Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

Na sam początek odkierowuje w ten film 👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇
https://www.instagram.com/p/BRYQlqVBhTj/
👆👆👆👆👆👆👆👆👆👆👆👆👆👆👆

Tutaj są wyjaśnienia dlaczego dzisiaj to PUBLIKUJE.

- Nikola się zarumieniła - krzyknął Piotrek, na co wszyscy z moim wyjątkiem zaczęli się śmiać. Trzeba się zemścić. Za karę walnęłam chłopaka w ramię, z takim impetem, że opadł na siedzenie obok.

- Ona jest agresywna - stwierdził masując obolałe miejsce. Chyba jednak nie doceniam swojej siły....

- no a ty myślisz, że ma być słaba, jak jeździ na crossie? - zadała pytanie retoryczne, siedząca z przodu Dajana. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, wydaje mi się, że zawsze taka byłam. Taka to znaczy silna. Lubiłam to co niebezpieczne i szalone. W szkole byłam osobą niewidoczną, czyli poza szkołą miałam swoje życie, swoich znajomych, pasje. Nie byłam specjalnie związana ze szkołą i w każdej chwili mogłam pożegnać ludzi z gimnazjum bez specjalnego żalu.

- Hej Nikola co się dzieje? - zapytał Przemek patrząc na mnie przez wsteczne lusterko. Pokręciłam głową, na znak, że nic i po prostu się zamyśliłam. Jednak starszy Pawlicki cały czas ilustrował mnie ciekawskim spojrzeniem. Dlaczego? Przecież nikogo jeszcze nie zabiłam...

- Niki! Nikola! - ktoś krzyknął. Co do jasnej cholery się dzieje? Spojrzałam na Pawlickiego z szeroko otwartymi oczami. Nagle poczułam silny ból głowy. Skrzywiłam się z bólu, ponieważ był nie do wytrzymania. Czułam, jakby moja głowa została otoczona niewidzialną opaską zaciskową, która z każdą chwilą zmniejsza swój obwód. Młodszy z braci Pawlickich złapał mnie za rękę, a ja w odruchu bezwarukowym ją ścisnęłam. Po paru chwilach zauważyłam, że cały czas ściskam rękę Piotrka, na której na pewno pozostaną ślady paznokci. Po paru-nsatu minutach dojechaliśmy na salę. W drzwiach powitała nas solenizantka. Pierwszy podszedł Przemek, następnie Dajana, później byłam ja, na końcu podszedł Piotrek.

- Cześć, Nikola jestem - odezwałam się pierwsza i podałam czarnowłosej prezent. Mimo że jej nie znłam kupiłam jej srebrne kolczyki, wisiorek i bransoletkę. Sądziłam, że jej się to spodoba, ponieważ biżuteria była skromnai delikatna.

- Ola. Miło mi cię poznać. Piotrek dużo o tobie mówił - powiedziała. Dlaczego Piotrek coś o mnie mówił? Dobra nieważne.

- Tak w ogóle wszystkiego najlepszego - rzuciłam i odeszłam kawałek, by odwiesić kurtkę. Byłam natomiast na tyle blisko, aby móc usłyszeć wymianę zdań między Olą a Piotrkiem.

- Po prostu ci się podoba. Sposób w jaki o niej mówisz, to że zawsze ci się oczy błyszczą, albo uśmiech gdy wypowiadasz jej imię. Jesteś w niej zakochany czy tego chcesz czy nie. Bardzo chciałabym być na jej miejscu, ale wiem, że już nigdy nie będę - zostałam wyrwana z podsłuchiwania przez Dajanę.

- Oj oj nie ładnie tak - zaśmiała się i poprowadziła mnie w stronę grupki dziewczyn, które o czymś żywo rozmawiały.

- O Dajana! W końcu jesteście! - krzyknęła brunetka przytulając najpierw dziewczynę, a później mnie - rozmawiamy o ideałach - wprowadziła nas w temat - To Kaśka jaki ma być twój wymarzony chłopak?

- No to tak musi być - zaczęła szatynka, w czarnej długiej sukience, która miała rozcięcie aż do połowy uda. Dziewczyna miała włosy spięte w koka. - Zabawny jak Daniel, orginalny jak Kimi, wrażliwy jak Rosberg, przystojny jak Hamilton, i żeby miał jeszcze trochę kasy...

- Nie lepiej powiedzieć, że ideałem jest Marquez? Dobra to nie ta liga. - przerwałam jej. Ups nie powinnam. Dziewczyna spojrzała na mnie, jakbym uciekła z wariatkowa, ale później pokiwała twierdząco głową.

- One tego nie wiedzą, ale tak ideałem jest Marc. Domi ideał chłopaka? - przekazała pytanie.

- Nie ma ideałów i nigdy nie będzie.Ja sama Nawet nie chcę ideału. Chcę chłopaka z wadami, ale z kochającym sercem, takiego który będzie czuły i opiekuńczy. Nie będzie się bał okazywać miłość i zrobi wszystko, żeby się ze mną spotkać. Chciałbym takiego, który potrafi mnie rozśmieszyć, że Dzięki niemu od razu polepszyłby mi się humor i takiego, który pokazałby mi Czym jest prawdziwa miłość, i takiego przy którym szybciej biłoby mi serce - ona tak szczerze? Jeśli tak to chyba najlepsza dziewczyna jaką w życiu spotkałam.

- Dziewczęta do stołu - rozległ się głos Oli, na który wszystkie poszłyśmy do niej.

Po paru minutach podszedł do mnie Piotrek i zapytał.

- Nikola zatańczysz że mną?

- Cytując Hamleta, akt piąty, scenę pierwszą, wers 425: Nie - powiedziałam z uśmiechem, na co mina chłopaka zżędła. Chciał odejść, ale złapałem jego rękę - no pewne, że tak! - wykrzyknęłam, a jego twarz jakby się rozjaśniła. Chłopak zaciągnął mnie na parkiet, przy czym cieszył się jak głupi.

Wieczór dobiegał końca. Spytacie się co się jeszcze wydarzyło. A nic ciekawego. Wstawiony GinGer mnie podrywał, starszy Pawlicki cieszył się jak głupi, gdy jego Klaudia przyjechała, Paweł z Michaliną uciekli po 23, bawiliśmy się do 7 nad ranem, młodszy Pawlicki ostro się upił, musieliśmy go z Przemkiem do samochodu wprowadzać. A podobno pań Piotr Pawlicki nie pije...

Wszyscy poszliśmy spać u mnie, bo Pawliccy byli zbyt zmęczeni, aby jechać do siebie. Na szczęście rodzice wyjechali do Torunia do swoich rodziców (moich dziadków). Tak więc jak się wszyscy pobudzą będzie źle i to bardzo.....

Miałam właśnie wychodzić z łóżka, kedy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam telefon do ręki i otworzyłam SMSa, który jak później się dowiedziałam, była od mojej dawnej przyjaciółki. Zdziwiłam się, ponieważ nie utrzymujemy że sobą żadnych kontaktów. Z lekkim wachaniam wcisnęłam pomarańczową kopertę.

"Cześć Nikola! Ten konkurs krajobrazowy, do którego się zgłosiłaś pół roku temu został rozstrzygnięty wczoraj. Komisja konkursowa przyznała ci pierwsze miejsce. Chcą abyś jeszcze dzisiaj przyjechała do Torunia odebrać nagrodę Jadę tam z tobą. Jejjj. Ale się cieszę. Mam nadzieję, że ty też."

Że jakim cudem! Ja coś wygrałam? Jejjj. Zaraz wyskoczyłam z łóżka, naciągnęłam na siebie dresy i koszulkę. Mimo że prawie nic nie wypiłam zaczęła mnie boleć głowa. Skierowałam się do kuchni po tabletki, które zaraz potem połknęłam, popijając wodą. Poszłam się wykąpać i zaczęłam pakować się na wyjazd. Tak postanowiłam wyjechać zaraz po obudzeniu niezapowiedzianych gości. Około godziny temu prawie wszyscy już szykowali się do odjazdu. Dlaczego prawie? A dlatego, że pani Pawlicka postanowiła sobie zrobić ciut dłuższą drzemkę, niż cała reszta.

- Dajana obudź się - szturchnęłam blondynkę, ale ona tylko przyciągnęła mocniej kołdrę i przewracając się na drugi bok powróciła do wcześniej wykonywanej czynności - spania. - Dajano Pawlicka jeśli nie obudzisz się w ciągu dwóch sekund będę zmuszona wpuścić do pokoju Piotrka.

Na te słowa dziewczyna zerwała się z łóżka jak poparzona, lecz chwilę po zetknięciu się jej stóp z panelami straciła równowagę. Ostatecznie złapałam ją w pasie i przytrzymałam w pionie. Mimo początkowego braku zachowania równowagi dziewczyna stanęła prosto, wspomagając się na moim nadgarstku. Podałam jej tabletki i wodę, ponieważ spodziewałam się, że nie będzie w najlepszym stanie i się nie pomliłam. Pół godziny po dwunastej Pawliccy odjechali, a ja postanowiłam zadzwonić do taty.

- Cześć tato - powiedziałam rozradowana. Mimo że jestem dorosłym człowiekiem mam szacunek do rodziców. Kiedy byłam dzieckiem widziałam tylko ojca. On mnie uczył jazdy na rowerze, on uczył mnie pływać. On nauczył okazywać szacunek do starszych. On mnie usypiał, kiedy tak okropnie bałam się potworów spod łóżka. Często się śmieje, że kiedyś odnajdę swojego księcia, ale to tata pozostanie moim królem.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro