Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36 rozdział - Umiem klnąć jak Ares.

-Jak się czujesz? -spytałam ją

-Pytasz jak czuję się będąc żywą czy jak czuję się po pobiciu przez tego palanta i jak ja go pięknie kopnęłam? -odpowiedziała wściekła

-Szczerze? Tak oba.

-Przepraszam. To furstrujące będąc znów żywą i pierwszy dzień przeżyć już w lochach. -Przeprosiła.

-Tak a propo. Poluźniłam ci węzły.

-Naprawdę? -kilka ruchów nadgarstka i była wolna.

-Takie pytanie. Jak ty uwolnisz mnie?

-Na łąkach asfoldowych spotkałam paru ciekawy kanciarzy w tym złodzieji.

Wyciągnęła sztylet. Zaczęła majstrować w 1 zamku. Otworzył się z pstryknięciem. Potem 2 z takim samym odgłosem a ja masowałam tyłek na podłodze.

-No to chyba idziemy na Olimp? -stwierdziła Bianca.

-Tak. A ty ze mną. -wzięłam jej nadgarstek i zaciągnęłam do windy.

-Winda nieczynna. -Oznajmił potrier pod stertą gruzu.

Za pomocą magii odsunęłam gruz.

-Jak rozumiem 600 piętro?

-Tak. -Bianca wyszczerzyła zęby.

Weszłyśmy do windy. Ruszyła nagle w górę a potem stanęła gwałtownie.

-Nigdy do niej nie przywyknę. -buknęłam

Świątynie rozwalone. Płoną. Dawny balsk znikł. Nimf uciekają do ocalałych budynków. Mniejsze bóstwa oszalałe gonią je.

-Niezły armagedon. - powiedziała Bianca.

- A ciekawe co jest w sali tronowej. -odpowiadam.

-Pewnie gorzej. -Odparła.

Ruszyłyśmy w stronę sali tronowej. Zeus z Posejdonem i Hadesem kłócili o zabawki. Hera Hestia i Demeter biły się o perfumy. Afrodyta dokuczała Persefonie. Hermes uciekał przed Apollem. Ares z Hefajstosem robili śmiercionośne zabawki. Atena rysowała po ścianie litery greckie.

-Mówiłem o przedszkolu na Olimpie? -zza tronu pojawił się Perses.

Miał na głowie koronę z 3 części. Złota po Zeusie zielonomorska z koralowca po Posejdonie i czarna z obsydianu po Hadesie. W ręce trójząb z owiniętym wokół piorunem piorunów Zeusa.

-To co teraz zamierzasz? -Spytałam.

-W sumie muszę jeszcze ciebie pozbyć się. Znając ciebie pewnie znasz antyzaklęcie. -Zachichotał jak zwykle.

-Czasami mam dosyć tego twojego chichotu. -Odparłam.

-A co jest w nim złego? -Znów zachichotał.

-Że jest irytujący. -odpowiedziała Bianca.

-Oj nie wiedziałem. -usiadł na tronie Zeusa.

-Mam pytanie. Mogę ich odczarować bez rozwalenia ci tej facjaty? -Spytałam.

-Myślałem że jesteś kulturalna.

Zaśmiałam się w głos.

-Miałam lekcje praktycznie z każdym bogiem a Ares ma bardzo wyrafinowany styl mówienia. -uśmiechnęłam się.

-Spodobał ci się?

-Tak ślamazarna cioto. -uśmiechnęłam się jak przypadło na Aresa.

Strzelił we mnie piorunem a ja odskoczyłam.

-Odkąd taki masz refleks? -drwił

-Od paru tysięcy lat sukinkocie!

Strzeliłam mu w stronę dłoni lecz odbił trójzębem.

-Całkiem dobrze kretynie.

-Pięknie brzmi ta pochwała z twoich ust. -Zachichotał.

Coraz szybciej strzelałam w niego a on nic. Tylko śmiał się.

-Do jasnych majtek Hery czemu nie dali ci posady boga śmiechu. Byłbyś najlepszym idiotą do tej roli. -wyszczerzyłam zęby.

Wyjęłam różdżkę. Miałam dosyć nie powodzeń.

-Przyjęli cię do Hogwartu?

-W odróżnieniu od ciebie debilu dostałam list.

Uderzyłam go zbitą mgłą. Odrzuciło go na ścianę. Leżał nie przytomnie. Podeszłam nie uważnie do niego. Złapał mnie za gardło i uniósł.

-Nadal łatwo cię oszukać Leti. Bardzo łatwo.

Rzucił mnie o ścianę a ja straciłam przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro