Nie myśl tyle...
~wspomnienie~
~~18.10.2009 rok~~
Pov. Draco
Zapiąłem Ellie do końca zamek od sukienki i razem zeszliśmy do kuchni, gdzie na stole było już śniadanie.
- Tosty! - krzyknęła zadowolona jasnowłosa dziewczynka i usiadła z uśmiechem do stołu. Harry jakoś dziwnie się dziś na mnie patrzył- pomyślałem. Mieliśmy dzisiaj spotkać się z dyrektorką Hogwartu, nie kryłem zdziwienia przez tą sytuacje, ale też stresowałem się o co mogło jej chodzić. Przecież tak dawno tam nie byliśmy i nikt nas nie zapraszał. Mogło chodzić O coś naprawdę ważnego. Mnie też trochę to niepokoiło , ale postanowiłem tego nie okazywać.Podszedłem do bruneta i pocałowałem go w policzek. Postanowiłem, że spróbuję poprawić mu humor, choć nigdy mi to za dobrze nie wychodzi.
- Skarbie...czemu jesteś taki nieszczęśliwy?
- Ty też się stresujesz ? - spytał mnie szybko ze zmartwioną miną. Chłopak znał mnie tyle lat, że wiedział, jak bardzo nie chciałem tam iść i jak bardzo się tym bałem. Wiedziałem , że to wie. On zawsze czuł co ja czuję... Chciałbym sprawić żeby było jak kiedyś-nie mógł rozpoznać co dzieje się w mojej głowie, bo nie znaliśmy się na tyle długo. Jednak uznałem, że porozmawiam z nim na ten temat.
- Trochę tak... - szepnąłem i spojrzałem na córkę. - Myślisz, że chodzi o nią...?
- Nie mam pojęcia Draco. Podejrzewam, iż to może być to, ale...ale... sam nie wiem.Dowiemy się wszystkiego na miejscu. - odpadł i usiadł obok dziewczynki, również jedząc wcześniej przygotowane tosty. Czasem zastanawiało mnie jak on może być taki spokojny , przecież ja nawet nie przełknąłbym tego śniadania. Czułem się dziwnie...przez stres. Nie wiem dlaczego aż tak się tego bałem, lecz moja głowa nie chciała porzucić tej myśli.
- Nie zjesz z nami? - usłyszałem głos męża zza ramienia. Zaprzeczyłem głową i poszedłem się przygotować na te spotkanie. Wyjąłem z szafy ubrania, po czym wszedłem do łazienki w celu odświeżenia się. Wziąłem szybki prysznic i wysuszyłem włosy. Spojrzałem w moje odbicie w lustrze, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zauważyłem na szyi malinkę. Chłopak był naprawdę uroczy...zachowaywał się jak za czasów szkoły, wtedy nie mieliśmy tyle problemów. Ehh...koniec tych wspomnień, nie mam na to czasu-pomyślałem wkładając na siebie wcześniej naszykowane ubrania i zszedłem na dół, a mój wzrok natrafił na Harrego. Cholernie seksownego i mojego męża...Wyglądał olśniewająco...Dobra czas się ocknąć- zaśmiałem się w myślach.
- Nie myśl tyle - zaśmiał się i podszedł do mnie, zarzucając mi na kark swoje ręce. Swoimi ustami musnął moje, co od razu odwzajemniłem, a swoimi dłońmi przejechałem po jego ciele.
- To jest obrzydliwe! Przestańcie, proszę!!! - krzyknęła Ellie.
- Poczekaj - zatrzymałem ją i pomogłem jej ubrać kurtkę oraz buty. Po chwili wszyscy wyszliśmy z domu i pojechaliśmy. Po kilkunastu minutach byliśmy już w Hogwarcie.
- O jejku...ale tu jest...- odparła zadziwiona dziewczyna. - Myślałam..., że , sama nie wiem. Boję się , że się tu zgubię..
- Tak, łatwo tu się zgubić. Szczególnie twój tata miał do tego duże zdolności. - powiedziałem rozbawiony, wspominając znowu stare czasy.
- Dobra cicho Malfoy - powiedział naburmuszony i złapał córkę za rękę idąc w stronę szkoły.
Nie pamiętam kiedy ostatnio powiedział do mnie po nazwisku, ale to też przypominało mi dawne sytuacje...
Zmarszczyłem brwi, patrząc na chatkę Hagrida i również do nich dołączyłem. Weszliśmy we trójkę na korytarz, gdzie panował duży hałas. - Czekamy, aż zaczną im się lekcje, czy się przepychamy? - spytał głośno brunet.
- Dobra chodźcie. Nie chce mi się czekać.- złapała nas za ręce Ellie i zaczęliśmy iść, a raczej przepychać się między uczniami. Niektórzy szeptali coś, bo najwidoczniej musieli nas poznać, może nie nas, ale Harrego, przez jego okulary i bliznę, która swoją drogą nie była z biegiem lat już, aż tak bardzo widoczna, ale dalej zauważalna.
- Poczekaj tutaj - odparłem, gdy byliśmy obok gabinetu.
- Ale ja... chciałam...z wami- wyjąkała dziewczynka.
- Ellie. - spojrzałem na nią ze złością, na co podniosła ręce aby się "ochronić"
- Dobraa. Już nie będę. Siedzę cicho- burknęła.
- Niedługo wracamy - wyjaśnił Harry i zmarszczył brwi myśląc nad hasłem.
- Czekałam na was - usłyszeliśmy głos za naszymi plecami.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się Ellie i usiadła pod ścianą z naburmuszoną miną.
- Dzień dobry -odparła i wypowiedziała hasło, przepuszczając nas w przejściu. Gdy znaleźliśmy się w środku usiadła na swoim fotelu i przyglądała nam się chwile. - Wyrośliście - stwierdziła.
- Pani też. - co? - Znaczy..
- Draco chciał powiedzieć, że wygląda pani młodziej. - powiedział szybko Harry, na co podpatrzyłem na niego z podziękowaniem.
- Ee..- zaśmiała się z dziwną miną. - Dobrze, wracając.. Chce, żeby wasza córka wcześniej pojawiła się w Hogwarcie. - powiedziała lekko zmieszana.
- Nie, nie i jeszcze raz nie- zaprzeczyłem od razu. Nie zabiorą mi w takim młodym wieku córki, pójdzie do szkoły w wieku jedenastu lat, jak każdy. - Nie da rady.
- Uwierz mi, że da. Naprawdę lepiej, by rozpoczęła naukę już za rok.
-Może i da radę ale...
- Ale dlacz..
- Nie zgadzam się Harry. - przerwałem mu i wstałem zdenerwowany z krzesła.
- Uspokój się Draco... - próbował mnie uspokoić. Naprawdę tylko mi zależało na Ellie i nie chciałem tak szybko jej dawać do tej przeklętej szkoły? Przecież sam się tu uczył i dobrze powinien wiedzieć, jacy są uczniowie, tym bardziej, gdyby pojawiła się tam siedmiolatka, która nie potrafi nawet jeszcze wypowiedzieć prostych zaklęć. Może przesadzałem, ale nie chciałem, by coś jej się stało.
- Będę o nią dbała i pilnowała. Wiecie, jaką będzie potężną czarodziejką, nie pozwólcie, by to się zmarnowało. - uśmiechnęła się lekko.
- Draco...? - spytał cicho Potter. Brawo, jednak liczył się jeszcze z moim zdaniem.
- Nie - odparłem stanowczo i spojrzałem z nienawiścią na Minerwę, po czym szybko opuściłem jej gabinet trzaskając przy tym drzwiami. Nienormalna dyrektorka. Teraz zastanawiam się kto ją tam dopuścił. Ale okej nie ważne. Złapałem na korytarzu córkę za rękę po czym wsiadłem z nią do auta i czekałem na męża.
- Coś się stało?...c-coś że mną? - spytała zmartwiona.
- Nie teraz Ellie - westchnąłem opierając się o kierownice. Szczerze to.. Nie chciałem by się uczyła w Hogwarcie, po tym wszystkim, co ja tam przeszedłem i co przeszedł tam Harry.. Po prostu nie chciałem by tam była, nie uważałem tej szkoły za bezpieczną, a na pewno nie dla siedmioletniego dziecka. Po chwili usłyszałem zamykanie drzwi i rękę bruneta na moim barku. - Odpuść - szepnąłem i zrzuciłem jego dłoń zapalając samochód.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro