53
Pov Victoria
Niestety po kilku godzinach moje złe samopoczucie powróciło. I to ze zdwojoną siłą. Dwa razy nawet wymiotowałam.
- Może pojedziemy i zrobimy ci jakieś badania co? - spytał się mnie Louis gdy wróciłam z łazienki.
- Nie trzeba - usiadłam na kanapie obok niego. Dodatkowo jeszcze kręciło mi się w głowie.
- To co herbaty mam ci zrobić czy iść i kupić ci jakieś tabletki? - pokręciłam przecząco głową.
- Dobrze wiesz, że nie cierpię herbaty, a jeśli już chodzi o leki to wątpię byś znalazł jakieś odpowiednie bez recepty - wstałam, bo chciałam napić się trochę wody, ale jak tylko się podniosłam to mocno zakręciło mi się w głowie i straciłam wszelki kontakt z rzeczywistością.
***
Powoli otworzyłam moje ociężałe powieki i gdy kilka razy zamrugałam to zobaczyłam, że znajduję się w nieznanym mi pomieszczeniu o białych ścianach. Koło łóżka na którym leżałam stali Lou i jakiś mężczyzna w średnim wieku.
- To jest pewne? - spytał Louis. Miał poważny wyraz twarzy.
- Tak to jest wyraźnie jedenasty tydzień.
- O co chodzi? - spytałam a ich oczy zostały skierowane na mnie.
- Niech nas pan zostawi samych. Osobiście ją o wszystkim poinformuje - doktor bez słowa wyszedł. Już nawet podejrzewałam co mi powie - jesteś w ciąży kochanie. To jedenasty tydzień więc to powinno być moje dziecko. Jednak ja mam wątpliwości, więc musisz mi teraz szczerze powiedzieć kiedy zaczęłaś sypiać z Horanem.
- Prawie odrazu - nie bawiłam się w żadne kłamstwo, bo to nie miało sensu on i tak odkryłby prawdę i wtedy byłoby o wiele gorzej.
- Rozumiem, jestem w stanie nawet ci to wybaczyć, ale musimy zrobić testy DNA nie będę wychowywać jego dziecka.
- Dobrze, ale to jemu później oddamy dziecko - jeśli już miałabym rozstać się ze swoim dzieckiem zajmie się Niall.
- Nie zrozumiałaś mnie zrobimy badania płodu i to zaraz - aż mi się słabo zrobiło na jego słowa.
- Louis to jest naprawdę niebezpieczne i mogę przez to stracić dziecko.
- Ślicznotko moja, jeśli się okaże, że dzidziuś nie jest mój - dotknął mojego brzucha - usuniesz je i to jak najszybciej. Nie zniósłbym faktu, że rośnie w tobie jego bachor.
- Louis pomyśl, jeśli to jest twoje dziecko to także może mu się stać krzywda. Co ci szkodzi poczekać te siedem miesięcy?
- Prędzej zabiłbym jego dziecko niż mu je oddał. Więc aborcja to chyba lepsze rozwiązanie co?
Nie czekając nawet na moją odpowiedź wyszedł. A ja zostałam sama modląc się w duchu by to jednak okazało się jego dziecko.
***
Chodziłam w kółko po pomieszczeniu i czekałam na powrót Louisa. Od momentu wykonania badania minęły już dwa tygodnie. I to właśnie dziś Lou miał przywieźć wyniki. Obiecał, że razem otworzymy kopertę.
Moje serce pragnęło by to było dziecko Nialla, ale wtedy zostało by ono zabite, więc rozumu podpowiadał, że dużo lepiej będzie jeśli maleństwo okaże się Louisa, bo wtedy przeżyje.
Nagle pojawił się Lou, byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam jego wejścia. W ręku trzymał otwartą kopertę, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro