13.
- Nie mam co na siebie ubrać - lamentowała dziewczyna, sprawiając wrażenie poddenerwowanej a zarazem upokorzonej nastolatki.
- A ja mam z kim iść - zwieńczyłam jej wypowiedź ironią.
- Co?! - spojrzała się na mnie z widocznym zdziwieniem, mierząc mnie wzrokiem.
- Achh myślałam, że wymieniamy rzeczy, które nie mogą się zdarzyć. Twoja szafa aż kipi! A ty mi tu gadasz, że nie masz co ubrać - rzuciłam dosiadając się do Karola, który z zaangażowaniem obserwował naszą wymianę zdań, co jakiś czas zagryzając kawałkiem popcornu. Zabrałam garść z kubełka i spojrzałam na dziewczynę, przekładającą ubrania w szafie.
- Nie mam do jasnej ciasnej co ubrać, a wy zajadacie się popcornem! - krzyknęła dziewczyna rzucając w naszą dwójkę parą spodni. Uśmiechnęłam się na widok wkurzonej dziewczyny. Podeszłam do ciemnej blondynki i odsunęłam ją lekko od szafy, po czym spojrzałam na rozrzucone ubrania.
- A to? - zapytałam wyjmując z szafy czarną krótką sukienkę na szyję.
- Jest super! - wykrzyknął znudzony Karol, wymownie patrząc w stronę miski, z której zniknęła już cała przekąska.
- To, że twoja wrażliwość modowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni - rzuciła blondynka zabierając z moich rąk sukienkę a następnie odkładając ją na krzesło. Po kilku innych próbach miałam ochotę się poddać, jednak w jej szafie przykuła moją uwagę jeszcze jedna. Mianowicie była to sukienka o cielistym kolorze, sięgającą do połowy uda. Miała jedno ramiączko oraz uwydatniała szczupłą sylwetkę dziewczyny*.
- Ta - powiedziałam zrezygnowana, obrzucając dziewczynę wesołym spojrzeniem. Ta zmęczona podniosła głowę z klatki piersiowej chłopaka.
- Jesteś genialna! - krzyknęła niespodziewanie, wybudzając chłopaka ze snu. - Ale mam jeszcze jeden problem...
- Problemem nie jest problem. Problemem jets twoje podejście do problemu.
- Nie mądruj się tylko odpowiedz mi na pytanie co ty ubierzesz?!
- Proponuje czarne spodnie i koszulę - rzuciłam wymijająco. Wiedziałam, że na jednym pytaniu się nie skończy, a blondynka doprowadzi do tego, że będę musiała ubrać jakaś jej sukienkę.
Po długich poszukiwaniach idealnej sukienki dla mnie blondynka natknęła się na sukienkę w kolorze różowym. Piękne ubranie wylądowało gładko na moich rękach. Sukienka była asymetryczna, z powodu swoich zakończeń na bokcha, które uciekały w górę. Miała w pasie złoty pasek, a całość była dopełniona złotym wisiorkiem opadającym po ramiączkach na kołnierzyk ubrania**.
- Nie wiem co powiedzieć - odpowiedziałam dziewczynie obracając się przed lustrem. - Jest cudowna! - powiedziałam i przytuliłam blondynkę.
- Nie zachwycają się tak, bo mamy większy problem. Nie mamy co ubrać na nogi! - powiedziała i sie zaśmiała. Blondynka stanęła przed wysokim regałem wypełnionym parami butów. - Jaki masz numer buta? - szepnęła do siebie ale po chwili wyjęła czarne zamszowe botki na obcasie. Były piękne! - Z tego co pamiętam masz 38 tak jak ja, czyli prawdopodobnie będą dobre.
***
Gdy dojechaliśmy na miejsce, stało tam dużo samochodów, a każda dziewczyna, którą minęłyśmy wyglądała jak bogini seksu. No w sumie moja przyjaciółka też tak wyglądała. Miałam niejasną ochotę zakopać się pod ziemię, jednak moje marzenia były nierealne.
- Poproszę zaproszenia - powiedział, przerywając mój monolog wewnętrzny, mężczyzna ubrany w czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę z logiem jakiejś firmy. Na plakietce przyczepionej do górnej części garderoby było napisane Fabian. Wyjęłam małe kartoniki z torebki i podałam ochroniarzowi czekając na potwierdzenie. - Zapraszam i życzę miłego wieczoru - powiedział gestem ręki wpuszczając nas do sali na Jordankach. Ta duża przestrzeń teraz była wypełniona ludźmi podzielonymi na różne grupy. Natychmiast wyłapałam w tłumie znajomą mi twarz. Podbiegłam do chłopaka w ekspresowym tempie i rzuciłam mu się na szyję. Jedynym gestem, który on wykonał był wybuch gromkim śmiechem.
- Cześć mała - powiedział chłopak obejmując mnie ramieniem kiedy już zeskoczyłam z jego pleców.
- Pawle jeśli jeszcze raz powiesz, że jestem mała to obiecuję, że osobiście cię pozbawię kilku centymetrów - rzuciłam oglądając się po zebranych i weryfikując potencjalnych świadków naszej wymiany zdań. Michalina, wybaczy mi, Łukasz, pewnie nawet na mnie nie zwrócił uwagi, Pawlicki, co on tutaj robi, Drabik, skąd, Janowski, panie co pan? Kto jeszcze?! - Hej wszystkim - powiedziałam i podeszłam uściskać Michalinę. Następnie podałam rękę każdemu z wyjątkiem Piotrka, którego przytuliłam. Już czuję, jak Wiktoria mierzy mnie wzrokiem i po powrocie nie zostawi na mnie suchej nitki.
W pewnym momencie zostaliśmy zaproszeni na część rozdania nagród. Wywołani zostaliśmy w tej samej kolejności co poprzedniego dnia przy moim nazwisku usłyszałam kilka gwizdów i troszkę głośniejsze brawa.
DZIĘUJĘ ŻUŻLOWCOM!!!
Resztę wieczoru zostałam z chłopakami, ponieważ Michalina poszła do przyjaciółek a Wiktoria się źle poczuła.
- Pawlicki odstaw tego drinka - powiedziałam do chłopaka, który sięgał po kolejną szklankę wypełnioną kolorowym płynem.
- Ale ja jestem dorlosły! - usprawiedliwiał się pijany Piotrek. Naszą wymianę zdań wykorzystał Maciek, sięgając po szklaneczkę wypełnioną niebieskim drinkiem.
- Nie każdy dorosły jest odpowiedzialny - rzuciłam wyciągając szklankę z rąk Maćka. - Maks wychodzimy - zwróciłam się do chłopaka pomagając wstać Piotrkowi. Maks obrzucił mnie zawiedzonym spojrzeniem.
- Dziewczyno ja ważę tylko 55 kilogramów a ten kloc to 63 kilogramy żywej szarej masy.
- A ten idiota jest schlany w trzy dupy i waży 60 co przy moich pięćdziesięciu kilogramach jest zabójstwem - zakończyłam temat łapiąc młodego Pawlickiego pod ramię. - Macie samochód?
- Tak - odpowiedział Maks podając mi kluczyki, spojrzałam się na niego dziwnie. - No co nie potrzebuję sponsorów od wina*** - wyjaśnł na co się zaśmiałam i wzięłam kluczyki z jego ręki. - To tutaj.
- Nie obrazisz się jak nieprzytomny Piotrek usiądzie na miejscu pasażera - zadałam retoryczne pytanie Maksowi. Usiadłam za kierownicą białego mercedesa ruszając. Miałam dokładny plan gdzie się udamy. - Maks - zwróciłam się do chłopaka - masz tu mój telefon, wpisz 2330 - zaczęłam instruktarz. - Wpisz w kontaktach łajza zadzwoń i daj na głośnik - rozkazałam a Drabik bez wahania wykonał moje polecenie. Po kilku sygnałach odezwała się zaspanym głosem dziewczyna.
- Nikola zabić cię? - dobra przynajmniej kontaktuje, taki plus.
- Za dwie minuty jestem u ciebie daj mi klucze do jakiegoś domku - poprosiłam dziewczynę - mam trzech facetów, w tym dwójka nie kontaktuje
- W co ty się wpierdzieliłaś?! - usłyszałam zanim dziewczyna się rozłączyła.
_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_--_-
*
**
***
Jedna z bardziej kultowych wypowiedzi Pana Sławomira Drabika.
Dziennikarz: Panie Sławku, czemu tak często słyszy się o sprawach alkoholowych, których pan jest głównym bohaterem?
Sławek: A, bo może jakiś sponsor od wina się zakręci...
Uwaga! Jeśli ktoś to czyta to taka ciekawostka! Czekałyście na ten rozdział równe dwa miesiące...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro