Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

64

Pov Victoria

- A mówiłem ci, żebyś sobie opuściła Nialla - powiedział Harry jak już byliśmy u niego w pokoju.

- Łatwo ci mówić, nie mogłam go zostawić tak nawet bez słowa wyjaśnienia. A skąd ja miałam wiedzieć, że wy tak wcześnie wrócicie.

- A gdyby on nie chciał cię wypuścić to co wtedy by było. Louis by was znalazł i zabił Nialla.

- Niall w odróżnieniu od Louisa słucha to co do niego mówię i jak go poprosiłam to odrazu mnie odwiózł - spojrzałam na podłogę. To co mówił wcale mi nie pomagało.

- A jakby nie posłuchał to by była istna tragedia - usiadł obok mnie i obioł mnie ramieniem. - Jednak nie myśl, że usprawiedliwiam to co zrobił Louis. On naprawdę przesadził, nie powinien cię tak potraktować

- On nawet nie ma pojęcia co ja czuję jak zmusza mnie do seksu - wypaliłam bez najmniejszego zastanowienia.

- Co? Vicky powiedz mi szczerze, ile razy on zmuszał cię do stosunku? - mówił powoli i spokojnie, a ja żałowałam, że w porę nie zdążyłam się ugryźć w język.

- Tylko raz, to było wtedy jak wróciłam od mojego wujka - skłamałam, po co miał wiedzieć o tym jak Louis potraktował mnie po mojej ucieczce z Nialler'em.

- Na pewno?

- Tak - potwierdziła starając nie patrzeć się mu w oczy.

- Okej, ale powiedz mi jeszcze od kiedy wy ze sobą sypiacie? - dziwiło mnie to, że tak nagle wzięło Harry'ego na zadawanie tych wszystkich pytań.

- No od kilku miesięcy.

- Jakoś ci nie wierzę, masz mi powiedzieć prawdę - ujał moją twarz w swoje dłonie.

- Nie mogę - odsunełam się od niego. I właśnie w tym samym momencie drzwi do pokoju Harry'ego się otworzyły.

- Przyszedłem po Vicky - oznajmił Louis wchodząc do pomieszczenia.

Mam nadzieję, że nie usłyszał naszej rozmowy.

- Sądzę, że będzie lepiej jak Victoria te noc spędzi tu. To będzie dla jej i twojego dobra - Lou wyraźnie spioł się na słowa Stylesa.

- Chcesz mi powiedzieć, że Vicky nie jest przy mnie bezpieczna? - mówiąc to wyraźnie podniósł głos.

- Nie o to mi chodziło - Harry chciał jeszcze coś powiedzieć jednak mój chłopak mu przerwał.

- A o co?

- Nadal jesteś jeszcze wzburzony możesz powiedzieć lub zrobić coś czego jutro będziesz żałował.

- Nie, chce by Vicky wróciła ze mną - miałam już dość tej ich dyskusji, więc wstałam i chwyciła Louisa za rękę.

- Chodźmy już - pociągnełam go i zaprowadziłam do naszego pokoju.

- Ja naprawdę cię bardzo przepraszam. Po prostu bardzo się boję, że znowu cię stracę - usiadł na łóżku.

Nie byłam już wcale na niego zła. Rozumiałam, że zrobił to w przypływie nie kontrolowanego gniewu. W takich momentach od zawsze przestawał nad sobą panować.

- Nic się nie stało - zajęłam miejsce obok niego, a on złączył nasze dłonie.

- Może pojdziemy jutro po suknię ślubną dla ciebie - zmienił temat i to na taki, który zupełnie mi się nie podobał.

- Myślę, że to by było zbyt wcześnie.

- A ja nie, chce by była ona szyta na miarę, a na to kochanie potrzeba czasu, więc idziemy jutro. To już postanowione.

No to jutro czeka mnie bardzo ciężki dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro