Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

69

Pov Victoria

Jak to usłyszałam to myślałam, że zemdleję. To nie było możliwe. Chciałam żeby żył, mógł sobie nawet znaleźć jakoś dziewczynę byleby tylko żył.

- To nie prawda - pokręciłam przecząco głową. Miałam w oczach łzy.

- Niestety tak, jego ostatnim życzeniem jest byś te jego ostatnie sześć miesięcy życia spędziła razem z nim - a więc zostało mu tylko pół roku. Marne sześć miesięcy, nic więcej.

- Gdzie on jest? - Chciałam jak najszybciej do niego iść.

- W swoim domu, w tym, do którego ostatnio cię zawiózł.

- Pomóż mi przekonać Louisa by mnie nie zatrzymał. Proszę Harry.

- Nie trzeba, on już o wszystkim wie. Weź ze sobą trochę ubrań, zawiozę cię do niego - to wszystko było bardzo dziwne, aż mi nie chciało się wierzyć, że Louis na to pozwolił, jednak nie miałam siły ani czasu o ty myśleć, więc jak najprędzej zabrałam się za spakowanie walizki.  

***

- Jak on się czuję? Zamierza się leczyć? I jak on to znosi? - Podczas drogi zasypywałam Harry'ego masą pytań. Chciałam jak najwięcej wiedzieć.

- Sam dokładnie nie wiem. On tylko chce mieć ciebie przy sobie i według tego co powiedział to leczenie nie ma sensu - westchnęłam cicho.

Szczerze, to w głębi duszy miałam nadzieję, że da się go jeszcze uratować, że on będzie żył. Wszystko bym za to oddała, bez jakichkolwiek narzekań wyszłabym za Louisa.

- I ja naprawdę mogę z nim przez ten cały czas być? - Zapytałam, bo nadal wydawało mi się niemożliwe to, że Lou wyraził na coś takiego zgodę. Przecież on mi zrobił straszną awanturę jak się tylko dowiedział o moim spotkaniu z Niall'em.

- Tak, ale postaraj się z nim nie sypiać a jak już to przynajmniej róbcie to tak by Louis się nie skapnął - no to, to akurat logiczne.

Po chwili milczenia znowu zabrałam głos.

- Nawet nie wiem o czym z nim rozmawiać.

- O tym co zwykle, on się wcale nie zmienił - oczywiście tylko za sześć miesięcy nie będzie go już ze mną.

***

Harry zawiózł mnie tylko do Nialla i odrazu pojechał. Nie mam pojęcia czy to dobrze i nie, bo i chciałam z nim być sama, lecz z drugiej strony trochę się tego bałam.

- Mam nadzieję, że nie jesteś tu tylko z litości - powiedział gdy siedzieliśmy naprzeciwko siebie w salonie.

- Oczywiście, że nie. Doskonale wiesz, że cię kocham - usiadłam koło niego i chwyciłam jego rękę.

- Tak ślicznotko - odgarnął moje włosy z policzka i mnie delikatnie pocałował - teraz chociaż będę z tobą do śmierci.

Epilog pojawi się jutro lub dziś wieczorem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro