
Od: Krzysiek
I może jakaś sałatka?
Do: Krzysiek
I roladki z łososia!
Od: Krzysiek
Czyli mamy ustalone?
Do: Krzysiek
Taaak! A masz choinkę?
Od: Krzysiek
Mam gdzieś taką małą. Bombki i świeczki też. Trzeba ubrać tylko.
Do: Krzysiek
Super! To ja lecę zrobić jakieś zakupy do tej naszej wigilii.
Od: Krzysiek
Dobra. Do zobaczenia!
Do: Krzysiek
No pa.
Wstaję z łóżka. Ubieram pierwsze lepsze ciuchy. Zabieram najpotrzebniejsze rzeczy, ubieran płaszcz i buty i wychodzę.
Droga do sklepu zajmuje mi około dwadzieścia minut.
Biorę wozek i zaczynam moją podróż po ogromnym sklepie.
Zakupy zajmują mi około godziny. Z pełnymi siatkami wracam do domu. Rozpakowuję zakupy i idę się przygotować.
Biorę prysznic. Myję włosy. Wychodzę z łazienki owinięta w ręcznik oraz z "turbanem" na głowie.
Co by tu założyć?... Hmm...
Po długich poszukiwaniach znajduję sukienkę, którą chciałam założyć. A mianowicie, zwykłą, rozkloszowaną, granatową sukienkę z długim rękawem. Robię delikatny makijaż. Z włosów robię koka. Dobieram jeszcze odpowiednie dodatki, w postaci śnieżnobiałych kolczyków perełek i cienkiej, złotej bransoletki.
Stoję przed lustrem i oceniam swój wygląd, kiedy dostaję wiadomość od Krzyśka.
Od: Krzysiek
Za około 40 minut będę.
Do: Krzysiek
Czyli zaraz będę musiała wychodzić. Tylko ubierz się odświętnie!
Od: Krzysiek
Oczywiście, proszę pani!
Idę do kuchni. Rzeczy, które mam zabrać, mieszczą się w dwóch torbach szmacianych. Pakuję jeszcze prezent Krzyśka do ozdobnej torebki i mogę wychodzić. Zakładam czarne botki, żółty płaszcz, otulam się niebieskim szalikiem i zabieram rzeczy i wychodzę.
Droga do Krzyśka trochę zajmuje. Jestem prawie pod jego blokiem dokładnie wtedy, kiedy Krzysiek wychodzi z dużego busa. Chyba mnie nie zauważa.
-Zalewski!-krzyczę.
Odwraca się w moją stronę i biegnie w moją stronę.
-Nie zauważyłem cię, Przybysz.
Zabiera ode mnie torby, oczywiście tej z prezentem mu nie daję. Całuję go w policzek i idzimey do środka.
-Dobra-zaczyna.-Dam ci choinkę i ozdoby, a ty ją ubierzesz, dobra? Ja w tym czasie wezmę prysznic i się przebiorę.
-Dobra-uśmiecham się.-Ale trzeba zakupy odłożyć. Pierogi nam się rozmrożą.
-Fakt-przyznaje mi rację.
Idziemy do kuchni. Rozkładamy zakupy.
Krzysiek idzie się myć, wcześniej dając mi malutką choinkę i bombki.
Ubieram sztuczne drzewko. Zajmuje mi to z piętnaście minut. Kładę pod choinką torebkę z prezentem.
Przechodzę do kuchni i zaczynam przygotowywać jedzenie.
-Już ubrałaś choinkę?-pyta Krzysiek, wchodząc do kuchni i zakładając marynarkę.
Naprawdę świetnie wygląda w czarnych spodniach, białej koszulce i czarnej marynarce.
-Tak, już nawet prezent położyłam.
-To ja też położę twój prezent i przyjdę ci pomóc.
-Tylko nie podglądaj!-krzyczę za nim.
-Oczywiście!
Przygotowanie jedzenia zajmuje nam około godzinę.
-Nie mam opłatka, ale... mam wino-mówi, pokazując butelkę czerwonego wina.
-Serio rozpijasz mnie-śmieję się.
Nalewa alkoholu do kieliszków. Modlimy się w ciszy, po czym patrzymy na siebie.
-Wesołych Świąt, kochana! I szczęśliwego Nowego Roku i... no i ogólnie wszystkiego najlepszego! Żebyś robiła co raz lepsze zdjęcia i żeby ci się układało!-przytula mnie.
-Ja tobie również życzę wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku, żebyś wydał tę swoją płytę, i czego tam sobie chcesz!
Stukamy się kieliszkami i upijamy łyk wina. Siadamy do stołu. Śmiejemy się. Rozmawiamy. Jest naprawdę super.
-To co? Prezenty?!-pyta, kiedy już zjedliśmy.
-Taaak!
Biegniemy do salonu, gdzie stoi choinka.
Bierzemy prezenty, które są dla nas.
-Ty pierwsza-mówi.
-Nie, ty pierwszy.
-Ty.
-Ty.
-Ty.
-Zagrajmy w kamień, papier, nożyce-proponuję.
-Dobra.
Odkładamy prezenty na stolik obok choinki. Zaciskamy dłonie w pięści i uderzamy nimi w drugą dłoń.
-Trzy...-zaczyna.
-Czte...-kontynuuję.
-Ry!-kończymy razem.
On pokazuje papier, a ja nożyce.
-Ha!-krzyczę ze śmiechem.
-Ehh...
Bierzemy znowu prezenty.
Krzysiek otwiera torebkę.
-O kurrr...-wyciąga kapelusz.-Ale zajebisty!
Śmieję się. Krzysiek od razu zakłada kapelusz.
-I jak?-pyta.
-Cudownie. Patrz dalej.
-To jest coś jeszcze?-wyciąga zegar.-Wooow... Też super! Dziękuję!
Przytula mnie.
-Teraz ty-patrzy na mnie.
-Dobraa...-szepczę i sięgam do torebki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro