Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Pov Niall

Całą noc nie zmrużyłem oka. Jak tylko próbowałem się chociaż odrobinę przekręcić to ostry ból brzucha paraliżował całe moje ciało.  A poza tym to umierałem już z głodu. Bo nikt nie wpadł na genialny pomysł by dać mi coś do jedzenia, a ja od wczorajszego śniadania nic nie jadłem więc po jakimś czasie gdy nikt do mnie nie przyszedł postanowiłem zawołać Victoria, ona raczej w takiej sytuacji by mnie nie zignorowała.

- Victoria! - krzyknąłem jak najgłośniej tylko umiałem jednak zamiast niej pojawił się Zayn.

- Czego ty się tak drzesz?

- Mógłby mi ktoś przynieść coś do jedzenia, bo głodny jestem, pić zresztą też mi się chce.

- Okej zaraz przyślę do ciebie Victoria, bo my mamy robotę - ucieszyło mnie to co powiedział. Jak nie będzie Louisa to łatwiej uda mi się uda przekonać Torii by spędziła ze mną trochę czasu.

- No idź już po nią - ponagliłem go bo stał i tylko się w coś gapił.

Nic nie odpowiedział tylko wyszedł. Po chwili drzwi się znowu otworzyły i zobaczyłem Torii.
Na jej widok uśmiech sam wkradł mi się na na usta.

- Wybacz, że o tobie zapomniałam. Za chwilę przyniosę ci coś do jedzenia tylko powiedź mi na co masz ochotę - spytała, lecz całą moją uwagę pochłonęły fioletowe ślady na jej szyi.

To było dzieło Louisa który doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak to mnie zrani.

- Kanapki wystarczą - jak wyszła to miałem ogromną ochotę coś rozwalić by chociaż w niewielkim stopniu rozładować mój gniew. Lecz niestety byłem teraz przykuty do łóżka.

Wróciła po około pięciu minutach z talerzem pełnym kanapek i szklanką soku pomarańczowego. Dobrze się składało bo innych nie lubiłem.

- Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Jak byś jeszcze czegoś chciał to wołaj - skierowała się do wyjścia ale ją zatrzymałem.

- Posiedź ze mną trochę bo czuję się samotny - byłem pewny, że mi nie odmówi. Nie gdy jestem w takim stanie.

- Doborze jeśli tego chcesz - usiadła na brzegu łóżka. A ja się na nią patrzyłem.

- No jedź podobno byłeś taki głodny - nawet się nie zorientowałem, że przez kilka minut bez przerwy się w nią wpatrywałem.

- Jasne.

Jak już zjadłem wszystko co mi przygotowała Victoria to zdecydowałem się z nią poważnie porozmawiać. Może to i było zbyt szybko. Powinienem był jeszcze zaczekać, ale nie potrafiłem.

- Zadam ci jedno pytanie i chciałabym byś odpowiedziała na nie zgodnie z prawdą. Zgadzasz się - kiwnęła głową a ja dalej kontynuowałem - czy gdybyś sama mogła kierować swoim życiem to też byłabyś z Louis'em?

Pragnąłem by nie powiedziała "tak" bo wtedy byłbym już przegrany. Nie było by żadnego racjonalnego sensu o nią walczyć, ale ja nadal bym to robił.

Nic nie mówiła.

Nie miałem pojecia jak mam rozumieć tą ciszę.

- Bądź ze mną całkowicie szczera. Zniosę nawet najgorszą prawdę - podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.

- Jestem bardzo wdzięczna Louis'owi za to co dla mnie zrobił, lecz nie potrafię go pokochać tak jak on by tego chciał - nie musiała już więcej nic mówić. Nie byłem już na straconej pozycji. Mimo wszystkiego jeszcze mogłem zdobyć jej uczucie i być z nią szczęśliwy.

- To dlaczego z nim jesteś? On nie ma prawa cię do niczego zmusić - odgarnąłem kosmyk jej włosów który znajdował się na jej czole za ucho.

- Ty nic nie rozumiesz. Żyję tylko dzięki Louis'owi więc chociaż to powinnam dla niego zrobić. - wstała i chciała wyjść ale w ostatniej chwili złapałem ją za rękę.

- Nie jesteś mu nic winna - nawet nie mam pojęcia skąd wziąłem siłę ale przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem.

Niezbyt mi się podoba ale przez to, że długo uczyłam się testów na prawko to mam kompletną pustkę w głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro