Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Pov Victoria

Dziś bardzo mnie martwiło zachowanie Chrobotka bo, on odkąd przywiózł mi go Louis był bardzo ruchliwym zwierzątkiem, a dziś od rana nie chce mu się nawet zejść z jego posłania. Jeść też nic nie chciał, co jeszcze bardziej mnie niepokoiło.

- Vicky nic mu nie jest - pocieszył mnie Louis. A ja położyłam sobie mojego króliczka na kolana.

- Będzie dobrze - powiedział Niall, który siedział po mojej drugiej stronie. Pogłaskał także chrobotka po brzuszku - Louis do cholery to jest króliczka i ona zaraz będzie rodzić - uśmiechnęłam się ze szczęścia bo, teraz zamiast jednego to będę mieć kilka zwierzątek.

- CO - krzyknął mój chłopak i wziął Chrobotka.

No teraz to obowiązkowo będę musiała zmienić jej imię.

- I już ma roztwór. I cholera jasna takie króliki to są dość plenne, z dziesięć małych może mieć - zabrałam malutką Louis'owi bo, był taki zdenerwowany, że mógłby jej jeszcze coś zrobić.

- I co teraz - spytałam patrząc na Nialla. Wiedziałam, że tylko on może mi pomóc w takiej sytuacji. Był mniej narwany od Louisa.

- Zostawimy ją samą, tylko czasem do niej będziemy zaglądać.

- Co ty pierdolisz. Ją się zaszczepi albo najlepiej wysterylizuję, a małe sam zakopię, albo utopię - bardzo mnie zdziwiło zachowanie Louisa, zawsze wiedziałam, że nie jest on słodkim chłopakiem, lecz nigdy nie spodziewałabym się, że jest on tak pozbawiony wszelkich uczuć.

- Mowy nie ma. Ja się nimi zajmę, zawsze marzyłem o gromadzie królików - chwycił mnie za rękę i poszliśmy do pokoju Nialla, oczywiście wzięłam ze sobą Sisi, bo tak właśnie postanowiłam nazwać moje zwierzątko.

- Dziękuję - powiedziałam gdy już byliśmy na miejscu.

- Nie ma za co. Dla ciebie jestem gotów zrobić wszystko byś tylko była szczęśliwa - położył rękę na moim policzku, a ja w przypływie chwili słabości wtuliłam się w nią. Nie mam pojecia czemu, ale jego dotyk działał na mnie kojąco. Kochałam go, nie miałam względem tego już najmniejszych wątpliwości.

***

- Nieźle się spisała - powiedział Niall gdy Sisi urodziła cztery prześliczne króliczki, dwa były rude i prawie identyczne jak ona, a następnie jeden czarny i ostatni biało rudy.

- No, ale jesteś pewny, że dasz radę się nimi zająć - spytałam bo, cztery małe króliczki wymagają dużo opieki.

- Jasne - nagle jego usta znaczyły się z moimi, a ja nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i odwzajemniłam jego pocałunek, zapominając o tym, że w każdej chwili ktoś mógł wejść do tego pomieszczenia. A wtedy czekałaby mnie w najlepszym razie śmierć.

- Nie powinniśmy tego robić gdy chłopaki są w domu - wydyszałam gdy już oderwałam usta od jego warg.

- Dobrze, zrobimy jak tylko będziesz chciała tylko błagam cię odpowiedź mi czy coś do mnie czujesz.

Kiwnęłam głową.

On się uśmiechnął i mocno mnie do siebie przycisnął.

- Znajdę sposób by uwolnić cię od Louisa kochanie. A wtedy będę cię uszczęśliwiał na każdym kroku. Zamieszkamy razem, potem weźmiemy ślub, a później urodzisz mi dzieci. Najmniej dwójkę - trochę mnie przestraszyły te jego poważne plany. Ja mam siedemnaście lat i ostatnią rzeczą, której teraz pragnę jest rodzenie dzieci.

- Tak, ale to dopiero w odleglej przyszłości.

- No jasne, że nie w tym momencie, ale za rok czy dwa to musimy się już za to wsiąść.

No to moje relację z Niall'em się wyjaśniły, ale teraz to pozostało mi zdecydować co zrobić z wujkiem Davidem.

Ten rozdział miał się pojawić wczoraj, ale byłam mocno zajęta z przygotowaniami do mojej dzisiejszej osiemnastki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro