Nadrabiam stracony czas
Rozdział dedykowany juweiz. Mam nadzieję, że odpowiednio dobre zboczuszku😏
Eeeee uwaga gejuszkowe sceny dla dorosłych? Czytasz na własne ryzyko, czy coś? Mam nadzieję że mnie nie spalicie na stosie.
- Pogo, możesz iść do Ginger. Te religijne zjeby poszły się modlić, a ja chcę zaruchać.
- Dobra. Tylko ograniczcie odgłosy.- Skierował wzrok na mój odtwarzacz.
- Biere. Teraz możecie drzeć ryje. Najwyżej stwierdzą, że was zabijają, czy coś w tym rodzaju. Wesołej prokreacji zwyrole.- Poczym radośnie zatrzasnął drzwi. Odwróciłem się do Twiggsa. Patrzył na mnie i nagle jego policzki przybrały piękny, różowy kolor. Zachowuje się jak nastolatka przed swoim pierwszym razem. A przecież już go pieprzyłem.
- Jeordie, skarbie nie wstydź się. Przecież już to robiliśmy. Pamiętasz jak było wspaniale?- zapytałem zaciskając ręce na jego talii. Wydał cichy, prawie niemy okrzyk zdumienia. On jest taki uroczy, taki wstydliwy. Zachichotałem.
- Pamiętasz?
- Mhm... Pa-pamiętam.
- Nie podobało ci się?
- O-oczywiście, że podobało... Po prostu... Bądź delikatny... Dobrze?
- Będę kochanie... Zawsze jestem...- zacząłem całować i lekko gryźć delikatną skórę na jego szyji. Cichy, długi jęk wydobywający się z jego gardła był dla mnie jak zaproszenie. Zacząłem powoli rozpinać sukienkę Twiggsa. Westchnął cicho poczym zaczął rozpinać moje spodnie.
- Nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak bardzo cię pragnę...- Stęknął prosto w moje usta. Poczułem że mój mały przyjaciel zaczął się budzić.
- Sądzę że jestem, mam bardzo bujną wyobraźnię. -Pocałowałem go dość brutalnie. Nie było sensu walki o dominację, gdyż Twiggy po prosu się poddał. Mój język zrobił sobie wycieczkę po jego ustach. Tłumiłem jego jęki, w chwili kiedy zacząłem lekko ściskać jego piękny tyłek. Zielona sukienka leżała na podłodze, koło białej koszuli i dwóch par glanów. Położyłem go na moim łóżku, specjalnie powoli zdejmując resztki jego ubrania. Podziurawione rajstopy i urocze majtki mojego wybranka upadły bezgłośnie na podłogę. Spojrzałem na niego. Na jego twarzy widoczne było zaniecierpliwienie.
- Jesteś taki piękny... I mój...
- Tylko twój Manny. A teraz pieprz mnie do cholery, bo zaraz nie wytrzymam. Dwa pierdolone miesiące czekałem na ciebie, więc weź się kurwa do roboty.
- Oho. No i romantyzm poszedł się jebać.
- W dupie mam twój romantyzm! Po prostu...
- Zaraz będziesz miał w dupie coś innego.- wywarczałem do ucha mojego napalonego chłopaka. Zdjąłem spodnie i bokserski. Założyłem na kutasa prezerwatywę i spojrzałem pytająco na Twiggsa.
- Na co czekasz tępa dzido? Pieprz mnie!
- Ktoś tu bardzo chce mojego chuja w swoim tyłku...
- Ktoś tu zachowuje się jak niedorozwiniętY AAAAA!- Wszedłem w niego, bez ostrzeżenia. Był zbyt zajęty zgrywaniem złośliwego dupka, żeby dostrzec co zamierzam. Uśmiechnąłem się paskudnie.
- Czyżby nasz ptaszek stracił głos?- Zapytałem poruszając się powoli wewnątrz niego. W jego oczach pojawiły się łzy. Jęknął kilka razy poczym udało mu się opanować na tyle, żeby sklecić razem parę zdań.
- Rusz dupę! Nie karmili cię w tym klasztorze?- Zaśmiałem się. Wygląda na to, że złośliwości będą mnie prześladować do końca stosunku. No cóż. Takie życie. Zacząłem ruszać się szybciej, dodatkowo obciągając mu wolną ręką. Wszystkie jego słowa zredukowały się do krzyków i jęków przeplatanych zwrotami "Marilyn" i "kurwa". Okazjonalnie " Marilyn ty kurwo". Bardzo miłe. Bardzo. Ale skłamałbym mówiąc, że mi się to nie podobało. Delikatnie całowałem skórę na jego szyji i obojczykach.
- Brian zaraz kurwa dojdę!
- Ja też skarbie. Pamiętaj, kto pierwszy ten sprząta bałagan.
- Głupi chu-AAAA!- jego wściekły szept przerodził się w pełen rozkoszy krzyk. Nie miałem zamiaru sprzątać, więc postanowiłem doprowadzić Twiggsa do orgazmu jak najszybciej. Znaczy się robiłem zupełnie odwrotnie, niż obiecałem. Byłem cholernie nie delikatny. Przez najbliższe kilka minut słychać było tylko jego jęki i moje postękiwanie. Następnie względną ciszę przerwał głośny, przeszywający krzyk dochodzącego Twiggy'ego, albo umierającego kota. Sam już nie wiem.
- Przegrałeś skarbie. Ty sprzątasz.- Uśmiechnąłem się, poczym z jękiem ulgi pozwoliłem sobie spścić się w Twiggym. Oczywiście miałem prezerwatywę, więc w ciążę raczej nie zajdzie... Co ja pierdole. Chyba jestem zmęczony, albo wciąż naćpany.
- Ty kłamliwa kurwo! Obiecałeś, że będziesz delikatny!
- Cóż... Kłamałem.
- Zauważyłem dziwko afrykańska.
- Możesz mi possać.
- Nie dzisiaj. Nie ma nagrody dla kłamliwych mend.
- Oj weź! Nie bądź taki! Zrobiłem ci dobrze to teraz ty zrób dobrze mnie!
- Bo powiesz mi że źle ci było. Pff. Powiedziałem nie, znaczy kurwa nie!
- Meh. No dobra. Zresztą i tak jest za piętnaście dziesiąta. Akurat jak posprzątasz będziemy szli na rozpoczęcie roku. Ja tymczasem idę umyć moje boskie ciało.
- Ogól brwi. Te odrosty słabo wyglądają.
- Oczywiście słodki książe. Tymczasem sprzątaj, bo zaraz wbije Pogo i narobi jeszcze większego syfu.- To mówiąc rzuciłem mu w twarz zużytą prezerwatywą, ciągle wypełnoną mlecznobiałą zawartością.
- Przegiąłeś! No po prostu kurwa przegiąłeś. Masz trzy sekundy na spierdolenie.- Zachichotałem i zatrzasnąłem się w łazience. Umyłem się dokładnie, ponieważ brzuch i klatkę piersiową miałem upaprane spermą Twiggelsa. Następnie zgodnie z sugestią mojego chłopaka ogoliłem brwi i założyłem soczewkę. Zapomniałem to zrobić gdy wstałem, czego nie omieszkał wypomnieć mi Pogo.
- Manson nimfo błotna! Wypierdalaj z łazienki! Też się muszę umyć!
- Już wychodzę.- mruknąłem poczym owinięty w ręcznik wyszedłem, żeby się ubrać. Spojrzałem na zacnie wysprzątany pokój.
- Będzie z ciebie niezła pani domu Twiggels.- Pocałowałem go w policzek.
- Zwłaszcza jak nabiorę wprawy sprzątając po was ten cały burdel.
- Skoro to jest burdel, to ty jesteś moją ulubioną dziwką.
- Pierdol się...
- Chcesz drugą rundę?
- Nie! Zaraz się przez ciebie spóźnimy!
- Spokojnie! Ubierz się, a ja zaraz do ciebie dołączę.- Oddaliłem się w stronę mojej szafy. Ubrałem się i poszedłem po Ginger i naszego łysolka. Jak tylko wszedłem zaczęli bić mi brawo.
- Gratulacje maestro. Wasz koncert słychać było nawet pomimo drącego ryja Gene Simonsa.
- Pff. Zazdrościsz, bo ja zaruchałem a ty będziesz musiał sam sobie strzepać. No suchaj przykro mi.
- Idź golić pięty Manson.
______________________________________
Nie jestem dobra w opisywaniu erotycznych scen... Zwłaszcza gejowych. Mam nadzieję że nie jest to dla was odrażające i żałosne... A nawet jeśli to napiszcie.
Ginger Fish
Zapomniałam dodać jego zdjęcia ostatnio. Sorry.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro