Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

60

Pov Victoria

- Kochanie, wstawaj - ze snu wyrwały mnie słowa Louisa. Jak otworzyłam oczy to ujrzałam jak pochyla się nade mną już całkowicie ubrany.

- Daj mi jeszcze pospać - przekręciłam się na drugi bok.

- Mój śliczny kotku jest już po dziewiątej, a ja przeniosłem ci nowy telefon - jak to usłyszałam to odrazu się podniosłam.

- Naprawdę?

- Tak - pokazał mi nowoczesną komórkę i jak już chciałam ją wziąść to odsunął rękę - chyba mi się za tak szybkie spełnienie twojej zachcianki należy chociaż buziak, co?

- No okej - zbliżyłam swoje usta do jego policzka jednak on w ostatniej chwili tak odwrócił głowę, że trafiłam na jego usta.

- Za tak wczesne wstanie zasługuje na całusa w usta - jeszcze raz cmoknął moje wargi.

- To kto dziś ze mną zostanie - zmieniłam temat.

- Zayn. Wiem, że go niezbyt lubisz, ale tylko on dziś jest wolny - szczerze to nawet taki obrót sprawy mi nie przeszkadzał. Kto jak kto, ale Zayn nie będzie zbytnio zawracał sobie mną głowy.

- Nic nie szkodzi, rozumiem, że masz dużo zajęć i nie możesz przez cały czas być przy mnie - przytulił mnie do siebie.

Niezbyt dobrze czułam się z tym, że musiałam go tak okłamywać, jednak pragnienie choćby porozmawiania z Niall'em było o wiele silniejsze.

***

Jak już Louis, Harry i Liam wyszli to zamknęłam się w pokoju. Wzięłam do ręki swój nowy telefon i z pamięci wybrałam numer do Nialla. Odebrał po trzech sygnałach.

- Kto mówi i o co chodzi? - spytał dość nieprzyjemnym głosem.

- To ja Victoria.

- Torii, kochanie jak on cię traktuje? I czy to prawda, że jesteś z nim w ciąży? - zaczął mnie zasypywać masą pytań.

- To prawda byłam w ciąży, niestety kilka dni temu straciłam dziecko.

- Musimy się spotkać i to najlepiej jeszcze dziś. Wyjdź na zewnątrz, a ja po ciebie przyjadę - z całego serca chciałam go zobaczyć, lecz to było bardzo trudne do wykonania.

- Nie da rady. Louis nie zostawia mnie nawet na chwilę samej w domu. Teraz też jest tu Zayn.

- Torii błagam cię spróbuj go przekonać by cię puścił na spacer. Jeżeli się postarasz to na pewno ci ulegnie.

- Okej zrobię wszystko co tylko będzie w mojej mocy - powiedziałam i się rozłączyłam.

Otarłam łzy, które już zdążyły słynąć po moich policzkach i ruszyłam w stronę salonu.

Zayn siedział na kanapie oglądając telewizję i jedząc chipsy, usiadłam koło niego.

- Poszedłbyś ze mną na spacer? - spytałam doskonale znając odpowiedź.

- Daj ty mi spokój, nie mam ochoty na nic nie potrzebne chodzenie - otworzył sobie puszkę piwa.

- Sama bym sobie poszła jednak Louis mi zabronił opuszczać tego domu bez nikogo do towarzystwa.

- Vicky, a jak ja ci pozwolę iść sobie na ten cholerny spacer to dasz mi święty spokój?

- Tak - odpowiedziałam krótko.

- No to możesz tam sobie iść gdzie tam będziesz sobie chciała, tylko ani słowa Louis'owi, że cię samą puściłem - pokiwałam głową i pobiegłam do mojego i Lou pokoju.

No to teraz czas iść na spotkanie z Niall'em.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro