54
Pov Victoria
Lou powoli do mnie podszedł i mnie przytulił. Nie wiedziałam czy tym gestem mnie pociesza, że będę zmuszona usunąć ciążę czy robi to z radości, bo dziecko jest jego.
- Moje maleństwo - położył dłoń na moim brzuchu i mnie krótko pocałował w usta. Teraz już mogłam odetchnąć z ulgą Louis był ojcem, więc nie będę zmuszona usunąć mojego dziecka. - Sorry, że otworzyłem kopertę, ale nie potrafiłem się powstrzymać.
- Nic się nie stało.
- Usiądź kochanie - zajęłam miejsce na kanapie, a on zaraz obok mnie.
- I co teraz? - spytałam.
- Musimy przyspieszyć ślub, niedługo twoja ciąża zacznie być widoczna.
- Ja mam odmienne zdanie. Zaraz zacznę się robić gruba i będę brzydko wyglądać w sukni ślubnej. Poczekajmy te kilka miesięcy - zdawałam sobie sprawę z tego, że już będę musiała z nim być, jednak i tak bałam się ślubu. A poza tym jest małe prawdopodobieństwo, że mi odmówi gdy jestem w tym stanie.
- Vicky ty dla mnie zawsze pięknie wyglądasz.
- Będę się źle czuć co też po części wpłynie na nasze dziecko - jego usta znalazły się na moje szyi.
- Dobrze, ale jestem dla ciebie zdecydowanie za dobry, niczego nie potrafię ci odmówić - bardzo bym chciała żeby naprawdę tak było.
Pov Niall
Siedziałem w samochodzie. W miejscu z półtora kilometra oddalonego od domu, w którym mieszkałem z chłopakami. Czekałem na Harry'ego. Zadzwonił do mnie dwie godziny temu i powiedział, że musimy się spotkać. Na początku byłem temu bardzo niechętny, bo podejrzewałem, że to zasadzka by mnie zabić, ale jak tylko dowiedziałem się, że chodzi o Torii to nawet chwili się nie wahałem. W głębi ducha to mam nadzieję, że udało jej się go przekonać by pomógł jej uciec. On ją lubi, więc nie powinien robić nam problemów.
Po kolejnych dziesięciu minutach czekania wreszcie się pokazał.
- Co masz mi do powiedzenia? - spytałem.
- Wyjedź stąd i to jak najdalej.
- Jeśli myślisz, że tak łatwo odpuszczę to się grubo mylisz. Ja kocham Victorię - już miałem nadzieję, że on chce mi pomóc, a ściągnął mnie tu tylko po to by dawać bezużyteczne rady. Do których i tak nigdy się nie zastosuję.
- Zrozum oni niedługo się pobiorą, a najważniejsze to, że ona jest z nim w ciąży.
- Który to tydzień? I skąd pewność, że to on jest ojcem? - ja też z nią sypiałem i to specjalnie, bo chciałem by to właśnie ze mną zaszła w ciążę, a nie z nim.
- Louis przeprowadził padania DNA, które wskazały, że na sto procent to jest jego dziecko. Wybij ją sobie z głowy, bo już nigdy nie będzie twoja.
- Tylko, że ja ją naprawdę kocham, i ona mnie też ja to wiem. Muszę z nią porozmawiać - jeśli już miałem się poddać to chciałem usłyszeć te słowa z jej ust. Jeżeli ona powie, że to nie mam sensu to odpuszczę.
- Oszalałeś, po prostu zapomnij - powiedział i wyszedł, ale jeśli on nie mi pomóc to sam będę musiał sobie poradzić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro