Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Pov Victoria

- Przepraszam. Ja nawet nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. Wiesz, że bym cię nigdy nie skrzywdził. Kocham cię  - położył rękę na mojej dłoni.

Logiczne by było gdybym go od siebie odepchnęła i jak najszybciej od niego uciekła, lecz tego nie zrobiłam. To by tylko utrudniło moją sytuację. Louis, gdy był zdenerwowany tracił, wszelką kontrolę nad sobą, a po tym co zrobił byłam pewna, że mógłby mnie i zabić.

- Kochanie - podciągnął mnie do pozycji stojącej - połóż się. Powinnaś odpocząć.

- Nie wolę się przejść.

- Dobrze chodźmy razem - kompletnie mnie nie zrozumiał. Jedyne na co w tym momencie miałam ochotę to być jak najdalej od niego.

- Nie. Chciałabym trochę pobyć sama. Później wrócę, obiecuję - kiwnął głową, a ja wyszłam jak najszybciej byleby tylko nie zmienił zdania.

Poszłam prosto do parku i usiadłam na najbliższej ławce.

Ogromnie żałowałam tego, że nie sprzeciwiłam się Harry'emu, teraz mogłabym być u mojego wujka. Znowu miałabym normalne życie. Nie byłoby Louisa ani Nialla którzy ciągle wywierają na mnie presję, może wreszcie stałabym się zwykłą nastolatką,  której jedynym zmartwieniem jest sprawdzian w szkole, a nie to czy przypadkiem Lou nie wróci do domu w złym humorze i nie będzie chciał się wylądować w seksie ze mną. Robi to najmocniej jak tylko potrafi i w ogóle nie obchodzą go w tym czasie moje potrzeby.

A najgorsze to jednak było to, że Niall powoli przestawał być dla mnie obojętny. A nie mogłam pozwolić na to by nasze relację w jakiś sposób się rozwinęły. Bo to by było złe, nie mogę kochać kogoś kto z zimną krwią zabił moich rodziców, gdybym tak pozwoliła rozwijać się temu uczuciu, to tak jakbym zdradziła pamięć o nich. A tego nie mogę zrobić. Wystarczy już, że sypiam z Louis'em.

Moje wewnętrzne rozważania przerwał dźwięk mojej komórki. Wyciągnęłam ją z kieszeni i odblokowałam wyświetlacz.

Był to Louis.

Nie było mnie tylko przez godzinę, a ten już do mnie dzwoni. Traktuję mnie jak małe dziecko, a przestaje gdy ma ochotę mnie pieprzyć, wtedy przestaje go obchodzić ile mam lat i czy mam na to ochotę, liczą się tylko jego rządze.

- Halo - odebrałam bo, nie miałam ochoty na kolejny wykład, że nie odbieram od niego telefonu. Miałam już takie trzy.

- Wracaj już, robi się późno.

- Okej będę za piętnaście minut - powiedziałam i się rozłączyłam. Jeszcze przez kilka sekund siedziałam na miejscu.

Musiałam się psychicznie przygotować na powrót do mojego cholernie chorego życia bo, przecież nikt nie powie, że sytuacja w której się znajduję jest normalna. Najbardziej dziwne w tym jest to, że ja naprawdę ich polubiłam i się do nich przyzwyczaiłam. Do ludzi, których powinnam nienawidzić z całych sił.

***

- Może byśmy tak kupili sobie pieska - mocno zdziwiło mnie to co powiedział bo, jak kiedyś powiedziałam mu, że chciałabym mieć jakieś zwierzątko to odpowiedział, że za dużo będzie z tym roboty.

- Wolałabym króliczka miniaturkę - nie miałam nic do psów, lecz ostatnio widziałam tego króliczka i skradł on moje serce.

- Jeśli tego chcesz to zgoda. Jutro poszukamy dla ciebie odpowiedniego - po chwili uświadomiłam sobie, że on robi to by wynagrodzić mi to co stało się kilka godzin temu, ale skoro tak bardzo tego pragnie to ja z chęcią mu w tym pomogę.

- Mam do ciebie jeszcze jedną malutką prośbę.

- Co tylko zechcesz kochanie.

- Kilka tygodni temu robiłam projekt z taką Amy z mojej klasy, bardzo się polubiłyśmy i chciałabym czasem do niej pójść. Mogę?

- Oczywiście słoneczko. Będziesz mogła do niej chodzić - nawet nie miał pojęcia na co wyraził zgodę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro