65
Pov Victoria
- Vicky wstawaj - ze snu wyrwał mnie głos i szturchanie Louisa. A tak dobrze mi się spało.
- Jeszcze pół godziny - odkręciłam się na drugi bok, lecz tam też nie było dane mi mieć spokoju.
- Nie, jest już po dziewiątej, musisz zaraz zjeść śniadanie i lecimy po suknię ślubną dla ciebie - no tak, zapomniałam, że to właśnie dziś.
- A nie możemy jutro?
- Nie, zaraz przyniosę ci kawę i kanapki - oznajmił i wyszedł.
Obiecałam Niall'owi, że jeszcze się z nim spotkam, ale teraz już nie jestem pewna czy dotrzymam obietnicy. A bardzo bym chciała to zrobić by chociaż się z nim pożegnać.
***
- Wyglądasz pięknie - powiedział Harry jak zobaczył mnie w sukience w stylu syrenki z dużym dekoltem.
- W życiu nie pozwolę jej się tak ubrać do ślubu. Chce żeby wyglądała jak księżniczka.
- Ty to w ogóle gustu nie masz, ale całe szczęście ja tu jestem, więc będziemy szukać sukni w tym stylu - Harry podszedł do mnie i objął ramieniem.
- Nie zgadzam się. Moje zdanie jest o wiele ważniejsze od twoje!
- Ciebie to nie powinno w ogóle tu być. Nie słyszałeś, że oglądanie przyszłej żony w sukni ślubnej przynosi pecha.
- A od kiedy ty się zrobiłeś taki przesądny - już mnie zdążyła rozboleć głowa od tej ich kłótni.
- Od zawsze.
- Przestańcie już. A może ja bym tak sama sobie wybrała sukienkę co?
Jak wypowiedziałam te słowa to ich wzroki zostały skierowane na mnie.
- Vicky przecież my tu jesteśmy tylko po to by ci doradzić. Oczywiście decyzji należy tylko do ciebie - oznajmił Louis. A ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
Ta, już widzę jak ich dwójka pozwoli mi podjąć samodzielną decyzję.
- Zaraz wracam - powiedział Harry gdzieś pobiegł, a po chwili wrócił z bardzo prześwitującą sukienką.
- Coś ty tu przyniósł - warknął Louis na swojego przyjaciela.
- Pomyśl sobie jak seksownie będzie w tym wyglądać Victoria.
- Seksownie to może sobie wyglądać Vicky w noc poślubną, a nie w miejscu gdzie będzie pełno facetów i mogę cię zapewnić, że jeżeli któryś spojrzy na nią nie tak jak trzeba to będzie musiał się pożegnać z życiem - zakomunikował Lou, a ja doskonale wiedziałam, że nie żartuje.
- To może ja sama coś wybiorę, a wy to ocenicie - wzięłam do przymierzalni tą sukienkę, która od początku trafiła do mojego serca. A mianowicie suknie bez ramiączek z ślicznym kwiatem przy boku i średnio rozłożystym dołem.
Jak ją założyłam to jeszcze bardziej mi się spodobała i dla ich dobra niech im się podoba.
Poszłam do niech. Narazie mieli obojętne wyrazy twarzy.
- I co? - spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Śliczna - powiedział Lou.
- Ta piękna - potwierdził Harry.
Pov Niall
Już od piętnastu minut siedziałem w tym cholerny gabinecie i czekałem na tego doktora, który miał tylko wyjść po wyniki moich badań.
Po kilku kolejnych minutach nareszcie się zjawił.
- I jak?
- Niestety badania jednoznacznie potwierdziły moją wcześniejszą diagnozę - nawet nie słuchałem co on tam dalej miał mi do powiedzenia tylko jak najszybciej potrafiłem odpuściłem ten jego gabinet.
Chciałem pobyć być trochę sam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro